Nie mam żadnych zmartwień

Gdy piszę te słowa, siedzę właśnie w swoim krakowskim mieszkaniu i planuję już wyjście na kolejne tego dnia zajęcia. Obudziłem się dziś o w pół do siódmej, umyłem się, zjadłem coś i ruszyłem na uniwerek. Nienawidzę wstawania tak wcześnie. Wolałbym pospać chociaż ze dwie czy trzy godziny więcej, a tymczasem już teraz czuję się trochę senny. Straszne jest to życie.

Za oknem całkiem ładna pogoda jak na marzec. Miło by było pójść teraz ze znajomymi nad Wisłę, wyciągnąć piwko i położyć się na trawie. Jednak nic z tego. Przede mną wspomniane już zajęcia, a zresztą chowanie alkoholu przed stróżami prawa nie należy do najprzyjemniejszych czynności, jakie można zrobić. Straszne jest to życie.

Byłem przed chwilą biegać. Trzeci raz w tym tygodniu, a więc i ostatni. Normalnie zostawiłbym sobie dwa podejścia na weekend, ale prawdopodobnie nie będę miał na to wówczas czasu, toteż musiałem znaleźć na to chwilę właśnie teraz. Mógłbym relaksować się spokojnie przez cztery godziny w mieszkaniu, a mimo to postawiłem sobie jasny cel: dziś też będę biegał. I dokonałem tego. Straszne jest to życie.

Podczas samego biegania było wręcz okropnie. Bo niby ta pogoda jest całkiem ładna, acz trudno dopasować do niej odpowiedni strój. Czy wyjść biegać w bluzie, czy wystarczy koszulka? W tej pierwszej może być czasem trochę za gorąco, w tej drugiej natomiast może bywać chłodno. Trudny dylemat, prawda? Straszne jest to życie.

Mam ochotę iść do kina na sequel "300". Wersja 3D, IMAX. Fajnym czasem na to wydaje się godzina 18. Problem jest jeden: nie zdążę do tego czasu dojechać z uniwersytetu do krakowskiej Plazy. Następny seans jest o 20:15, a to oznacza, że musiałbym gdzieś te dwie godziny przeczekać. Wracać do mieszkania i potem znowu z niego wychodzić nie mam ochoty. Przeczekać ten czas pod kinem to też nie jest najciekawsza opcja. Straszne jest to życie.

Wieczorem wrócę więc do mieszkania i pojawi się przede mną kolejny dylemat: co zrobić ze swoim życiem? Pograłbym w jakąś grę, tylko nie mam na to zupełnie pomysłu. W przyszłym tygodniu powinien do mnie przyjść "Titanfall", więc nie chciałbym zaczynać niczego nowego, czego mógłbym nie zdążyć przejść do tej pory. Zawsze pozostaje "FIFA", ale ona już mnie trochę zaczyna nudzić. Straszne jest to życie.

Gdyby jakimś cudem ktoś jeszcze nie wyczuł - wszystko powyżej jest jedną wielką ironią. Przynajmniej dla mnie, bo z doświadczenia wiem, że dla niektórych autentycznie sprawy tego typu wyglądają naprawdę poważnie. Kiedy człowiekowi brakuje prawdziwych problemów, często zamienia w nie wszelkie możliwe sytuacje, jakie napatoczą mu się w życiu. 

Jedynka z kartkówki dla kujona. Spóźnienie się na autobus, gdy kolejny będzie za pięć minut. Rozłączenie się internetu, co przerwało ściąganie najnowszego filmu z Sashą Grey. Zapomnienie wzięcia słuchawek na piętnastominutową podróż tramwajem. Dylemat, czy zjedzenie jednego czekoladowego batonika na tydzień sprawi, że przytyjesz.

Gdy spotykam w swym życiu ludzi, którzy takie rzeczy biorą na poważnie, jest mi ich po prostu żal. Żal, że nie potrafią czerpać przyjemności z życia. Żal, że zawsze muszę znajdować jakiś problem. Żal, że potrafią złość z tego powodu przerzucić na wszystkich wokół siebie. Żal, że nie potrafią zwyczajnie przyznać się do jednego: "nie mam żadnych zmartwień".

Sponsorem dzisiejszego wpisu jest utwór "Żadnych zmartwień", autorstwa Quebonafide, Kubana, Kuby Knapa i ka-meala. Posłuchajcie go koniecznie, o TUTAJ.

Źródło: Flickr.com

6 komentarzy:

  1. Jak zobaczyłem tytuł wpisu od razu pomyślałem o kawałku Kubów. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja, gdy zobaczyłem Twój nick, od razu szeroko się uśmiechnąłem :D

      Usuń
  2. święte słowa - co nie znaczy, że nie zdarza mi się narzekać. nawet całkiem często :D
    najczęściej z przymrużeniem oka, czasem rzeczywiście ma się gorszy dzień. najważniejsze, żeby mieć do tego strasznego życia trochę dystansu.

    Kuby na propsie oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kawałek na mega propsie, zwrotka Q do rozkminienia jedynie na rapgenius ;)
    A co do wpisu to masz rację, że dzieje się to i owo, trzeba wstać, coś zrobić itd. każdy ma swoje sprawy i problemy, ale trzeba uświadomić sobie, że nie mamy zmartwień, czyli podchodzić do wszystkiego na luzie i z dystansem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W jakiej części Krakowa mieszkasz? i gdzie biegasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżyny/Prądnik Czerwony. Często mnie można spotkać biegającego w Parku Lotników lub na pasie startowym Muzeum Lotnictwa.

      Usuń