Jeden zespół o dziwnej nazwie

Przypomniał mi się ostatnio pewien zespół. Zespół, który przez pewien okres czasu właściwie nie schodził z moich słuchawek i puszczany był na okrągło. Ba, nie raz wrzucany był na tracklisty imprezowe, coby poskakać ze znajomymi do jego najbardziej energetycznych kawałków. Wstawianie jego piosenek na facebookową tablicę też oczywiście mam za sobą.

Z tego co widzę, obecnie kilka egzemplarzy ich obu płyt znajduje się na Allegro, w czasie mojej zajawki na nich, nabycie ich w Polsce nie było jednak tak łatwe. W Empikach, Media Marktach i całej reszcie, krążków tych zwyczajnie nie było w ogóle. Na Allegro coś się czasem zdarzyło, ale też w niezbyt zachęcających cenach. I choć wówczas moja płytowa kolekcja praktycznie się jeszcze nie urodziła, bardzo mi zależało na nabyciu cedeków właśnie tego zespołu.

Ostatecznie udało mi się je zdobyć - w Anglii. Jakieś 3 lata temu byłem w Zjednoczonym Królestwie na mniej więcej dwa tygodnie i tuż przed powrotem do Polski udało mi się zajść do sklepu sieci HMV. Wiecie, taki tamtejszy Empik. Płyt? Zatrzęsienie. Promocji? Ogrom. Moje zakupy zakończyły się na bodajże czterech wydawnictwach. Wśród nich właśnie moje wymarzone dwie płyty zespołu, będącego bohaterem dzisiejszego wpisu. Kto wie, może kiedyś to będzie spory rarytas?

Tym bardziej, że zespół już nie istnieje. A przynajmniej znajduje się w stanie zawieszenia. Chłopaki nagrali dwa krążki, pokoncertowali jakieś pięć lat i działalność zwinęli. Dlaczego? Zdecydowali się skoncentrować na innych projektach. Czy wrócą? Mam nadzieję, bo w Polsce byli raz, a ja wtedy na ich show nie byłem. Choć fanem wiernie pozostałem do dziś.

Teraz mam nadzieję, że może i kilku z Was uda mi się zarazić muzyką Brytyjczyków. Nie, jeszcze Wam nazwy tego bandu nie podam, poczekajcie chwilkę - niech zostaną ci, których temat rzeczywiście zainteresował.

Zespół ten gra muzykę dość ciekawą, którą bez spojrzenia w internety, jakoś trudno mi przypasować do konkretnego gatunku. Sieć jednak podpowiada, że do czynienia mamy z new rave. Dla tych mniej kumających, wersja bardziej opisowa - to coś przypominające połączenie elektroniki z rockiem. Ale wiecie, nie jakieś popierdółkowate brzdękanie, tylko prawdziwy kop energii na każdy poranek. Uważajcie, niektóre kawałki mogą Wam naprawdę rozsadzić uszy.

Z drugiej jednak strony, ich muzyka wcale nie jest jednolita. Wśród znajomych zawsze słuchaliśmy tych najmocniejszych kawałków, ale w domu można było też spokojnie przerzucić się na te spokojniejsze. Choć "spokojniejsze" to może złe słowo, bowiem i te tracki nie do końca nadawać się mogą do snu. Powiem więc tak - ot, bywa czasem bardziej rockowo. Indie rockowo, bo to teraz takie modne określenie i modny gatunek. Prawdziwie "spokojnych" kawałków jest może ze dwa. Albo nawet i jeden.

Wystarczająco zachęceni? Przejdźmy może więc do sedna. Zespół zwie się Does It Offend You, Yeah?, a ich dwie płyty noszą tytuły "You Have No Idea What You're Getting Yourself Into" oraz "Don't Say We Didn't Warn You". Nazwy kawałków też są nadzwyczaj nietypowe. Moim zdecydowanym faworytem jest "Attack Of The 60ft Lesbian Octopus". Odpowiadam: tak, da się tego słuchać. A nawet zdecydowanie warto! Poniżej więc parę linków, które przydadzą się Wam do rozpoczęcia przygody z DIOYY. Jeśli przypadnie Wam do gustu - dajcie znać! Będzie mi  niezmiernie miło :)

Klipy:
- "Pull Out My Insides" (ten bardziej rockowy, "spokojniejszy" track)

Imprezowe sztosy:

Wykonania na żywo:

DIOYY do przesłuchania rownież na:

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

Co prawda, to nie zdjęcie z koncertu DIOYY, ale tak mi się ono spodobało, że po prostu musiałem je tu wrzucić.
Źródło: Flickr.com

11 komentarzy:

  1. Co Ty myślałeś, że będziesz mnie trzymał w niepewności? :D
    Przewinęłam i dopiero dokończyłam czytać. :c
    No i zaraz zabieram się za sprawdzanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daaamn, oszukałaś :/ :D

      Usuń
    2. Sylwia taka sprytna. Mikołaj taki zawiedziony.
      A wiesz co..nie trafiają do mnie te kawałki przesycone elektroniką. Za to te 'zwyklejsze' mi zalatują czymś typu All Time Low. Chociaż miejscami przypomina mi też IAMXa, którego uwielbiam. Ale to dopiero pierwszy album!
      Anyway, im więcej indie, tym mniej mi się podoba. :D

      Usuń
    3. Wydaje mi się, że pierwsza płytka była bardziej rockowa, druga to jednak bardziej elektronika, ale za to z większym kopem :)

      Usuń
    4. Łomatkobosko. Jeszcze więcej elektroniki? :o
      Miałam sprawdzić od razu, ale jakoś tak gdzieś nagle Hopsin. :D
      I chyba jednak poczekam na lepsze czasy z tą drugą płytą. ;)

      Usuń
    5. Dobre czasy, złe czasy, ale leje się bro! :)

      Usuń
  2. Wokalista z klawiszowcem coś próbują zrobić jeszcze, ale ma to być typowo elektroniczny projekt czekamy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja byłem! Udało mi się trafić na ten koncert! Mega energia na koncercie, jak usłyszałem to od razu pobiegłem i wbiłem w tłum się bawić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciek, Ty to przecież byłeś i przy tym, jak ich płytki w UK ogarniałem! :D

      Usuń
    2. Hehe, fakt! Też wtedy parę super płyt kupiłem. ;)

      Usuń