The Walking Dead w wersji audio po raz drugi

Ci, którzy z blogiem są już za pan brat od dobrych paru miesięcy, pamiętać mogą, że swego czasu miałem okazję zrecenzować słuchowisko oparte na komiksie "The Walking Dead". Choć wtedy podszedłem do całości raczej pozytywnie, nie obyło się od wytknięcia przeze mnie kilku błędów temu projektowi. Mimo tego, z niecierpliwością czekałem na kolejne jego części. Drugie "Żywe trupy" pojawiły się w okolicach końcówki roku, początkowo tylko w wersji cyfrowej, potem również i fizycznej. Nabywszy ostatecznie tą drugą, zabrałem się do odsłuchu. Czy jest lepiej niż przy pierwszym podejściu?

Tym razem zabrani jesteśmy w świat trzeciego i czwartego zeszytu komiksów. Bohaterowie docierają więc do więzienia, które ostatecznie staje się ich stałym miejscem zamieszkania. Choć wciąż na świecie panują zombie, Rick i spółka zdają się czuć o wiele bezpieczniejsi, będąc chronionymi przez wielkie mury. Mimo tego, że potrzebują oni zjednoczenia w słusznej sprawie, niektórzy zaczynają odczuwać do siebie wzajemną niechęć.

Ponownie nadmienić muszę, że jeśli nie mieliście kontaktu z komiksowym oryginałem, a skupiacie swą uwagę jedynie na serialu, zdziwić może Was wiele różnic w scenariuszu. Mam nawet wrażenie, iż druga część słuchowiska jeszcze bardziej niż "jedynka" różni się od tworu AMC. Fabuła naprawdę sporo różni się od serialowej i z każdym momentem zaskakuje. Tak naprawdę można to nazwać tworami zupełnie innymi, zbieżnymi jedynie w przypadku niektórych bohaterów.

Choć wątpię, by tak rzeczywiście było, miałem często wrażenie, że twórcy czytali moją recenzję pierwszej odsłony projektu. Prawie wszystkie błędy, które uprzednio wytknąłem, w drugiej części kompletnie zniknęły! Naprawdę o wiele bardziej brzmi to teraz jak widowiskowy audiobook, aniżeli po prostu adaptacja komiksu. Narratora jest jakby więcej, a i dialogi wydają się rozsądniej przygotowane i "mniej komiksowe". Całość wreszcie nie przelatuje sobie ot tak, a trzyma w napięciu i jest odpowiednia rozłożona w czasie. Jestem naprawdę miło zaskoczony!

Aktorów również się jakoś milej słucha, choć pewnie dlatego, że role słabo brzmiących dzieci zostały ograniczone. Główna obsada ciągle działa naprawdę solidnie, a dodatkowo została wzbogacona przez Mirosława Zbrojewicza czy Sonię Bohosiewicz. Jacek Rozenek w roli Ricka i tak pozostaje jednak moim zdecydowanym ulubieńcem. Swoją drogą, twórcy zrobili naprawdę fajny gest w stronę fanów i sporo z nich (w tym ja) dostało płytkę z autografami paru aktorów. Mała rzecz, a cieszy :)

Świetnym pomysłem jest również według mnie wrzucanie na końcu każdego epizodu krótkich fragmentów piosenek. Szczerze przyznam, że nie pamiętam, czy podobna sytuacja miała miejsce przy pierwszej części słuchowiska, ale tym razem to odnotowuję. Puszczane piosenki są bowiem naprawdę przyjemne dla ucha i chętnie przygarnąłbym następnym razem wydawnictwo, składające się nie tylko ze słuchowiska, ale i drugiej płyty, zawierającej cały soundtrack. Bo przyznać trzeba, że naprawdę daje on radę!

Co zaś z kwestią reszty udźwiękowienia "Żywych trupów"? Tu jest bez zmian, czyli po prostu bardzo dobrze. W trakcie całości realizmu dodają więc wszelakiego rodzaju odgłosy strzałów, kroków, otwieranych drzwi i całej reszty. Wyłącznie chwalę, bo i przyczepić się tu nie ma do czego. Twórcy, czyli ekipa Sound Tropez, zdecydowanie znają się na swojej robocie.

Drugą część słuchowiska o Ricku i jego ekipie polecam więc jeszcze bardziej niż "jedynkę". To naprawdę świetna robota, obok której nie można przejść obojętnie, niekoniecznie nawet będąc fanem "The Walking Dead". Ja już z niecierpliwością czekam na kolejną część projektu "Żywe trupy", mając nadzieję, że twórcom uda się utrzymać w konwencji wypuszczania kolejnych części mniej więcej co pół roku. Trzymam kciuki!

0 komentarze: