Wyglądaj jak badass i chroń twarz zimą

Nie przepadam za noszeniem szalików. I szczerze mówiąc, dość trudno mi się ustosunkować do pytania: "dlaczego?". Ot, jakaś taka zwyczajna awersja do tejże części zimowego ubioru. W tym roku postanowiłem więc ostatecznie, że szalika kupować w ogóle nie będę. Potrzebowałem jednak dorwać coś zupełnie innego - maskę do biegania.

Udaje mi się bowiem trzymać swoich planów i pomimo coraz większych chłodów za oknem, wstaję trzy razy w tygodniu z samego rana i wskakuję w swoje Free Runy. Myślałem, że wystarczą mi w czasie biegania czapka i rękawiczki. Niestety, myliłem się. W pewnym momencie zrozumiałem bowiem, że wciąż na ogromne zimno narażona jest moja twarz, trafiana przez mocarny wiatr. Bieganie tyłem nie jest najfajniejszą sprawą, postanowiłem więc jakoś temu zaradzić.

Zacząłem więc szukać czegoś, co w myślach nazywałem sobie właśnie "maską". W internecie pojawiały się różne podpowiedzi, ja jednak chciałem zobaczyć, jak tego typu rzecz wygląda w rzeczywistości. Ruszyłem więc do galerii handlowej, gdzie prawie w każdym sklepie zostałem zbywany zasmuconą miną ekspedientki i zwrotem "przykro mi, ale niestety nie posiadamy niczego takiego". Ostatecznie dotarłem do placówki sieci Intersport, gdzie wreszcie znalazło się coś dla mnie.

Nie posiadali oni co prawda czegoś, co jest stricte "maską do biegania", ale wskazano mi jego ciekawy zamiennik. Okazało się nim "coś" od firmy Buff. Szczerze mówiąc, nie potrafię jednak wciąż konkretnie określić, czymże ta rzecz jest. Najprędzej nazwałbym to połączeniem chusty i tzw. "komina". Choć ja i tak mówię po swojemu: "maska".

Co ciekawe, "ta rzecz" od Buff ma wiele różnych zastosowań. Ja standardowo zakładam ją przez głowę na szyję, po czym górną część naciągam na twarz. Jednakże na samym opakowaniu pokazane jest, iż równie dobrze można z całości zrobić sobie opaskę do biegania na czoło, jak i nawet czapkę. Fajna sprawa, choć ja raczej będę korzystał jedynie z wybranej już przeze mnie opcji.

Do wyboru jest naprawdę sporo różnych wariantów "maski", ja jednak postawiłem na najcieńszą jaką znalazłem w sklepie, zrobioną z mikrofibry. Wiedziałem, że wersje polarowe czy wełniane będą utrudniały mi w dużym stopniu oddychanie podczas biegu. A przecież to właśnie w celu możliwości uprawiania ulubionego sportu zimą, zakupiłem to ciekawe akcesorium. Jak się jednak ostatecznie okazało - całość przydaje się nie tylko w takich chwilach.

Powoli zaczynałem czuć zimno na twarzy również podczas zwyczajnego przechadzania się po mieście, dlatego dość szybko postanowiłem sprawdzić działanie "maski" również w takich okolicznościach. Jak się okazało - tu również całość sprawdza się znakomicie! Chroni bowiem nie tylko twarz, ale i szyję, przez co - jak dla mnie - działa jeszcze lepiej niż zwyczajny szalik. Na dodatek jest to całkiem ciekawy element ubioru, który nie dość, że w mej opinii wygląda całkiem fajnie, to dodaje człowiekowi +10 do bycia badassem. Jak powiedziała moja znajoma, widząc mnie w "masce": "gdybym Cię nie znała, to pomyślałabym, że chcesz mnie okraść". Mam nadzieję, że potencjalnych dresów też to zniechęci do zaczepiania mnie.

Wyrokuję więc ostatecznie, iż w ten nietypowy chusto-komin zdecydowanie warto się zaopatrzyć. Jeśli biegacie, zwyczajna wersja z mikrofibry będzie dla Was prawdziwym zbawieniem, a zwyczajni piesi mogą dorzucić jeszcze trochę pieniędzy i zgarnąć wersję z wełny merynosów lub polaru. Cenowo nie jest  najgorzej - za swoją "maskę" z kolekcji "Star Wars'' zapłaciłem około sześćdziesięciu złotych. Jak na całozimową inwestycję wypada to całkiem okej.

Zapomniałem w tekście wspomnieć o jeszcze jednym plusie tej chusty: wreszcie coś efektownie zakrywa moją mordę.

8 komentarzy:

  1. Maska do biegania? Dafuq? :D Ja swoją kupiłam jakieś dwa lata temu w HiMountain bodajże. No i sobie leży, raz ubrana na narty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze prawdziwa maska nie jest, znalazłem w sieci takie gadżety, które autentycznie były prawdziwymi MASKAMI! Ponoć do biegania, choć za cholerę nie wiem, jak można w takim czymś oddychać.

      Usuń
    2. Ej faktycznie! :o Śmieszna rzecz. :D Ale swoją drogą, postanowiłam wygrzebać swój chusto-komin czy cokolwiek to jest i stwierdzam, że mam nową czapkę. :)

      Usuń
    3. Czyli jednak czasem warto odkurzyć stare śmieci :)

      Usuń
  2. Jaki model i firma czapki którą masz na zdjęciu :)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SSUR, "Comme des Fuckdown". Swego czasu była dostępna w polskim sklepie Urban Flavours, obecnie pozostaje chyba jedynie sprowadzenie jej ze Stanów :( Tutaj oficjalna strona marki: http://shop.ssur.com/

      Usuń
  3. Po świętach lecę do Intersportu, dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że komuś przydał się ten post :) Mam nadzieję, że w Twoim przypadku chusta również będzie się dobrze sprawowała!

      Usuń