Raperzy czytają #86 - Kafar Dixon37

Czas na już drugi w tym roku epizod serii "Raperzy czytają". Tym razem gościem akcji jest Kafar z warszawskiej ekipy Dixon37, od dzieciństwa mieszkający na Ursynowie. Całkiem niedawno, bo raptem pod koniec października ubiegłego roku, Step Records wydało pierwszy solowy tego rapera, zatytułowany "Panaceum". Na albumie udzielili się gościnnie tacy zawodnicy jak O.S.T.R. czy KęKę.

Co natomiast Kafar ma do powiedzenia na temat książek?

Odkąd pamiętam, Ojciec czytał wszystko, co Mu wpadło w ręce - tematyka była nieważna, jeśli książka była na poziomie. Z tego co pamiętam, najbardziej upodobał sobie Waldemara Łysiaka i Stanisława Lema, choć tylko Bóg wie, ile razy przeczytał Trylogię Sienkiewicza. Ale przecież nie miało być o Nim, a o mnie...

Od początku to jednak właśnie Ojciec zarażał mnie pasją do czytania. Z początku były to książki przygodowe i westerny. Już za dzieciaka miałem za sobą cała kolekcję powieści o Winnetou i Old Shatterhandzie Karola Maya, która zawładnęła całkowicie moją dziecięcą wyobraźnią, a opowieści o konfliktach z prawem pisarza tylko ją podkręcały. To bez wątpienia pierwsze książki (i bohaterowie), które odcisnęły na mnie piętno. Wtedy Ursynów, jak i cała Polska, wyglądały inaczej niż teraz, więcej tu było z Dzikiego Zachodu niż w dniu dzisiejszym. Hordy dzieciaków snujących się bez celu po jednym wielkim placu budowy, który był idealnym środowiskiem naturalnym do odgrywania scenek z westernów, zarówno tych z Johnem Waynem, widzianych w telewizji, jak i tych książkowych właśnie.

Później szkoła - jak to ma w zwyczaju - chciała zgasić pasję czytania, dając jakieś trywialne i pierdołowate lektury, choć przyznam, że nie wszystkie takie były, bo choćby "Chłopi", "Dżuma" czy "Zbrodnia i kara" pozostaną obowiązkowymi pozycjami dla mnie, a w przyszłości dla moich dzieci. Przed ustną matura z języka polskiego mówiłem sobie w duchu: "Żeby tylko dali mi <<Chłopów>>. Nie chcę <<Wesela>>, tylko nie <<Wesele>>!". I co? Wjeżdżam, losuję pytanie, a tam coś w rodzaju: "Porównaj opis polskiej wsi na przykładzie <<Chłopów>> i <<Wesela>>". O pierwszej pozycji niemalże śpiewałem, z drugą było gorzej... Jakoś przebrnąłem, ale napociłem się niemiłosiernie.

Najgorszą przeprawą była dla mnie "Lalka", "Dziady" i wspomniane "Wesele". I dziś, po kilkunastu latach, mogę przeprosić pana Szkutnika, który był moim nauczycielem języka polskiego w liceum, że nie udało mi się dobrnąć do końca ani jednego z tych klasyków. Pozdrawiam i dziękuje za wszystko, co Pan dla nas zrobił! Dopiero po latach człowiek zdaje sobie sprawę z tylu rzeczy. Pamiętam, jak wszyscy recytowali "Odę do młodości", a ja puściłem podkład na KASECIE (!) i zarapowałem swoją część. Dobre śmiechy mam z tego teraz :)

Potem było coraz mniej czasu na czytanie i tylko codzienne kąpiele z książką dawały mi czas na pochłanianie kolejnych. Było ich zbyt dużo, by wszystkie wymieniać, a przyznam się, że teraz przez te pieprzone smartfony często nawet nie otworzę książki, tylko patrze tępo w ekranik - cóż, znak czasu...

Nie będę przedłużał i wymienię kilka obowiązkowych pozycji z mojej listy (kolejność przypadkowa):
- J. Heller - "Paragraf 22";
- J. Clavell - "Król szczurów";
- R. Kapuściński - "Imperium", "Cesarz", "Wojna futbolowa";
- M. Hłasko - wszelkie opowiadania, choć muszę przyznać, że ciężki ma przekaz;
- J. Chmielewska - "Lesio", czyli coś z przymrużeniem oka;
- A. Pilipiuk "Rzeźnik drzew";
- S. Larsson - wszelkie kryminały!
- Z. Miłoszewski - "Bezcenny";
- D. Brown - "Inferno", "Kod Leonarda da Vinci";
- M. Krajewski "W otchłani mroku" - KOZAK STRASZNY!
- i klasyka gatunku, a więc... MARIO PUZO i Jego "Ojciec Chrzestny", "Sycylijczyk", "Omerta" czy "Ostatni Don".

Jeśli podoba Ci się akcja "Raperzy czytają" i chcesz być na bieżąco z nią oraz resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

1 komentarz: