Nie wiem, gdzie leży Uzbekistan

Jeszcze wczoraj rano nie wiedziałem, kim był Jerzy Grotowski. Moje ubytki w wiedzy naprawiła jednak kolejna "wielka afera" w światku mediowym. Sigourney Weaver (jak się okazało, to ta babeczka, która grała w "Obcym") zjechała bowiem dziennikarkę TVN-u, iż nie kojarzy ona właśnie Pana Grotowskiego, czyli słynnego polskiego reżysera teatralnego.

Sam diss na Panią Wendzikowską mnie średnio obchodzi. Ponoć reprezentuje ona dziennikarstwo filmowo-teatralne, co rzeczywiście trochę ją wrzucą w wir wstydu, ale "łotewa, ziom". Nie ona jest bowiem bohaterką tego wpisu, a całe pozostałe społeczeństwo. Szarzy Polacy, którzy zostali zwyzywani przez wielkich snobów za to, że nie znają Jerzego Grotowskiego.

Bardzo nie lubię nazywania czegokolwiek "wiedzą podstawową", "wiedzą, którą trzeba mieć". Nic takiego nie istnieje z bardzo prostego powodu - każdy wrzuciłby do tego worka coś innego. Nie ma możliwości obiektywnego określenia takiej porcji wiadomości, którą rzeczywiście każdy powinien znać. Koniec, kropka.

Kompendium nazwisk must-known dla każdego będzie inne. Teatrofile wrzucą do niego choćby właśnie Pana Jerzego Grotowskiego. Niedzielni znawcy filmowi wykrzykną: "jak to nie znasz Pawlikowskiego?! <<Idy>> nie oglądałeś, ty bezbożniku?!". Ci więksi kinomani załamią się, jeśli ktoś nie będzie kojarzył Jean-Luca Godarda. Jedni melomani obrażą się na Ciebie, jeśli nie będziesz potrafił wymienić wszystkich klasyków wiedeńskich, inni spluną Ci w twarz, bo nie kojarzysz Katy Perry.

Nie ma się czym chwalić, jeśli nie znasz jakiejś rzekomo istotnej informacji lub osoby (pisałem o tym szerzej w tekście "Moda na ignorancję" - KLIK). Jeszcze głupszym jest chyba jednak wytykanie komuś, że nie posiada jakiejś tam "podstawowej wiedzy". Może zamiast obrażać się nagle na całą Polskę, iż mało kto kojarzy teraz Grotowskiego, wypadałoby po prostu stworzyć artykuły rozwiązujące te zagwozdkę? Zmienić bezsensowny hejt w pożyteczne uświadamianie społeczeństwa?

Nie jestem dumny z tego, że nie wiedziałem, kim był Jerzy Grotowski. Ale wszyscy ci, którzy znali go przed tą całą aferą, również się z tą wiedzą nie urodzili. Dotarli do niej w jakimś momencie swojego życia, ktoś ich wprowadził w temat, a nie wylał na nich wiadro pomyj z cyklu "Ty ignorancie, jak śmiesz?!". 

Mam 20 lat i do wczoraj nie wiedziałem, kim był Jerzy Grotowski. Ale dziś już wiem - szkoda tylko, że prawdę tę poznałem w tak nieprzyjemny sposób. Ciągle jednak nie potrafiłbym wskazać na mapie, gdzie dokładnie leży Uzbekistan. Nie wiem też, jak mówi się "dzień dobry" po chińsku. Albo w którym roku Adam Małysz wygrał swój pierwszy złoty medal w skokach narciarskich. 

A dla niektórych właśnie takie informacje mogą się zaliczać do tej nieszczęsnej "wiedzy podstawowej".

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

Źródło: Flickr.com

5 komentarzy:

  1. Warto nie wiedzieć jak mówi się "dzień dobry" po chińsku. Razu pewnego z uroczą niewiastą (w sumie to brzydka jak dwunasta w nocy, ale mierzyć trzeba siły na zamiary) już dość długo rozmawiałem, jedno piwo, drugie, trzecie, ona w pewnym momencie stwierdziła, że po chińsku wie tylko jak jest "kocham cię". Aczkolwiek powiedziała właśnie "dzień dobry", za co ją z całą siłą mojego wewnętrznego nazisty zrugałem i ostatnimi jej słowami do mnie było zdanie: "masz całkowitą rację". Niewiedza jest błogosławieństwem.

    OdpowiedzUsuń
  2. "I te dupki Uzbekistan" - Borat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż zachciało mi się "Borata" obejrzeć jeszcze raz!

      Usuń