Ugotuję coś pod wieżą Eiffla i wrzucę to na YouTube


Pamiętam, że w podstawówce na lekcjach religii, dostawaliśmy przed Wielkim Postem zadanie znalezienia sobie postanowienia na ten ważny dla chrześcijan okres. Różne wpadały ludziom pomysły: od częstszego chodzenia do kościoła, przez niejedzenie słodyczy, na regularnym sprzątaniu w pokoju kończąc. Mnie jednak takie stawianie sobie wymagań nie kręciło. Wpisywałem więc zwykle jakieś błahe rzeczy, które zasadniczo nie miały żadnego znaczenia w moim życiu albo też zupełnie nic nie pisałem.

Podobnie było z postanowieniami noworocznymi. Ba, w tym przypadku byłem chyba jeszcze bardziej leniwy, bo wymyślanie takowych praktycznie nigdy nie przyszło mi do głowy. Wiedziałem, że - podobnie jak pewnie koło 90% innych ludzi - i tak danych sobie obietnic nie dotrzymam. Nie próbowałem więc nawet tych postanowień wymyślać, coby nie wkurzać się z powodu ich niedopełnienia pod koniec następnego roku.

Zawsze lepiej wychodziło mi działanie spontaniczne, o czym już zresztą kiedyś na blogu pisałem. Spontanicznie zacząłem pisać bloga, spontanicznie zacząłem biegać. Te, i wiele innych nagłych decyzji, zmieniło moje życie na lepsze. Mimo wszystko, część z nich mogłem podjąć wcześniej, gdybym tylko się do tego "zmusił" - w pozytywnym sensie.

I dlatego właśnie w tym roku postanowiłem wziąć na siebie, po raz pierwszy w życiu, ciężar postanowień noworocznych. Takich, które rzeczywiście zależą ode mnie, które wymagają przede wszystkim mojego zaangażowania. Jeśli nie uda mi się dopełnić ich w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy - będę się czuł przegranym.

Dlatego tym razem wszystko to biorę jak najbardziej na serio. Przede mną trzy całkiem spore postanowienia, choć przecież rozłożone na dwanaście miesięcy. Da się to zrobić? Jak najbardziej. Tylko najpierw trzeba wziąć się w garść i się tych postanowień z całej siły trzymać. Oto więc moje trzy misje na rok 2015.

Majk vloger

Yup, zgadza się - czas na jeszcze więcej robienia internetów, czas na sprawdzenie się w kolejnej formie. Blog ciągle jest dla mnie wyzwaniem, oczywiście, ale zdążyłem się do niego przyzwyczaić i wiele rzeczy robię automatycznie. Ostatnio zacząłem trochę działać w radiu, czego efekty będą jeszcze lepiej widoczne w przyszłym roku. Nadszedł jednak wreszcie czas na to, by sprawdzić się także w świecie wideo.

Mam kilka koncepcji - nie wiem, ile z nich będę w stanie zrealizować. Postanowienie na rok 2015 zakłada jednak, że chociaż jeden z pomysłów MUSI zostać wreszcie wprowadzony w życie. Całość ma współgrać w z blogiem, ale nie go zastępować. Nie może być więc mowy o tym, by vlog wpłynął na moje codzienne pisanie postów. 

Będę musiał ze swojego życia wykrzesać jeszcze więcej czasu na robienie internetów. Damy radę? Tak, damy radę!

Źródło: Flickr.com
Majk ZAGRANICO

To właśnie to postanowienie w największej mierze wpłynęło na powstanie pozostałych. Teoretycznie bowiem, jest to zadanie, które zleciłem sobie rok temu, jako misję na rok, który właśnie się kończy. Miałem wyruszyć w wyprawę do jednej z najważniejszych europejskich stolic i pobyć tam przez jakiś czas. Jak już zapewne zauważyliście - nie udało to się.

Dlaczego? Podstawowym powodem okazały się ostatki lenistwa, które we mnie siedzą. Nie chciało mi się wyprawy dokładnie rozplanowywać, nie miałem ochoty ślęczeć w internecie i wszystko dopinać na ostatni guzik. Tak mijały kolejne miesięcy przesuwania wszystkiego "na jutro". Wreszcie obudziłem się w Krakowie, bez spełnionego marzenia.

Tym razem mam zamiar podejść do sprawy na serio. Ruszam tyłek, zbieram kasę, planuję przynajmniej te najważniejsze rzeczy. Lipiec/sierpień - wyruszam w drogę. Jadę, zwiedzam, żyję, piszę. Cel główny - Paryż. Nie pogardzę jednak też innymi miejscówkami. Byle tylko się udało.

Źródło: Flickr.com
Majk kucharz

Powiedziałem sobie przed wyjazdem na studia, że w Krakowie nauczę się gotować. To znaczy - pichcić coś bardziej ambitnego niż jajecznica czy kurczak z ryżem. Czy widzieliście na blogu jakieś posty o gotowaniu? Nie sądzę. Macie więc odpowiedź na pytanie, czy udało mi się ten plan zrealizować. Ale spokojnie - to moje ostatnie, trzecie postanowienie na kolejny rok.

Zadanie polega na tym, by przynajmniej dwa-trzy razy w miesiącu zrobić coś poważniejszego. Znaleźć jakiś szalony przepis, kupić składniki, spróbować wszystkiego nie spieprzyć. Z tym ostatnim będzie najtrudniej, ale szczerze wierzę, że dam radę stworzyć coś zjadliwego. Myślę, iż dobrym pomysłem będzie kupienie sobie jakiejś książki kucharskiej dla totalnie-mega-hiper-początkujących i bazowanie się na niej. Jeśli znacie jakieś - podrzućcie ich tytuły w komentarzach. Ja na razie znalazłem tylko jedną pozycję, ale za to o iście wspaniałym tytule: "Życie jest za krótkie na siekanie cebuli".

Źródło: Unsplash.com



Jeśli wszystko się uda zrobić sprawnie i sensownie, to kto wie - może uda się te trzy postanowienia połączyć w jedno. Wiecie, vlog o gotowaniu w Paryżu. Byłbym takim Makłowiczem internetów. Czyż nie brzmi to cudownie? Dlatego zwracam jeszcze raz z prośbą do Was, Drodzy Czytelnicy - ponaglajcie mnie co jakiś czas, bym spełniał te trzy postanowienia. Solidny kop w tyłek naprawdę mi się czasem przyda.

A może i Wy postawiliście sobie jakieś konkretne zadania na przyszły rok? Może chcecie schudnąć? Jeśli tak, to koniecznie zajrzyjcie do mojego postu "Jak schudnąć 20 kg w pół roku?". A może chcielibyście wreszcie zacząć czytać książki? Pomagam w spełnieniu tego marzenia o TUTAJ.

Chodzi Wam po głowie coś jeszcze bardziej szalonego? Dajcie znać w komentarzach! Dobrze jest się wzajemnie wspierać w takich sprawach.

Enjoy & get inspired.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)
Zdjęcie u góry postu pochodzi z serwisu Flickr.com

2 komentarze: