"Poland cannot into space" to jeden z najsłynniejszych memów związanych z naszym krajem. Wszystko wzięło od bohatera internetowych komiksów rodem z 4chana, Polandballa, który niejednokrotnie próbował wznieść się ku gwiazdom. Niestety, "kulkowej" wersji naszego kraju zawsze ostatecznie coś nie wychodziło, przez co powstało właśnie hasło "Polska nie może w kosmos".
Dlaczego w ogóle o tym piszę? Bo słynny mem chyba mocno wziął sobie do serca Disney, który również postanowił pośmiać się z Polski i udowodnić nam, że jesteśmy gorsi od innych. Brzmi dość patetycznie, prawda? A jednak - dla wielu cała sprawa może być nadzwyczaj ważna.
Oto bowiem okazało się, że siódma część "Gwiezdnych wojen" pojawi się w Polsce 25 grudnia. Na pierwszy rzut oka - nic dziwnego, prawda? Termin świąteczny to przede wszystkim wolne od pracy, a więc idealny czas na wypad do kina. Nawet z rodziną, w ramach świętowania Bożego Narodzenia. Problem jest jeden - zdecydowana większość krajów dostanie "Star Wars: The Force Awakens" o wiele wcześniej.
Już 16 grudnia "Gwiezdne wojny" zadebiutują oficjalnie w paru krajach, takich jak Norwegia, Belgia czy Włochy. Dzień później Moc obudzi się w całej masie innych państw, od Niemiec po Kazachstan, by 18 dnia ostatniego miesiąca tego roku zawitać do kin amerykańskich, francuskich czy hiszpańskich. Dalej jest ogromna pustka, po której "Star Wars" zadebiutują w Wigilię w Grecji i na Węgrzech. W gorszej sytuacji od Polski są obecnie jedynie Chile, Maroko oraz Egipt, gdzie film pojawi się dopiero w styczniu AD 2016. No i wszystkie te kraje, gdzie premiera SW7 w ogóle nie została jeszcze zapowiedziana.*
Dlaczego tak bardzo płaczemy z tego powodu My, fani "Star Wars"? Przecież nad Wisłą doczekaliśmy się już wielu opóźnionych premier, część filmów nie pojawiła się nawet nigdy w kinach. Czemu więc narzekamy tak tym razem? Ponieważ "Star Wars" to przysłowiowa "inna para kaloszy".
Premiera siódmej części tak kultowej sagi wiąże się z całą masą spoilerów, które pojawią się w sieci. Fani Star Wars są wszędzie: od Facebooka i Twittera, przez Instagram i Snapchat, na Soupie i Tumblru kończąc. Przypomnijcie sobie, jak wygląda sytuacja chociażby z "Grą o tron". Często nie trzeba w ogóle oglądać tego serialu, by gdzieś w sieci, zupełnie przypadkowo, natknąć się na spoiler na temat kolejnego morderstwa dokonanego w adaptacji książkowej serii Martina. Pomyślcie więc teraz, co stanie się w przypadku siódmej części "Star Wars", która prawdopodobnie będzie największym kinowym hitem tego roku.
Dlatego właśnie, między innymi, Polacy postanowili zawalczyć o swoje. Gdy piszę te słowa, fejsbukowe wydarzenie "Chcemy wcześniejszej premiery Przebudzenia Mocy w Polsce" doczekało się już prawie 6 tysięcy głosów wsparcia (swoją cegiełkę możecie dorzucić TUTAJ). Zainteresowanie widać i - co najważniejsze - wydaje się, że ma ono szansę przynieść rzeczywiste rezultaty. Organizatorzy akcji zapewniają, że w sieci wkrótce pojawi się stosowna petycja do podpisania, która będzie podstawą do skontaktowania się z dystrybutorem filmu.
Jeśli więc także jesteście fanami "Star Wars" - dołączajcie do wydarzenia i pokażcie swój głos poparcia. Internet niejednokrotnie pokazał, że potrafi zdziałać dużo, dlatego także teraz spróbujmy "zmienić świat na lepsze".
Niech Moc obudzi się w Polsce wcześniej.
Niech Moc obudzi się w Polsce wcześniej.
na h00j Indonezja mówi, że polska nie może w kosmos?
OdpowiedzUsuńSiódma część była wg. mnie klapą. Najlepszym filmem z całej sagi o Gwiezdnych Wojnach jest Imperium Kontratakuje. Posiadam olbrzymią kolekcję różnych gadżetów filmowych z tej produkcji. Zaopatruje się w nie przeważnie w sklepach internetowych z odpowiednim asortymentem np. https://4gift.pl/gadzety/gadzety-filmowe/. Oprócz sklepów polecam jeszcze Ebay. Znaleźć tam można sporo perełek, które mają wielką wartość dla kolekcjonerów.
OdpowiedzUsuń