Raperzy czytają #49 - Alpha

Półmetek serii "Raperzy czytają" już za tydzień. Tymczasem gościem odcinka poprzedzającego pięćdziesiąty, jest Alpha, reprezentujący scenę poznańską. Jak sam mówi, lubi on eksperymentować z mieszaniną rapu, elektroniki i żywych instrumentów. Ma na swoim koncie kilka albumów, a nad paroma następnymi wciąż pracuje. W przyszłym roku ma pojawić się projekt "Bękarty Formy" tworzony wspólnie z Respo oraz płyta solowa na bitach Jaxa. Alpha jest również wokalistą w zespole de^confluence, którego członkowie nazywają muzykę przez siebie graną określeniem "post-rap".

Co zaś dzisiejszy gość ma do powiedzenia w kwestii książek?

Z opowieści moich rodziców wynika, że mając dość codziennego czytania mi bajek, nauczyli mnie robić to samemu w wieku 3 lat. Wkrótce potem, przerażeni, musieli siłą wyciągać mnie na dwór, siedziałem i czytałem, nie odzywałem się do nikogo. Możliwe też, że dopuściłem się wtedy pewnego szantażu, bo jako pierwszy na podwórku dostałem swój rower ;)

Historia zafascynowania literami jak u większości osób, także i u mnie jest bardzo długa i ewoluuje.

Zacząłem poważne czytelnictwo tradycyjnie od "Władcy Pierścieni" i "Harry'ego Pottera". Parę lat później przerobiłem całą szafę mojego ojca z oldskulowymi polskimi wydawnictwami s-f z lat 80. Idealizm i zaangażowanie polityczno-społeczne - tak można by mnie było wtedy opisać i te drańskie książki miały na to spory wpływ.

Jako nastolatek zakochałem się w dziełach brutalnych i brudnych, przedstawiających to w przewrotny, sarkastyczny sposób - Sapkowski, Pilipiuk, Kosiński (serdecznie polecam). Nie ukrywam, że niespodziewanie przygotowały mnie do dorosłego życia, nauczyły nabierać dystansu i używać wspaniałego, wulgarnego języka.

Nienawidziłem liceum, jednak pokochałem Kafkę i Dostojewskiego. Do dziś to jedni z moich ulubionych autorów. Kiedyś, po przesłuchaniu "Człowiek, który chciał ukraść alfabet" sięgnąłem po Hrabala. Niesamowity, wielostronicowy bełkot, zadziwiające, że chce się w to zagłębiać... ale przeczytałem połowę jego dzieł ;) Najlepiej wchodzi po pijaku.

W międzyczasie romansowałem z pewnymi autorami w oryginale - Harlan Coben, Stephen King, paru podobnych. Pierdolcie tłumaczenia! Jeśli znasz język, czytaj w tym języku. Osobiście bardzo jaram się kontekstem kulturowym każdej z powieści, a to jest często nieprzetłumaczalne. Studia to dla mnie okres kryzysu czytelnictwa - niesamowicie nudne, niezrozumiałe, wielostronicowe dzieła psychologiczne związane z moim kierunkiem odstraszyły mnie od otwierania książek w ogóle. Paradoksalnie jednak, zostawiły spory ślad w moim obecnym myśleniu.

Przełamałem impas dopiero niedawno, po otrzymaniu od bliskiej mi osoby "Wilka Stepowego" Hermana Hesse. Jest to jedna z najważniejszych dla mnie książek. Otworzyłem ją podczas wyprawy autostopem po Francji, miesiąc od wyruszenia z Polski, podczas wschodu słońca na ogromnej wydmie z widokiem na ocean. Niesamowite wspomnienie.

... i potem ruszyło. Od tego czasu pożarłem masę książek, które wciąż kształtują moją światopogląd: niemal wszystkie felietony Boya-Żeleńskiego, perełki od Huxleya i Orwella, dziadek podrzucił mi parę książek z solidarnościowego podziemia... spory ładunek ciężkich do przerobienia idei. Podczas wizyty w Barcelonie z gitarzystą zespołu, który tworzę (de^confluence pozdrawiam!), obiecałem sobie wziąć się za dzieła Zafóna.. .niestety wciąż się nie udało i czeka w kolejce koło takich ludzi, jak Remarque czy Mrożek.

Czekam na iskrę. To pewna przygoda, niewiadoma. Bukowskiego przeczytałem po wizycie w łódzkim pubie Biblioteka, gdzie nad pisuarem znajduje się cytat z jego powieści;)

5
%%

PS. Jeśli podoba Ci się akcja "Raperzy czytają", zalajkuj facebookowy fanpage bloga, by być na bieżąco z jej następnymi odcinkami oraz resztą notek.

0 komentarze: