Mój przyjacielu

Na pomysł napisania tego posta wpadłem całkiem niedawno podczas rozmowy z jednych z moich ziomeczków (nie wiedziałem, czy chcesz, żebym podawał tutaj Twoje imię, ale wiem, że to czytasz, więc pozdrawiam!). Zadał on mi wtedy mniej więcej takie pytanie: "Mikołaju, mogę Cię o coś prywatnego zapytać?". Ja oczywiście zawsze otwarty na rozmowy z ludźmi, którym mogę zaufać, odpowiedziałem twierdząco. I wtedy padło główne pytanie: "Czy straciłeś kiedyś przyjaciela?".

Na pierwszy rzut oka zagadnienie to nie wydało mi się trudne. Zacząłem się jednak nad nim głębiej zastanawiać, by udzielić szczerej odpowiedzi. Zawsze miałem problemy z określeniem, czy ktoś jest moim przyjacielem, czy tylko dobrym znajomym. Raptem w paru przypadkach jestem co do tego podziału stuprocentowo pewny. Dlatego, choć z wieloma osobami straciłem kontakt całkowicie, nigdy nie zastanawiałem się na jakim poziomie stała nasza znajomość. 

I wtedy przypomniało mi się, że miałem taką osobę, którą mogłem nazwać nawet najlepszym przyjacielem, choć... była to przyjaźń nietypowa. Nie jest moim zamiarem jednak opisywać tu wszelkie zawiłości naszej znajomości. Chodzi o to, że gdy zagłębiłem się w ten temat dotarła do mnie utrata osoby, która chyba najwięcej wiedziała o moim życiu. Nie zastanawiałem się nigdy nad tym od tej strony, dlatego takie przemyślenie było dla mnie jak uderzenie piorunu. I tak jak utrata do wielu osób trafia od razu i płaczą oni niczym na pogrzebie, mnie wszystko dosięga raczej po pewnym czasie.

Jak się więc zapewne domyśliliście, odpowiedź na pytanie będące przyczyną dzisiejszego wpisu brzmi: "Tak". Straciłem przyjaciela, czego niezmiernie żałuję. Nie chcę roztrząsać, czyja to wina, ale nadal nie czuję możliwości spełnienia w tym przypadku czynności z wpisu "Piękny dzień, by zadzwonić". To nie ten moment. Myślę jednak, iż osoba, o której mowa jest z blogiem na bieżąco. Dlatego przynajmniej tutaj mogę obiecać, że gdy już będę fejmem, to zaproszę Cię na kawę i powspominamy dobre dzieje.

Jeśli jakimś cudem nigdy nie straciłeś przyjaciela, to jesteś cholernym szczęściarzem. Ja nie narzekam na swoje życie, Ty tym bardziej nie powinieneś. 

A na koniec, piosnka - KLIK. "Mój przyjacielu, chciałbym jeszcze raz dotknąć z Tobą gwiazd".

(kliknij na zdjęcie by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze)
Źródło: Flickr.com

0 komentarze: