Beckham, Ronaldinho i inne staruchy


Kiedy byłem mały, czytałem "BRAVO Sport". Jako knypek z pierwszych lat podstawówki miałem drzwi i ściany obwieszone plakatami z ulubionymi piłkarzami, a składy części zespołów znałem wręcz na pamięć. Byłem wiernym wyznawcą Realu Madryt, podobnie zresztą jak większość moich znajomych. Kiedy więc wychodziło się pokopać na prowizorycznym boisku, każda drużyna chciała być Realem. Każdy pragnął choć na chwilę zostać Ronaldo (tym starym, nie Cristiano), Roberto Carlosem, Figo, Zidanem, Raulem czy Morientesem.

W czasach mojej młodości nie było to raczej niczym nietypowym, więc wielu może się dziwić, że wspominam tak oczywiste rzeczy. Piszę jednak o tym, bo z dzisiejszej perspektywy wydaje mi się to dziwne. Jeszcze parę lat temu kojarzyłem większość znanych twarzy piłkarskiego świata - dziś coraz częściej łapie się na tym, że podczas rozmów o futbolu nie wiem zupełnie o kim mowa. Nie oglądam żadnych meczów, nie czytam sportowych niusów, od dwóch lat nie kupuję nawet nowej "FIFY".

W ostatnią sobotę, 14 listopada, na słynnym stadionie Old Trafford zagrano niezwykły mecz. Połączona drużyna Anglii i Irlandii zawalczyła z ekipą Reszty Świata. Na murawę wyskoczyły jednak nie dzisiejsze gwiazdy piłki, a wszyscy ci, którzy grywali za czasów mojego dzieciństwa. Brytyjską drużyną poprowadził Beckham, bramki dla niej strzelali Owen i Scholes, a w przeciwnym teamie gole próbowali zdobywać tacy klasycy jak Luis Figo czy Ronaldinho.


Podobno bilety na to wydarzenie wyprzedały się w oka mgnieniu. I ja się temu ani trochę nie dziwię. Sentyment i nostalgia robią swoje, co w tym roku widać chyba mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Na kinowe ekrany wracają stare hity filmowe, jak "Jurassic Park", "Mad Max" czy wreszcie "Star Wars". Zapowiedziano oficjalnie powrót dwóch legendarnych seriali: "Twin Peaks" oraz "Z Archiwum X". Czy my aby na pewno mamy rok 2015, czy może przypadkowo cofnęliśmy się dwadzieścia lat do tyłu?

Ja się czasem śmieję z tego wszystkiego i tego, jak w części takich przypadków wielkie firmy próbują z nas po prostu wydusić kasę, podpierając się naszą nostalgią. Przyznaję jednak bez bicia - sam daję się temu czasem ponieść. Dlatego na nowe "Star Wars" kupiłem bilet dwa miesiące przed premierą i dlatego z wypiekami na twarzy chcę już dostać nowe "Twin Peaks". I dlatego też, pomimo swojej obecnej neutralności wobec piłki nożnej, na widok trików Ronaldinho jak za dawnych lat i klasycznych dośrodkowań Beckhama, poczułem znów chęć fascynowania się tym sportem.


Wielu pewnie ma tak samo jak ja. Nostalgia wkracza więc teraz także do świata piłki nożnej i - jak wszystko na to wskazuje - zacznie działać na podobnej zasadzie co ta filmowa. W styczniu 2017 w Meksyku mają odbyć się pierwsze rozgrywki z cyklu "Puchar Legend". Co dwa lata walczyć ma ze sobą dwanaście reprezentacji piłkarskich, złożonych z zawodników w wieku 35-45 lat. Mówi się o Beckhamie, Figo, del Piero, Zidanie, Ballacku, Roberto Carlosie.

Jeśli to rzeczywiście się uda i takie rozgrywki dojdą do skutku, całkiem możliwe, że jednak wrócę do oglądania spoconych kolesi latających po boisku. Bo - jak już wspomniałem - nostalgia robi swoje.

Więcej info o meczu z 14 listopada znajdziecie TU, a o Pucharze legend TU.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

1 komentarz:

  1. "Zajebiemy po długim jak Del Piero"
    Ehh dobre traczki wychodziły

    OdpowiedzUsuń