Długo zastanawiałem się w jaki sposób przygotować mój ranking najlepszych płyt roku. Czy zrobić tylko rapowe top 10? Czy robić oddzielne posty dla polskich i zagranicznych wykonawców? Wreszcie postanowiłem odpuścić sobie takie podziały. Muzyka to muzyka. A dla mnie liczy się tylko ta dobra.
Poniższe zestawienie jest bardzo subiektywne, zresztą przecież jak wszystko na tym blogu. Nie słucham tylko rapu, ale w większości skupiam się na nim, dlatego tak naprawdę wszystkie z płyt mają jakiś (choćby delikatny) związek z tymże gatunkiem. Czysty hip-hop to jednak tylko/aż połowa rankingu. Żałuję, że nie słuchałem dłużej kilku płyt, może wtedy one również by tu się pojawiły.
Kolejność nie ma znaczenia, wrzuciłem wszystko po prostu alfabetycznie, według wykonawców.
Bisz - "Wilk Chodnikowy"
Dlaczego? Bo to inteligentny rap, który jakimś cudem trafił zarówno do wyjadaczy ze Ślizgu, jak i gimbusów jarających się w większości jakimiś marniakami. Bo to naprawdę solowa płyta, na której nie ma żadnego featuringu, a mimo to całość jest świetna. Bo tu nie ma złych kawałków, każdy jest na wysokim poziomie. No i to Biszu wprowadził do Polski modę na hashtagi. W jakimś wywiadzie Miuosh powiedział, że zgłosi "Wilka" do Fryderyków. Jeśli tak zrobił, a Bisz nie wygra tej nagrody to oficjalnie stwierdzę, że w jury zasiadają debile.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) |
Frank Ocean - "Channel Orange"
Dlaczego? Bo to świetny przykład nowej fali r'n'b. Do tej pory tak naprawdę znany tylko wśród wąskiej grupy członek OFWGKTA wydaje nagle płytę, która zachwyca wszystkich, a do tego zgarnia aż sześć nominacji do tegorocznych nagród Grammy. No i na płycie znajduje się chyba najdłuższy uwielbiany przeze mnie kawałek - "Pyramids". Dziesięć minut muzyki nigdy nie było tak genialne!
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) |
JMSN - "Priscilla"
Dlaczego? Bo... to kolejny świetny przykład nowego r'n'b. Kiedyś Christian Berishaj nagrywał popowe kawałki jako Christian TV, teraz zaś występuje pod ksywką JMSN tworząc soczyste kawałki na genialnych podkładach. Przytłaczające, spokojne, "nocne" utwory. Dziwię się, że w Polsce kojarzy go raptem garstka. W przyszłym roku podobno ma wydać wspólną płytę z Ab-Soulem. Czekam.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) |
Kendrick Lamar - "Good Kid, M.A.A.D City"
Dlaczego? Cóż, czy naprawdę muszę tłumaczyć? Toż to według wielu najlepsza rapowa płyta od wielu lat! Zresztą nie tylko słuchający stricte tego gatunku jarają się dokonaniami Kendricka. Niesamowity koncept, którego nie da się załapać ot tak po pierwszym odsłuchu, niesamowita moc w głosie połączona z charakterystycznym flow, świetne bity. Czy debiut został przeskoczony? Według mnie tak. Kto nie zna Kendricka ten lama.
Przykładowe utwory: "Backstreet Freestyle", "Bitch, Don't Kill My Vibe", "Sing About Me, I'm Dying Of Thirst".
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) |
LaikIke1/Młodzik - "Milczmen Screamdustry"
Dlaczego? Bo to płyta chyba najlepszego tekściarza w Polsce. Teksty, nad którymi często siedzi się godzinami, charakterystyczny głos (i flow, w przypadku którego czuć ciągły progres), porządne bity od Młodzika - te rzeczy tworzą jedną z najbardziej oczekiwanych podziemnych płyt ostatnich lat. Którą wreszcie dostaliśmy. Gdy to czytacie ja pewnie jestem szczęśliwym posiadaczem fizycznego wydania. At last.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) |
Lana Del Ray - "Born to Die"
Dlaczego? Bo ona ma w sobie "to coś". Wyjątkowy pop, któremu udało się trafić do mainstreamowego odbiorcy, wykonywany przez prawdziwą "bad bitch". Słucha mi się jej przyjemniej niż innego odkrycia ostatnich lat - Adele. Płytę przesłuchałem dopiero po wyjściu edycji deluxe, do której dorzucona została EPka "Paradise". I nie jest to byle jaki dodatek, bo spokojnie trzyma poziom longplaya.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) |
Macklemore & Ryan Lewis - "The Heist"
Dlaczego? Bo była to chyba najbardziej wyczekiwana przeze mnie płyta roku. I nie zawiodłem się. Mac i Ryan to jeden z najlepszych duetów MC/producent w historii, świetnie się dopełniają. Mamy tu zarówno gorące bangery, jak i spokojne, refleksyjne kawałki ze świetnymi tekstami. Połączenie beki i powagi, energii i spokoju - a wszystko to na jednej płycie! No i świetne refreny. "Can't Hold Us" mogłoby być kawałkiem roku 2012... gdyby nie fakt, że pojawił się jeszcze w 2011.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) |
Soulpete - "SoSoulSynergy"
Dlaczego? Zacznijmy od tego, że to ewidentnie najbardziej kontrowersyjna pozycja w rankingu. No bo jak obok takich kozaków jak Kendrick, czy Macklemore kłaść 14-minutową EPkę?! I to jeszcze instrumentalną! Ano można, bo jest to płytka, którą puszczam sobie zawsze, gdy nie wiem czego posłuchać. Bo to czternaście minut zamieniło się u mnie w wiele godzin słuchania tego samego materiału. Esencja Soulpete'a, czekam cholernie na jego longplay, który podobno ma wyjść w tym roku
Przykładowe utwory: po prostu przesłuchajcie całą EPkę TUTAJ.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) |
VNM - "Etenszyn: Drimz Kamyn Tru"
Dlaczego? Bo nikt jeszcze nie robi takiego newschoolu w mainstreamie jak VNM. Fenomenem jest jego śpiew, który jest słaby (dla wielu wręcz tragiczny), a mimo to i tak każdy podśpiewuje pod nosem: "Ja zamykam się na weekend w domu, nie odbieram od nikogo telefonu". Ta płyta po prostu cholernie wkręca się w głowę. Są tracki, za którymi nie przepadam, ale nie mogę powiedzieć, że są one słabe. Bo nie są. V robi Amerykę w Polsce.
(kliknij na zdjęcie, by zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze) |
The Weeknd - "Trilogy"
Dlaczego? Bo to moim zdaniem najlepszy ze wszystkich przykład nowego r'n'b. "Trylogia" to tak naprawdę zestaw trzech mixtape'ów wypuszczonych do sieci w roku 2011. Do sklepów jednak Abel wkroczył dopiero pod koniec Anno Domini 2012, dlatego uznaję płytę za przynależną do tego zestawienia. Odkrycie roku, może nawet płyta roku. Czy muszę dawać lepszą rekomendację? To trzeba znać, tym trzeba się jarać - nie ma innego wyjścia.
Dobry ranking, aczkolwiek strasznie brakuje tu jednej płytki... według mnie tej najlepszej. Nie wiem czy słuchałeś ale MEDIUM - "GRAAL" to mega kocur ;p znajdź czas i przesłuchaj bo naprawdę warto ;D
OdpowiedzUsuńMiałem w planach przesłuchanie od samej premiery, ale jakoś nigdy nie było czasu. Słuchałem kilku pojedynczych kawałków i myślę, że to mogła być właśnie jedna z tych płyt, które, gdybym lepiej je obczaił, trafiłyby na tę listę zamiast innych :)
UsuńOsobiscie dodalbym tylko Zeusa do tej listy, wszystko inne sie zgadza, ale to tylko moje skromne zdanie :).
OdpowiedzUsuńNowej płyty Zeusa słuchałem raptem kilka razy, co mam zamiar nadrobić już w tym roku :)
Usuńmam nadzieję, że już nadrobiłeś, bo płyta marzenie ;]
UsuńPrzesłuchałem zdecydowanie więcej razy, więc chyba można uznać, że nadrobiłem :)
UsuńJeeeejku, wielkie propsy za The Weeknd i JMSN !!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki, a ja z kolei propsuję Twojego bloga, którego regularnie czytam :D
Usuń