Człowiek nietoperz

Książkę "Człowiek nietoperz" Jo Nesbø zakupiłem, ponieważ już od dłuższego czasu miałem ochotę na ponowne zatracenie się w jakimś dobrym, norweskim kryminale. Paradoks jest jeden - książkę tę kupiłem bodajże w sierpniu ubiegłego roku, przeczytałem ją natomiast dopiero pod koniec kwietnia Anno Domini 2014. Ot, ponad pół roku różnicy. Wreszcie jednak swe dawne marzenie spełniłem, mogę więc z czystym sumieniem przedstawić Wam recenzję tegoż tytułu.

"Człowiek nietoperz" jest pierwszą książką z serii o norweskim policjancie, Harrym Hole'u. Akcja tej powieści rozgrywa się w Australii, gdzie znaleziono zamordowaną imigrantkę właśnie z pięknego państwa skandynawskiego. Norweska policja wysyła więc swojego reprezentanta, wspomnianego Hole'a, który ma zająć się sprawą wspólnie z miejscowymi funkcjonariuszami. Szybko okazuje się, że sprawa jest dużo bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać.

Brzmi właściwie dość standardowo, choć szczerze mówiąc tego właśnie od kryminałów zazwyczaj się oczekuje. Ostatecznie jednak wcale nie jest tak banalnie, jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Prędko dostrzega się tu przyjemne smaczki, które uderzają Czytelnika swą odmiennością od innych skandynawskich kryminałów. Norweski klimat działa tu bowiem jednocześnie z głównym miejscem akcji, Australią, która też przecież ma swoje liczne wyróżniki.

Kryminalna część fabuły jest natomiast tym, co dostaje się tylko w naprawdę dobrych kryminałach. Mnóstwo tu zwrotów akcji - dobrze przemyślanych, zaskakujących i zmuszających Czytelnika do myślenia. Dostajemy sporo postaci, z których wiele wydaje się podejrzanych. I choć czasem miałem problem z rozróżnieniem bohaterów trzecio- czy czwartoplanowych, to nie przeszkadzało mi to zbytnio w odbiorze całości.

Konieczne jest również wspomnienie o głównym bohaterze, Harrym, który zdecydowanie mnie do siebie przekonał. To niemłody już facet z wywołującą ciarki przeszłością i ciągle targającymi nim życiowymi rozterkami. Z jednej strony wydaje się bardzo ludzki oraz prawdziwy, jednocześnie wypada natomiast trochę jak taka uboższa wersja Jamesa Bonda (piszę to jednak nie w znaczeniu negatywnym!). Bywa kobieciarzem, zdarza mu się działać bezkompromisowo, no i zdecydowanie zna się na tym, co robi.

"Człowieka nietoperza" oceniam zdecydowanie pozytywnie, dostarczył mi on bowiem takich wrażeń, jakich oczekiwałem. Już teraz liczę, że uda mi się sięgnąć i po dalsze części historii norweskiego policjanta, bo zapałałem do tegoż bohatera zdecydowaną sympatią. Mam tylko jeden dylemat: druga część serii, "Karaluchy", dostępna jest zarówno jako klasyczna książka, jak i rzecz, którą szczerze uwielbiam - słuchowisko, podobne do "Blade Runnera" czy "Żywych trupów". Swoją ostateczną decyzję będę więc musiał jeszcze przez jakiś czas przemyśleć.

Tymczasem z kolei zdecydowanie polecam Wam sięgnąć po "Człowieka nietoperza". Jeśli zdarza Wam się czytać kryminały - ten również powinien przypaść Wam do gustu.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

2 komentarze:

  1. Najlepsze u Nesbo jest to, że z książki na książkę się rozkręca. Historie są coraz lepsze i portrety postaci bardziej "mięsiste". Aha i czytać po kolei, ponieważ pojawiają się nawiązania do poprzednich części cyklu, które niektórym mogą popsuć zabawę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po takiej rekomendacji tym bardziej będę musiał sprężyć się i podjąć decyzję co do "Karaluchów"! Bo w moim przypadku właśnie tylko czytanie po kolei wchodzi w grę :)

      Usuń