Kapitan Phillips

Gdy "Kapitan Phillips" pojawiał się w kinach, przeszedłem obok niego zupełnie obojętnie. Pomimo wielu dobrych ocen i występowania w nim Toma Hanksa, nie miałem żadnej wewnętrznej potrzeby jego obejrzenia. Moje nastawienie do tejże produkcji zmieniła nominacja do Oscara, bowiem powiedziałem sobie, że obejrzę wszystkie tytuły walczące w tym roku o główną statuetkę. Do spełnienia tego zadania zostało mi jeszcze sprawdzenie dwóch pozycji: "Nebraski" i właśnie "Kapitana Phillipsa". Na pierwszy ogień poszedł ten drugi tytuł.


Głównym bohaterem filmu jest tytułowy kapitan statków transportowych, Richard Phillips (Tom Hanks). Dostaje on kolejne zadanie pokierowania frachtowcem, z trasą przechodzącą tym razem w okolicach Somalii. Phillips już od początku wyczuwa zagrożenie, dobrze wiedząc o piratach stacjonujących w tamtejszych okolicach. Jego przeczucia sprawdzają się - statek zaczyna być śledzony przez bandytów chcących go przejąć.

Co rzuca się w oczy już w dosłownie pierwszych minutach filmu, to naprawdę świetnie zrobione zdjęcia. Część z nich zwyczajnie cieszy oko, część natomiast wprost zachwyca swoim wykonaniem. Wszystkie ujęcia są dokładnie przemyślane i dobrane z niesamowitą pieczołowitością. Klimatu dodaje również fakt, że praktycznie wszystko zostało tu nakręcone z ręki i zdecydowanie pasuje to do morskiej scenerii.

Trzeba to jednak zaznaczyć mocno - to Tom Hanks podwyższa wartość tego filmu o kilka poziomów. Siwiejąca gwiazda (ten facet ma już 57 lat!) pokazała w "Kapitanie Phillipsie" prawdziwą sztukę aktorską, jaką chętnie chciałaby opanować większość filmowych grajków. Emocje wprost wypływają hektolitrami z postaci głównego bohatera i Akademia powinna się wstydzić, że nie uhonorowała Hanksa chociażby nominacją do Oscara.

Najciekawszy jest jednak fakt, że film ten ostatecznie nie okazuje się tak prosty w przekazie, jak mogłyby sugerować jego wszelkie zajawki. To nie typowa opowiastka o Amerykanach gnębionych przez terrorystów z Trzeciego Świata. Również postacią somalijskich piratów można w sporej mierze współczuć. Ich rozmowy z Phillipsem, ukazujące prawdziwość życia w Afryce potrafią przyprawić o dreszcze.

Jestem zawiedziony. Zawiedziony tym, że nie zainteresowałem się "Kapitanem", gdy puszczano go w polskich kinach. Nie jest to może najlepszy tegoroczny film Oscarowy, ale z łatwością przebija kilka innych nominacji. Warto by było obejrzeć go tylko dla samej postaci Hanksa, ale na szczęście jest tu o wiele więcej dobrego contentu. Szczerze polecam!

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej. Sprawdź również moje recenzje innych filmów nominowanych do tegorocznych Oscarów: "Dallas Buyers Club""Tajemnicy Filomeny""Inside Llewyn Davis""Her""12 Years a Slave""American Hustle""Grawitacji" oraz "Wilka z Wall Street".

0 komentarze: