Jedna fajna rzecz, którą możesz zrobić w samotne Walentynki

Jest walentynkowy wieczór, a Ty, w przeciwieństwie do ogromu par, siedzisz samotnie w pokoju i chcesz uczynić ten dzień mimo wszystko w jakiś sposób wyjątkowym? Okej, mam dla Ciebie naprawdę fajne wyjście. Rzecz świetna, o której na blogu miałem ochotę napisać już dobre parę miesięcy temu, a nigdy jakoś nie było ku temu konkretnej okazji. Teraz natomiast wreszcie ona nadeszła.

Sprawa wygląda następująco - dzisiaj swoją światową premierę ma drugi sezon świetnego serialu "House of Cards". To nietypowy projekt popularnej w Ameryce usługi Netflix, będącej - zdaje się - najpopularniejszym tam systemem VOD. Nietypowe jest w nim szczególnie to, że wszystkie odcinki danego sezonu wypuszczane są jednocześnie i jeśli ktoś ma siłę, może spokojnie ogarnąć całość w ciągu kilkunastu godzin.

Jeśli więc do tej pory nie słyszałeś o "House of Cards" lub po prostu nie miałeś go jeszcze okazji sprawdzić, masz do tego świetny dzień. Dla par Walentynki to świetny dzień na przytulaski, romantyczną kolację w McDonaldzie i uświetnienie wieczoru w akademickim łożu. Brzmi świetnie, prawda? Ty też jednak możesz w odpowiedni sposób uczcić Walentynki i zamiast pisania jak to "w Walentynki walisz tynki" na Fejsbuczku, zacząć oglądać genialny serial.

I nie zaszedłem w swych słowach za daleko. Serio, "House of Cards" jest naprawdę jednym z najlepszych seriali, jaki kiedykolwiek powstał. Tak przynajmniej wnioskuję po pierwszym sezonie, ale jakoś nie wierzę, żeby dalej było gorzej. Każdy z moich znajomych, który twór ten już widział, zgodnie popadł w totalne zakochanie wobec niego. 

"House of Cards" to świetnie zaplanowany świat intryg amerykańskiej polityki. Choć brzmi to jak temat dość hermetyczny, skłonny jestem powiedzieć, że w istocie powinien spodobać się każdemu. Co się na to składa? Cóż, na pewno fantastyczna fabuła, której nie chcę tu zajawiać nawet w delikatny sposób, bo najlepiej odkrywać ją samemu od pierwszej minuty. Serio, jest aż tak wciągająca.

Fantastyczny scenariusz zmieszano dodatkowo z kunsztem jednego z mych ulubionych współczesnych reżyserów - Davida Finchera ("The Social Network", "Siedem"). Oprócz tego mamy świetnie dobraną ekipę aktorską, w której skład wchodzą między innymi Kevin Spacey i w jakiś sposób naprawdę seksowna Kate Mara. Klimat? Też jest. Soundtrack z charakterystycznym motywem przewodnim? Obecny. Emocje wypływające z każdego odcinka? Są.

Jeszcze tu jesteś? Hej, świetny serial sam się nie obejrzy! Więc nawet jeśli nie masz swojej drugiej połówki, zrób coś wyjątkowego w tegoroczne Walentynki i zacznij oglądać "House of Cards". Nie będziesz żałował, zaufaj mi.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

Źródło: Flickr.com

3 komentarze:

  1. Nie ma Netflixa w Polsce - nawet amerykański nie jest dostępny. Wiesz gdzie można znaleźć drugi sezon? Pierwszy widziałem i nie mogę się doczekać, co dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno da się obejść blokady Netflixa VPN-em, ale słyszałem, że w "drugim obiegu" też gdzieś drugi sezon już krąży. Osobiście jeszcze nie miałem okazji oglądać, więc konkretnego info nie posiadam.

      Usuń
  2. iii tak a propos http://d24w6bsrhbeh9d.cloudfront.net/photo/aM1zWNA_460s_v1.jpg

    OdpowiedzUsuń