Moda na ignorancję

Myślę, że nie muszę nikomu z Czytelników tego bloga przypominać, iż ostatnio w Polsce odbył się koncert Justina Timberlake'a. Szczególnie, że sam na to show trafiłem i odpowiednio o nim na MajkOnMajk opowiedziałem. Dla mnie (oraz ogromu innych osób) takie wydarzenie w naszym kraju było nieukrywanym powodem do radości. Jak to jednak zwykle bywa - znaleźli się tacy, którym Timberlake w Gdańsku przeszkadzał.

Obojętność wobec tego wydarzenia zrozumiałbym - w końcu nie każdemu tego typu muzyka musi się podobać. Reagowanie na tenże koncert wzruszeniem ramion jest tym samym jak najbardziej zrozumiałe. Co jednak powiedzieć o ludziach, które najchętniej na wszystkich fanów Timberlake'a i samego artystę napluliby? Cóż - mnie takie zachowanie zwyczajnie śmieszy. Pośmiejmy się więc z niego wspólnie.

Moimi ukochanymi komentarzami pod newsami o koncercie były te w rodzaju: "A KTO TO W OGÓLE JEST TEN JUSTIN TIMBREBLAKE?". Wpisy tego typu występowały w wielu różnorodnych wersjach, począwszy od przytoczonego przed chwilą, po bardziej ambitne. Zdarzył się na przykład o taki: "ja dopiero niedawno tego marnego grajka poznałem, bo nagrał kawałek z martwym Michalem Jacksonem".

I mnie takie komentarza śmieszą z jednego, konkretnego powodu - bo ich twórcy się swoją niewiedzą chwalą. Niewiedzą w dużej mierze wymyśloną, by uzyskać parę lajków od innych hejterów. W szkole zdarza się dzieciakom chwalić, że ktoś dostał piątkę z trudnego testu albo szóstkę na wuefie. Ale żeby się chwalić swą niewiedzą? Trudno nazwać to inaczej niż głupotą.

Ale żeby nie było - nie piszę o tym jedynie ze względu na szum wokół koncertu Timberlake'a. On jedynie przypomniał mi ten temat, o którym chciałem już napisać wcześniej. Bo pojawienie się takich komentarzy przy okazji koncertu mainstreamowej gwiazdy było przewidywalne. Wokół nas codziennie dzieje się jednak mnóstwo innych sytuacji, które pokazują tę całą modę na ignorancję.

Ot, przykład pierwszy z brzegu - szum wokół zainteresowań większości w ogóle. Ktoś nagle zaczyna rozmowę o jakimś telewizyjnym show. Do głosu dochodzi również i nasza osoba. Ja - dla przykładu - telewizji nie oglądam prawie w ogóle, bo nie mam w Krakowie jak. Odpowiadam więc: "sorry, nie znam, nie oglądam telewizji". Ale są też więksi "spryciarze".

To ci, którzy ubóstwiają właśnie tę modę na ignorancję. Oni sami wpychają się do rozmowy, wrzucając: "ja nie oglądam telewizji, to jest żałosna rozrywka dla plebsu, a ja jestem rodowitym szlachcicem!". Bo to koniecznie trzeba podkreślać na każdym kroku, by rozpowiedzieć o tym wszystkim wokół i spróbować sprawić, by poczuli się gorszymi od nas.

Niektórzy mają tak nawet ogólnie z bieżącymi informacjami. Gdy świat patrzy na sytuację na granicy Ukrainy i Rosji, oni prychają na to i z dumą na twarzy odpowiadają, że nic na ten temat nie wiedzą. Nie spróbują poprosić kogoś, by wytłumaczył im, co się w ogóle dzieje, tylko automatycznie przekreślają i zajmują się swoimi - jakże ważnymi - sprawami.

Co jest tak przyciągającego w tej modzie na ignorancję? To, że bardzo łatwo stać się jej reprezentantem i wiara w to, iż zapewni ona odpowiednie poczucie wyższości oraz odmienności. Kolejny przykład hipsteryzmu w złym tego słowa znaczeniu. Bo głupim jest być zdecydowanie łatwiej niż mądrym. Pytanie jednak brzmi - czy bycie idiotą na pewno jest takie fajne?

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

Źródło: Gratisography.com

2 komentarze:

  1. Chyba wszystko coraz ściślej kręci się wokół indywidualizmu - ludzie chcą podkreślić, że nie tracą czasu na to, na co poświęca go większość populacji, a to czyni ich wyjątkowymi. Oczywiście głupota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze dobrze, gdyby ten indywidualizm prowadził do czegoś dobrego, ale tutaj - tak jak piszesz - jest to niestety wyłącznie głupota.

      Usuń