Czym jest Uber i dlaczego zacząłem go uwielbiać?


Żyjąc w pełni w świecie nowych technologii, czasem umyka mi pamięć o tym, że nie wszyscy są aż tak na bieżąco z dobrociami współczesnego świata. Zdarza mi się przez to nagle zderzać z niewiedzą na temat rzeczy, który mi wydawały się oczywistościami - w szczególności wśród mojego pokolenia.

Już parokrotnie w tego typu momentach wybrzmiało z moich ust słowo: "Uber". "Może pojedziemy Uberem?", "A masz Ubera założonego?". I  nagle uruchamia się konsternacja na twarzy rozmówcy i zupełne niezrozumienie, o co chodzi. W tym momencie zaczyna się moje tłumaczenie, zakończone przez drugą osobę zwykle krótkim: "wow, nieźle!". 

Dlatego i ja postanowiłem opowiedzieć dziś krótko na blogu o Uberze. Byście i Wy mogli powiedzieć po przeczytaniu tego wszystkiego: "wow, nieźle!". Albo też... spojrzeć na całą sprawę z trochę innej strony. Bo Uber - jak wszystko na tym świecie - ma także mimo wszystko swoją mniej piękną stronę.

Czym jest więc Uber? Krótko - to właściwie swoista taksówka. Wchodzimy do aplikacji i zamawiamy prywatnego kierowcę na dowolny adres. W programie pojawia się mapka, na której automatycznie pokazuje się lokalizacja, w jakiej obecnie się znajdujemy, a także czas, jaki potrzebny będzie, by samochód do nas dotarł. Czym się to więc różni od zwyczajnej taksówki?

Źródło: Flickr.com
Przede wszystkim - wspomnianą już aplikacją. Jest bardzo przejrzysta i wyjątkowo ułatwia proces zamawiania kierowcy. Sam niejednokrotnie zderzałem się z wyjątkowo niemiłą obsługą telefoniczną podczas zamawiania klasycznych taksówek, z którą rozmowa powodowała u mnie wyłącznie frustrację. Tu tego problemu nie ma. Aplikacja działa bowiem szybko i bezproblemowo.

A jak się ma sprawa, gdy już przyjedzie po nas kierowca? Tu warto na początek zaznaczyć jedną rzecz - taksówkarzem w Uberze może być właściwie każdy. Nie ma tu żadnych licencji i wchodzenia w skład samochodowej korporacji. To jedna z rzeczy frustrujących zwyczajnych taksówkarzy, którzy nawet w Polsce rozpoczęli już bojkotowanie Ubera. Z jednej strony - trudno im się dziwić. Ich pozycja jest zagrożona, a argumenty do protestów również mają. Przez swoją otwartość i brak profesjonalnych taksówkarzy, działalność Ubera w Polsce jest w rzeczywistości właściwie nielegalna. 

Prawda jest jednak taka, że na całym świecie mało kto cokolwiek w tej sprawie robi. A dla użytkowników to w zasadzie dobra wiadomość. My bowiem możemy bez problemu dalej korzystać z Ubera i cieszyć się jego licznymi zaletami. Wśród nich nie ma bowiem wyłącznie dobrej aplikacji.

Źródło: Flickr.com
Kierowcy podjeżdżają w Polsce zwykle swoimi prywatnymi samochodami, różniącymi się, nie będącymi w żaden sposób oznakowanymi "hej, jestem taksówką!". Można natrafić na starszego Golfa, ale i przejechać się porządnym SUV-em czy Mercedesem. A sami kierowcy? To - jak dla mnie - jeden z największych plusów Ubera.

Okej, niektórzy początkujący mogą mieć problem z ogarnięciem miasta. Poplątają się w bocznych uliczkach i trafią do Ciebie trochę później niż przewidywałeś, a podczas trasy czasem trzeba będzie ich pokierować, pomimo posiadanej nawigacji. Dla mnie jednak jest to wszystko do wytrzymania. Dlaczego? Bo kierowcy w Uberze są niesamowicie mili.

Może to po prostu moje szczęście, ale podczas wszystkich swych dotychczasowych jazd spotykałem się wyłącznie z rozmownymi, uśmiechniętymi taksówkarzami. Ze wszystkimi można było pogadać, podyskutować na temat samego Ubera i wypytać o parę rzeczy, które rozjaśniają trochę myślenie o całym tym serwisie. Z typowymi taksówkarzami nigdy nie miałem aż tyle szczęścia. Oczywiście, wśród nich również znajdują się pozytywni, weseli ludzie, ale przynajmniej połowa z nich to smutasy, patrzący wręcz czasem na człowieka krzywym okiem.


Wreszcie - kwestia opłaty. Po zakończonym kursie Uber po prostu ściąga nam kasę z konta. Czy jest się czego bać? Wielkich rachunków, opustoszałego konta po nocnej jeździe? Nic z tych rzeczy. Przykład? Gdy przyjeżdżam do Krakowa o czwartej nad ranem i z wielką walizką wtaczam się taksówki, po dojechaniu do mieszkania muszę zapłacić nawet 25 złotych. Za taką samą trasę, o tej samej godzinie, Uber naliczył mi ostatnio... 11,97. Jest różnica, prawda?

Serwis w Polsce jest ciągle tak naprawdę dopiero w początkach swej działalności, ale podbija nasz rynek bardzo agresywnie. Co chwilę pojawiają się kolejne świetne akcje promocyjne, takie jak darmowy kurs Uberem do najbliższej komisji wyborczej podczas ostatnich wyborów prezydenckich czy (również bezpłatny) przejazd do Muzeum Powstania Warszawskiego w rocznicę Powstania. Za dnia problemu ze znalezieniem taksówki nie ma, w mniej typowych godzinach również ostatnio polepszyła się dostępność samochodów. Niech najlepszym przykładem będzie w tym przypadku mój wspomniany już przejazd o czwartej rano.

Źródło: Facebook.com
Nie powinni nas dziwić ci, którzy patrzą na Ubera z większym powątpiewaniem. W moim przypadku zalety przeważają nad wadami, ale rozumiem ludzi nie chcących korzystać z serwisu w naszym kraju właściwie nielegalnego i (co dla wielu istotne) nie odprowadzającego wszystkich podatków do naszego skarbu państwa. Również mnie to trochę denerwuje, mimo tego wybieram korzystanie z Ubera. Dlaczego? Bo jest to serwis przede wszystkim o wiele bardziej przyjazny pasażerowi niż zwyczajne taksówki. I tańszy - to też ważne.

A czasem wręcz... darmowy. Wpisując bowiem przy rejestracji kod"jo9ciue", dostaniecie darmowy przejazd o wartości 25 złotych. Jeśli go wykorzystacie - ja dostanę taki sam prezent dla siebie. W podobny sposób Wy również możecie potem zapraszać znajomych do korzystania z Ubera i dzięki temu zdobywać kursy. Fajna sprawa, prawda?

Ach, i jeszcze jedno: Uber obecnie dostępny jest jedynie w Warszawie, Krakowie, Trójmieście, Poznaniu i Wrocławiu. Kolejne miasta wchodzą do gry jednak bardzo szybko, dlatego spodziewajcie się, że i u Was wreszcie nowoczesna taksówka się pojawi.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!
---
Nagłówek postu powstał na podstawie zdjęcia z oficjalnego fanpage'a Ubera.

6 komentarzy:

  1. http://youtu.be/ggczfsIrZvg

    Polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Louis na wiecznym propsie, polecam inne jego rzeczy posprawdzać :)

      Usuń
  2. po ile tera kanapka rumcajsowa w macu je? bo widziałem na snapie że grana była hardo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zestaw jakoś 19, powiększony 21. Ceny samej kanapki nie pamiętam.

      Usuń
  3. Świetna sprawa, Uber (lub coś jeszcze bardziej innowacyjnego) prędzej czy później zastąpi taksówki. Do przejazdów międzymiastowych lub z kraju A do kraju B po Europie polecam BlaBlaCar spokojnie można 50% na kosztach podróży zaoszczędzić w porównaniu do busów. Wypowiem się jeszcze w kwestii podatkowej którą tutaj poruszyłeś. Kluczowe jest by ludzie w końcu zrozumieli, że to nie przedsiębiorcy (w tym wypadku Uber) płacą podatki, tylko robią to konsumenci. Jeśli jakiś podatek zostanie nałożony na Ubera to właściciel nie odejmie sobie od ust (nie pogodzi się z tym że od teraz będzie zarabiał mniej) tylko doliczy ten podatek do ceny przejazdu i finalnie zapłaci go konsument czyli TY. Działa to tak w każdej dziedzinie gospodarki niezależnie czy to Taxi, piekarz, malarz czy osiedlowy diller... podatek dla przedsiębiorcy jest "kosztem" wyprodukowania jakiegoś dobra czy też usługi, a koszty są wliczone w końcową cenę sprzedaży tego dobra lub usługi.

    Gratuluje bloga i pozdrawiam
    A.Wayne

    OdpowiedzUsuń