Najgłupszy protest w historii


Nie każdy wie (ba, wręcz stosunkowo mało osób wie), że saga "Star Wars" to nie tylko główne filmy. To także komiksy, gry, filmowe spin-offy, wreszcie - także książki. Powieści dla tych młodszych i tych starszych, których liczbę można liczyć w setkach. Rozwijały one filmową historię, opowiadając o wydarzeniach z dalekiej przeszłości galaktyki (nawet czasów przed Starą Republiką), aż po przyszłość, sięgającą kilkudziesięciu lat po wydarzeniach z "Powrotu Jedi".

Stanowiły one kanoniczną historię, nazywaną "Expanded Universe". To za ich pomocą mogliśmy poznawać przyszłość Luke'a, Hana i Lei, ich dzieci oraz nowych Rycerzy Jedi. A przynajmniej tak było do czasu. Bo pewnego dnia całe książkowo-komiksowe uniwersum zmieniono w "Legendy".

Gdy marka "Star Wars" przeszła do Disneya, uznano, że Expanded Universe przesadnie ogranicza to, co scenarzyści mogą przygotować na potrzeby nowej części sagi. Powiem szczerze - według mnie jest w tym trochę racji. Oczywiście, po ogłoszeniu, że dotychczasowy kanon jest już teraz wyłącznie "Legendami", byłem trochę sfrustrowany, ale ostatecznie złość mi przeszła. Zaakceptowałem to, że nadchodzi nowe - w tym nowy książkowy kanon.

Są jednak ludzie, których porzucenie historii takich postaci, jak Mara Jade czy dzieci Lei i Hana Solo, przyprawia po dziś dzień o zgrzytanie zębami. Postanowili więc oni wyrazić swoją frustrację przy okazji premiery nowej, dla nich niekanonicznej i fałszywej, części "Star Wars". Tak powstał pomysł na najgłupszy protest w historii.*

Grupka najwierniejszych, fanatycznych fanów Expanded Universe zaplanowała plan równie nikczemny co ten Palpatine'a. Postanowili bowiem, że w ramach swojego protestu będą spoilerowali fabułę "Przebudzenia mocy" wszędzie, gdzie się da. Oto głupota najwyższych lotów.

Nienawidzę strajków, protestów, które trafiają w "zwykłych ludzi", niebędących niczemu w danej sprawie winnymi. Co zmieni niszczenie ludziom przyjemności z bezspoilerowego poznawania "The Force Awakens"? Należy ruszyć do Disneya i jemu pokazać fucka, a nie tym wszystkim biednym widzom. Oczywiście - to też by pewnie niewiele zmieniło, ale sens tego jest mimo wszystko o wiele większy.

Zresztą - co należy zaznaczyć - nowe "Star Wars" zdają się w jakimś stopniu czerpać z dorobku Expanded Universe. Podobieństwa dostrzega każdy, kto choć trochę orientuje się w temacie lub zwyczajnie trochę pogoogluje. A nowy książkowy kanon może ostatecznie stać na jeszcze wyższym poziomie niż bardzo nierówne Expanded Universe. Niech "Tarkin", którego moją recenzję przeczytacie TUTAJ, będzie tego przykładem.

* Oczywiście wyolbrzymiam.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

0 komentarze: