Uniwersum Metro 2033: Dzielnica obiecana

Do tej pory jedynie raz udało mi się pokazać na blogu swoje zamiłowanie do "Uniwersum Metro 2033". Seria, która w Polsce zdobyła sobie prawdziwe multum fanów, zagościła na MajkOnMajk na początku bieżącego roku, pod postacią recenzji "Dziedzictwa przodków". W ubiegłym tygodniu na półki nadwiślańskich sklepów trafiła jednak jej kolejna odsłona, co ciekawe, napisana przez naszego rodaka, Pawła Majkę. Takiej okazji na kolejny powrót do świata z roku 2033 odpuścić nie mogłem.

Tym bardziej, że tytułowa "Dzielnica obiecana" jest mi całkiem bliska i w rzeczywistości mam do niej rzut beretem. Cała historia umiejscowiona bowiem została w Nowej Hucie, czyli kultowej dzielnicy Krakowa. To właśnie na jej terenach mieszkają w powieści różnorodne stwory, począwszy od wyrosłych szczurów i psów, na latających stadami ptakach kończąc. Oczywiście - i dla ludzkości znalazło się tu miejsce.

My sami jesteśmy przez ten tajemniczy świat prowadzeni śladami pozbawionego nazwiska Marcina. Chłopak ten od lat zamieszkuje podziemne schrony Nowej Huty i jeszcze nigdy w życiu nie miał okazji choćby wyjrzeć na powierzchnię planety. Nie wiedzie mu się zresztą tam źle, bo należy do aktorskiej trupy, która zawsze chętnie przyjmowana jest przez wszelkich widzów. Cała dotychczasowa rutyna Marcina i jego ekipy załamuje się jednak, gdy zupełnie nagle zostają oni zatrzymani przez władze schronów i oskarżeni o poważne przestępstwa.

Tak właśnie zaczyna się historia, podczas której nie tylko poznamy problemy ludzkości z samych początków postapokaliptycznego świata, ale też sami staniemy twarzą w twarz z prawdopodobnie najbardziej niesamowitą historią Nowej Huty. Przyznać trzeba - fabularnie "Dzielnica obiecana" stoi na poziomie naprawdę wysokim, jak na standardy serii. Czy wciąga? Zdecydowanie, bo sam skończyłem całość w cztery dni, co wydaje mi się całkiem niezłym wynikiem, biorąc pod uwagę, iż książka w wersji papierowej liczy sobie około pięciuset stron.

Na dodatek bardzo spodobała mi się tutejsza kreacja postapokaliptycznego świata. "Dzielnica obiecana" to przede wszystkim dość zrównoważony miks elementów bardziej survivalowych z tymi fantastycznymi. Okej - delikatnie przechyliłbym szalę na stronę tych pierwszych, ale to tylko moje prywatne zachcianki. Każdy fan serii "Metro" dobrze wie, czego się po konwencji tego tytułu spodziewać i zapewniam, że nie będzie on zawiedziony.

Przede wszystkim "Dzielnica obiecana" to jednak bardzo łakomy kąsek dla mieszkańców Krakowa. Ci z Nowej Huty będą mieli zapewne najprzyjemniejszą podróż, ale i pozostali nie powinni poczuć się zawiedzeni. Ja - tak jak wspomniałem we wstępie - do "Dzielnicy obiecanej" mam praktycznie rzut beretem, toteż totalnie zachwycające były dla mnie podróże bohaterów książki przez miejsca, które są mi dobrze znane. Naprawdę niesamowite jest patrzenie chociażby na ulicę Mogilską i tutejsze rondo oczami Pawła Majki, który wręcz idealnie wkomponował motywy postapo w krakowski światek. 

I to może właśnie przez ten Kraków "Dzielnica obiecana" spodobała mi się aż tak. Bo na chwilę obecną, w moim przekonaniu, jest to najlepszy tytuł z "Uniwersum", jaki został wydany na polskim rynku. To zdecydowany must-read dla fanów serii oraz krakowiaków lubujących się w takich tematach. Polecam!

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

0 komentarze: