Who the fuck is Paul McCartney?

Styczeń, pierwsze dni nowego roku. W sieci ląduje oficjalny singiel promujący nową płytę Kanye Westa, "Only One". Są tacy, którzy zaczęli twór ten uwielbiać, były osoby bardziej sceptyczne, znalazła się także garść ludzi totalnie nie czujących klimatu. Nie jednak sama jakość tego kawałka zainteresowała społeczność internetową, a inna, bardzo nurtująca wszystkich kwestia - kim jest, do cholery, Paul McCartney?!


Pojawia się na featuringu, ale co tu właściwie robi? Czy śpiewa jakieś magiczne chórki, których nie słyszą nasze uszy prostych ludzi? Czy może po prostu stworzył podkład do tego kawałka? Ale nawet jeśli - dlaczego został w ogóle ujęty w nazwie tego utworu? Czym tak wybija się ponad innych producentów, że dostał tak zaszczytne miejsce obok samego Kanyego Westa?

Nie ma co jednak zastanawiać się nad intencjami wielkiego Yeezusa. Ważne jest jedno - dobry z niego chłop i pomaga nieznanym artystom wybić się z podziemia. Co wystarczająco mocno podkreśliło wielu użytkowników Twittera. Na słynnym serwisie pojawiły się takie wpisy, jak:

Nie wiem, kim jest Paul McCartney, ale swoim nowym kawałkiem Kanye zapewnia mu niesamowitą karierę!

Kanye ma dobre oko do wyłapywania talentów. Ten cały Paul McCartney zajdzie daleko.

kim do cholery jest paul mccartney???!??! za to właśnie kocham kanye za odkrywanie nowych talentów

I zaczęło się - społeczność internetowa została nazwana debilami. Zamkniętymi w swoimi świecie dzieciaczkami, którzy nie szanują takiej świętości jak The Beatles. Ludźmi zakręconymi w muzycznym szajsie pokroju Kanye Westa właśnie. Nieczułymi na sztukę, nieczułymi na jakże ambitne dźwięki kultowego, brytyjskiego bandu. 

Zapytać możecie, dlaczego w ogóle kwestię te podniosłem dopiero teraz? Po co wspominać sytuację sprzed już ponad dwóch miesięcy? Namówił mnie do tego najnowszy odcinek jutubowego programu "Elders React", którego autorzy konfrontują starsze osoby z miłościami współczesnej popkultury, takimi jak gry wideo,  hity internetu czy utwory muzyczne. Wspomniany epizod dotyczy natomiast utworu "FourFiveSeconds" w wykonaniu Rihanny, Kanye Westa i właśnie Paula McCartneya. Jeśli znacie angielski - sprawdźcie najpierw ten materiał (i w ogóle cały kanał ekipy od "Elders React"), bo jest przezabawny!


To co jednak nie do końca mi się spodobało, to wspomnienie jednej z uczestniczek właśnie o tej całej "nieznajomości" McCartneya przez internautów. I hops - amerykańska Pani Grażynka się oburzyła! Tak jak tona innych przypadkowych turystów internetowych, którzy jakimś cudem nie zauważyli, że z zacytowanych wyżej tweetów sarkazm wręcz wypływa hektolitrami. I okej, innej osobie autorzy filmiku już mówią, że "pewnie część z tych osób żartuje". Niesmak jednak pozostaje.

Nie mam bólu dupy o to, że tabloidowi dziennikarze łapią kliki tytułami w rodzaju "Fani Kanye Westa nie wiedzą kim jest Paul McCartney". Wkurza mnie tylko to, że nie potrafią choćby w jednym zdaniu wpleść informacji o tym, iż ci ludzie tak naprawdę żartują. Robią całkiem zabawną rzecz, którą skuma nie tylko pokolenie Ask.fm. Wystarczy obejrzeć wspomniany filmy z serii "Elders React", gdzie jeden z dziadków również z ironią opowiada o Paul McCartneyu. 

Robi się z internautów idiotów, gdy tak naprawdę w tym przypadku działa przedszkolna zasada "kto przezywa, ten się sam tak nazywa". No bo hej - czyż idiotyzmem nie można nazwać niewyczucia prostego i ewidentnego sarkazmu?

Mocny niedostateczny, drodzy "dziennikarze".

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

2 komentarze:

  1. Niestety, takie tytuły są wypadkową oczekiwań masy internautów, którzy lubią sobie ponarzekać na "głupotę" ludzi - brak wiedzy odnośnie stolicy Kambodży (#Friends), nieznajomość Grotowskiego czy, jak w tym przypadku, rzekome nieosłuchanie z klasykiem muzyki rozrywkowej. Bo nic nie poprawia przeciętnemu internaucie humoru bardziej niż nowy odcinek "Matura to bzdura" albo doniesienie podobne do omawianego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja takie tytuły jak najbardziej rozumiem, bo pracując w portalu musisz jednak jakieś tam kliki wyrobić, ale warto by było chociaż napomknąć gdzieś w tych tekstach, że w tym przypadku ludzie sobie tak naprawdę po prostu robią jaja. To nie akcja rodem z amerykańskiego teleturnieju, gdzie jakaś znana celebrity autentycznie nie mogła uwierzyć, że istnieje takie państwo jak Hungary :D

      Usuń