Najlepszy program na polskim YouTubie


Po prawie 150 dniach mogę wreszcie spokojnie odejść od YouTube'a. Odstawić go na chwilę na bok i nie sprawdzać swoich subskrypcji. Dlaczego? Bo właśnie wstrzymany został jedyny regularny program, jaki w ciągu ostatniego pół roku oglądałem na YT. I szczerze mówiąc - cieszę się z tego.

Długo zastanawiałem się, kiedy napiszę na blogu o TheUwagaPies, projekcie Krzysztofa Gonciarza i Kasi, Polko-Amerykanki czy też Amerykanko-Polki - zależy, jak na to spojrzeć. Jedynym projekcie, jaki śledziłem na YouTube, który w dużej mierze konkurował w moim wolnym czasie z hitowymi amerykańskimi serialami. Ostatnio było wręcz moim codziennym rytuałem zrobienie sobie o 7 rano śniadania i zjedzenie go przy akompaniamencie TheUwagePies na ekranie laptopa. Tak - oto mój program idealny.


Anglojęzyczne show ma wszystko to, co uwielbiam, myśląc o YouTube. Są podróże, jest egzotyczne jedzenie, charakterystyczni, pozytywni prowadzący. No i wreszcie - wszystko ujęte w zgrabne, kilkuminutowe filmiki, zamiast rozciągających się na godzinowe materiały telenowel. Jeśli dodać do tego wyjątkowo ładne obrazki i montaż całości, trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy chyba do czynienia z najlepszym programem, jaki wyszedł spod ręki polskiego YouTubera.

Jedną z najbardziej przykuwających do ekranu rzeczy w TheUwagaPies jest chyba jednak to, jak bardzo przypomina on serial właśnie. Poza głównymi bohaterami są tu postaci dodatkowe, które wracają co pewien czas na ekran, niejednokrotnie powodując na twarzy uśmiech (#TeamGamma <3). Każda z nich ma inny charakter, inne podejście do ujawniania się przed kamerą. Ba - są tu nawet równie charakterystyczne miejscówki, które po pewnym czasie widz już dobrze zapamiętuje i kojarzy.


TheUwagaPies przetrwało jako codzienny vlog tak długo jeszcze dzięki jednej rzeczy - różnorodności. Kasia i Krzysiek dobrze wiedzieli, kiedy program zaczynał popadać w lekką stagnację, przełamując monotonię ciekawymi podróżami. Czasem w dalsze tereny Japonii (bo to tam, w szczególności zaś w Tokio, dzieje się akcja programu), raz do Korei, raz natomiast do... Polski. W paru ostatnich odcinkach, gdy wreszcie, po dość długim czasie, dwójka głównych bohaterów ponownie spotkała się w Tokio, również nastąpiła oryginalna zmiana, przejawiająca się w zupełnie nowym sposobie opowiadania historii w programie. Teraz to była wspólna podróż dwójki ludzi przez Tokio - ciągła, bez przestojów, z nawet najbardziej trywialnymi miejscówkami przeskakującymi w przyjemny sposób.

Tak można by pociągnąć jeszcze ten vlogowy dziennik przez jakiś czas. "UwagaPiesy" postanowiły jednak wstrzymać projekt. Nie całkowicie go porzucając, bo zostawiając nas z obietnicą tworzenia filmików co kilka dni.


Po pierwsze - nie dziwie im się ani trochę. Już codzienne blogowanie potrafi zmęczyć, nie wyobrażam sobie więc, jak o wiele więcej pracy trzeba włożyć w tak wielki i skomplikowany projekt vlogowy. Na dłuższą metę trzeba to sobie odpuścić - nie tylko ze względu na siebie, ale i ze względu na widzów, którzy wreszcie odczują zmęczenie formatem ujawniające się u prowadzących.

Po drugie - cieszę się z tego chwilowego zakończenia projektu. Niekoniecznie dlatego, że będę miał trochę więcej czasu na amerykańskie seriale. Po prostu dobrze pamiętam jak dla mnie, widza, przytłaczające było śledzenie przez dłuższy czas do niedawna popularnego programu Lekko Stronniczy. Włodek Markowicz i Karol Paciorek dobili tam do tysiąca odcinków, ukazujących się od poniedziałku do piątku. Według mnie - to zdecydowanie za dużo. Gratuluję tym, którzy obejrzeli wszystkie epizody - ja dla własnego dobra bym tego nie zrobił. Choćby dlatego, by mi się ten program ostatecznie nie obrzydził.


143 odcinki - "The End of an Era". Koniec dobrej ery, koniec dokonany w dobrym czasie. Dla mnie - najlepszy projekt na polskim YouTubie (choć program jest po angielsku, chyba takiego określenia mogę ciągle używać). Rozrywkowy, owszem, ale nie głupkowaty i niekoniecznie komediowy. Po prostu fajny. Wystarczająco, by w moim przypadku konkurować z chęcią oglądania wysokobudżetowych seriali. A to coś chyba znaczy.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

1 komentarz:

  1. wczoraj najebany dałem tu jakiś śmieszno-prawdziwy komentarz? nie pamiętam bo po dinxie pizda mje wejszła maśniutko ale coś tak mje się przypomina. z góry dzięki za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń