To nie są lalki dla dzieci

Uniwersytet Jagielloński dba o swoich studentów. Nie tylko poprzez samą swą "strefę nauczania", ale i ciekawe eventy, które często są organizowane, czy to za przez same władze uczelni, czy też samorząd studencki. Tego typu sytuacja ma właśnie miejsce w tym tygodniu. Oto bowiem wszyscy studenci UJ w pierwszych dniach marca mają okazję za darmo wejść do kilku najciekawszych muzeów w Krakowie.

Nigdy nie byłem jakimś zatwardziałym fanem tego typu przybytków sztuki. Odrzucony zostałem przez nie z powodu licznych wycieczek szkolnych, które miały wpoić mi wiedzę zgromadzoną w głowie przewodnika. Nieinteresujące dla większości młodych eksponaty, monotonia zwiedzania i restrykcyjne chodzenie w grupach - to zadecydowało o moim niezbyt przychylnym spojrzeniu na muzea. Taką okazję jak ta obecna postanowiłem jednak wykorzystać, przybywając dziś rano z grupką znajomych do miejsca, które odwiedzić chciałem już dawno: Manggha - Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej.

Fakt mego jarania się Krajem Kwitnącej Wiśni, podkreślałem już na blogu kilkukrotnie. Dlatego cieszę się niezmiernie, że wreszcie udało mi się sprawdzić tak ważny obiekt reprezentujący ten piękny kraj w Polsce. Tym bardziej jestem zadowolony, gdyż udało mi się trafić na nadzwyczaj nietypową, ale i ciekawą wystawę, której próżno szukać w jakichkolwiek innych muzeach. Od paru dni Manggha gości bowiem u siebie lalki BJD.

Skrót ten znaczy z angielskiego "ball-jointed doll". Rozszerzona nazwa mówi więc w tym przypadku praktycznie wszystko. To po prostu lalki, których wszelkie elementy połączone są małymi kulkami, pozwalającymi na dowolne ustawienie "zabawki". Powiecie więc może: "super, tylko, że ja mogę takie coś zobaczyć w dziale dziecięcym w dowolnym hipermarkecie". Otóż nie do końca.

Japońskie BJD nie są bowiem zdecydowanie lalkami, jakie zobaczycie w pokoju swojej młodszej siostry. Co jest w nich nietypowego? Po pierwsze, zdecydowanie bardziej orientalny styl, któremu daleko do Barbie i Kena. Patrząc na te lalki, automatycznie w głowie pojawia Ci się myśl: "tak, to musiał zrobić ten sam naród, co anime i mangę". Japońskość wręcz wylewa się z tych plastikowych stworzeń.

Poza tym, większość z nich utrzymana jest w klimacie, który świetnie oddaje nazwa wystawy, będąca zarazem tytułem tego wpisu: "To nie są lalki dla dzieci". W Muzeum Manggha zobaczyć można typowe lolity, młode dziewczyny ubrane w bogate kimona, kilkucentymetrowego chłopca czy... kobietę z ogonem skorpiona. Trzeba przyznać - jest trochę creepy.

Oglądając tę wystawę miałem ciągle wizję stricte japońskiego nerda, posiadającego jedną z tych lalek i traktującego ją lepiej niż niejeden facet swoją prawdziwą dziewczynę. Wiem, że to trochę spaczony stereotyp, ale mimo wszystko silnie działający na umysł. Na pewno jednak jest mnóstwo "normalnych" ludzi, którzy również mają swoją kolekcję BJD i niekoniecznie muszą się do niej masturbować. 

Jeśli więc będziecie mieli okazję być w najbliższym czasie w Krakowie, zachęcam Was do wpadnięcia do Muzeum Manggha i sprawdzenia na własne oczy, co też tkwi w tych niecodziennych dla Polaków lalkach. A jeśli jesteście studentami UJ, to koniecznie znajdźcie wolną chwilę w tym tygodniu i odwiedźcie japoński przybytek na naszej ziemi. W końcu zwiedzać można teraz za darmo, a - jak powszechnie wiadomo - dla studenta "darmowość" jest rzeczą świętą.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

Źródło: Flickr.com

4 komentarze:

  1. fajna akcja. mnie, jeśli już gdzieś się miałem wybrać, najbardziej motywowała noc muzeów, tylko wtedy niestety wszędzie tłumy. ale za darmo, to najważniejsze :D no i jeszcze mama mnie zawsze zaciągała do zwiedzania.

    szkolne wycieczki po muzeach rzeczywiście rzadko bywają porywające. z takiego zwiedzania dobrze wspominam chyba tylko krakowskie muzeum techniki, bardzo przyjazną dzieciom strefę interaktywną tam mają :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio widziałem w tramwaju reklamę Krakowskiego Muzeum Techniki, wygląda to całkiem ciekawie, może sprawdzę :)

      Usuń
    2. w sumie ciekawe, czy teraz też znalazło by się tam coś ciekawego. o ile pamiętam, to większość doświadczeń była jednak na poziomie skierowanym do młodszych odbiorców :D

      Usuń
    3. Jeśli sprawdzę, to na pewno dam znać! :)

      Usuń