Nie daję miłości z litości

Gdy piszę te słowa, zacząłem właśnie oglądać trzecią generację serialu "Skins". W ostatnim wpisie poświęconym temu serialowi, podkreślałem, że tej jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem, toteż była ona dla mnie wielką niewiadomą. Zupełnie nie byłem przygotowany na to, czego mam się spodziewać. I po pierwszym odcinku muszę szczerze przyznać, że jestem raczej zawiedziony.

Ogromnie nie spodobała mi się bowiem bohaterka, która jako pierwsza została przedstawiona w tym sezonie. Pomijam już fakt, że jest ona strasznie dziwna, drętwa i odrzucająca. To mógłbym jeszcze pewnie jakoś zdzierżyć. Problem jest zgoła zupełnie inny - jest ona totalnym nieudacznikiem, którego widzowie mają polubić jedynie z litości.

A ja takich zagrywek cholernie nie lubię. Uwielbiam śledzić losy postaci, które mają konkretne cele, są ambitni, odważni etc. Nie żywię też pełnej nienawiści do nieudaczników. Jeśli bowiem mimo wszystko walczą oni ze swoim losem, to zwykle nawet są ciekawszymi bohaterami od tych, którzy od samego początku są super-hiper-mega. Ale dlaczego mam kogokolwiek polubić z litości?

Podobne pytanie krążyło mi po głowie, gdy przed kilkoma tygodniami polski internet został zbombardowany przygodami Smutnego Autobusu. Wiele kłótni się wokół tej postaci odbyło, więc ja już tym bardziej nie mam ochoty rozdrapywać ran i mówić, co na ten temat myślę. Na potrzeby tego postu od razu pomyślałem jednak o przywołaniu tu tej właśnie postaci.

Dlaczego? Bo to kolejny przykład bohatera, którego mamy polubić z litości. Nie prezentuje on sobą zupełnie nic, poza tym, że jest stary, wyśmiewany i smutny. Nie ma czym zaimponować, nie walczy z przeciwnościami. Widz ma natomiast polubić go tylko dlatego, że jest smutny i należy mu okazać litość. Sorry, na mnie to nie działa.

Historia zna wiele wspaniałych postaci, które były społecznymi wyrzutkami, a mimo tego spotkały się z uwielbieniem rzeszy ludzi. Oni jednak cechowali się swą walką o zauważenie przez innych, walkę z przeciwnościami losu. Zaczęli jako wyrzutki, ale dotarli wyżej niż ktokolwiek by się tego spodziewał. A taki Smutny Autobus wyłącznie zginął. Nie mam powodu, by za nim płakać.

I tylko mam nadzieję, że ta bohaterka "Skinsów" zostanie ostatecznie pokierowana dobrą ścieżką fabularną. Jeszcze ma szansę na rehabilitację i mam nadzieję, iż z niej skorzysta. Bo ja nie mam zamiaru litować się nad nią tylko dlatego, że wszyscy wokoło się z niej śmieją.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

Źródło: Gratisography.com

2 komentarze: