Prawdopodobnie najlepszy serial na lato

Na wakacyjną przerwę czekałem z wielu powodów. Oczywiście jednym z podstawowych było znalezienie wreszcie chwili na większe wzięcie się za wszelakie produkty kultury, co przez mniej więcej ostatni miesiąc uniemożliwiała mi w dużym stopniu sesja. W tym pragnieniu znalazło się natomiast jedno bardzo konkretne - nadrobić wreszcie choć kilka seriali, które miałem sprawdzić już od dawna.

Zacząłem jednak trochę inaczej niż sugerował mój wakacyjny cel. Zamiast bowiem wziąć się za serial, którego nie widziałem choćby jednego odcinka, zabrałem się ponownie za twór, ubóstwiany przeze mnie jakieś dwa czy trzy lata temu. Tym samym, pomimo tego, że wciąż nie widziałem "Breaking Bad", "Sherlocka", "Suits" czy "Gry o Tron" (nie bijcie, proszę), dobrałem się ponownie do jednego z mych ulubionych tworów brytyjskiej telewizji - "Skins".

Na "Kumpli" (polska nazwa mnie trochę mierzwi, cóż jednak poradzić?) był w Polsce prawdziwy boom właśnie parę lat temu. Wówczas zachwycało się nim naprawdę sporo osób, od nastolatków kochających imprezowanie, przez tych trochę bardziej ambitnych, na wielu prawdziwych serialowych fanatykach kończąc. Bo choć sama tematyka serialu wydawała się na pierwszy rzut oka trochę naiwna, tak wykonanie całość stało na naprawdę wysokim poziomie, obok którego trudno było przejść obojętnie.

"Skins" to bowiem historie nastolatków zamieszkujących jedno z brytyjskich miast. Z jednej strony łączy ich wspólne imprezowanie, picie, ćpanie i inne tego typu przygody, z drugiej zaś coś zdecydowanie bardziej ambitnego - ich problemy, które między sobą dzielą, zagwozdki dojrzewania i zmieniające co chwilę swą drogę ich życie. I to właśnie ta druga strona medalu przyciągała do oglądania kolejnych odcinków, przywiązywania się do bohaterów i zapamiętywania ich perypetii na długi czas. Każdy, kto widział ten serial, na pewno do dziś pamięta chociażby kultowe wykonanie "Wild World", wieńczące pierwszy sezon serialu.

Twórcy przygotowali trzy tzw. "generacje", tworzące łącznie sześć sezonów (całkiem niedawno pojawił się siódmy, ale już o innej formule). Każdej grupce przyjaciół przypadały dwie serie po kilka odcinków, potem zaś ustępowali oni miejsca nowym ludziom. Przyznam się, że sam widziałem tylko dwie generacje - do trzeciej podchodzić się trochę bałem. Bo choć druga seria była wciąż naprawdę dobra, tak mimo wszystko nie było to to samo, co zdecydowanie najbardziej ubóstwiana przez fanów część pierwsza.

Gdy odpaliłem teraz początkowy sezon na nowo, po dwóch pierwszych odcinkach ciągle wydawało mi się, że to był tak naprawdę serial głównie o trzech czy czterech postaciach, reszta zaś była w dużej mierze jako dodatek. Po kolejnych dwóch epizodach, przypomniało mi się jednak, iż tak nie jest. Tutaj każdy bohater ma własną osobowość, każdego za coś da się polubić, przygody i problemy każdego wrzynają się widzowi w pamięć. Wszystkie postaci są tu zresztą naprawdę świetnie wykreowane, i tak - dla przykładu - choć nie lubię w serialach osób ciamajdowatych, tak tu Sid jest ewidentnie moją ulubioną męską postacią, choć do najbardziej ogarniętych ludzi nie należy.

Jeśli więc jeszcze jakimś cudem nie widziałeś "Skinsów" - wakacje to na pewno dobra pora by je nadrobić. Jeśli jesteś nastolatkiem, to dodatkowo masz przed sobą najlepszy okres na sprawdzenie przygód bohaterów brytyjskiego show. Znajdziesz bowiem w ich historii prawdopodobnie sporo podobieństw do swego własnego życia.

Ci natomiast, którzy już "Skins" znają, na pewno po przeczytaniu dzisiejszego postu z pewnego rodzaju sentymentalną radością przypomnieli sobie o przygodach "Kumpli". Więc hej - może to też dobry okres, byście Wy również odpalili na nowo ten świetny twór?

Wow, lovely.

6 komentarzy:

  1. kuszący pomysł z tym powrotem do Skinsów, uwielbiałem ich, ale z drugiej strony jeszcze tyle seriali, których ani razu nie widziałem :D
    a Suitsów właśnie teraz oglądam, gorąco polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też muszę "Suits" wreszcie nadrobić... Ale jednak powtórzenie "Skinsów" było na pierwszym miejscu :D

      Usuń
  2. masz rację. w moim wypadku "Skins" to jedyny serial, który oglądałem w życiu, bo podobnie jak ty nie mogę się zebrać ani do BB, ani do GoT, ani do Arrow itp. i faktycznie- dzięki temu tekstowi na pewno przypomnę sobie pierwszą generację :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie kończę pierwszą generację, chyba za resztę ostatecznie też się zabiorę, bo się strasznie znów wkręciłem w ten klimat :D

      Usuń
  3. często wracam do "Skins", całkiem przyjemny serial :) ale "Breaking Bad", "Sherlock", "Suits" i "Gry o Tron" to bardzo dobre seriale, które warto obejrzeć, ze szczególnym uwzględnieniem "Breaking Bad" :D ja jestem w trakcie nadrabiania "Bones", jakoś nigdy wcześniej nie mogłam się przemóc do obejrzenia choćby 1 sezonu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałem kiedyś "Bones" regularnie, kilka sezonów razem z Polsatem przeżyliśmy. Wkręciłem się, nie powiem, choć potem jakoś nasze drogi się rozeszły. Może kiedyś, gdy będę miał naprawdę dużo (ale to tak mega dużo) wolnego czasu, wrócę i do niego :)

      Usuń