5 błędów popełnianych podczas nauki

No i jak tam studenci - sesja już się zaczęła, czy wciąż na nią oczekujecie? A Wy, maturzyści - szykujecie się już na maj? Jakakolwiek jest Wasza odpowiedź na to pytanie, z jednym jednak prawdopodobnie wszyscy się zgodzimy: nauka do najprzyjemniejszych rzeczy nie należy. Oczywiście, krążą jakieś miejskie legendy o ludziach, którzy podobno uczyć się uwielbiają. Ja jednak jeszcze nigdy kogoś takiego na swej drodze nie spotkałem.

Nauka jest nudna, bo trzeba ciągle wałkować te same rzeczy. Przez to tak naprawdę łatwo zostać wytrąconym z równowagi i zostać zaabsorbowanym przez coś zupełnie innego. No ja np. właśnie powinienem uczyć się na egzamin, a piszę post na bloga. Shit happens. Jest jednak sposób, by naukę może nie tyle "umilić", co w jakiś sposób uczynić bardziej znośną.

Istnieje bowiem wiele błędów, które są notorycznie popełniane przez ludzi, próbujących się czegoś nauczyć. Wybrałem z nich magiczną piątkę i przygotowałem specjalne zestawienie. By uczyło się lepiej. Wszystkim.

Źródło: Flickr.com
Błąd pierwszy: zarywanie nocek

Na początku liceum moja nauczycielka polskiego powiedziała całej klasie: "liceum to nie poziom dla wszystkich, przygotujcie się na to, że na pewno zarwiecie niejedną nockę w celu nauki". To straszne proroctwo nigdy nie spełniło się w moim życiu. Nigdy nie zarywałem nocek dla nauki i nigdy nie mam zamiaru.

Czy umiem wszystko, czy też nie umiem nic - maksymalnie zawsze kończyłem swój bój z książkami o 22. Dokładniej - tak zdarzyło się ze dwa albo trzy razy. Okej, na studiach jest już inaczej, bo tutaj zdarzyło mi się powtarzać coś do 23. Gdy jednak słyszę o ludziach, idących spać o 3-4 w nocy, a mających zajęcia o 8, to patrzę na nich z wytrzeszczonymi oczami.

Lepiej się wyspać, serio. Może i rzekomo wiedzieć będziecie mniej, ale Wasz umysł na pewno będzie lepiej pracował podczas samego egzaminu, co spowoduje, że poza pamiętaniem wykutych definicji, będziecie też potrafili myśleć. 

Błąd drugi: picie tylko energetyków i kawy

Paradoksalnie, nie jest to jedynie kwestia dotyczący tych zarywających nocki. Sam bowiem, nawet będąc wyspanym, zostaję w ciągu dnia totalnie zmulony przez nudną naukę. A gdy jest się śpiącym, o rozproszenie jest jeszcze łatwiej. Dlatego, pozwolić sobie na solidną dawkę płynnego pobudzacza czasem można. 

Ja osobiście preferuję w takich sytuacjach bardziej energetyki niż kawę, ale z doświadczenia wiem, że żaden z tych specyfików nie jest tak cudowny, jak się wydaje na początku. I nie gadajmy tutaj o sprawach zdrowotnych, bo to nie miejsce na to. Problemem jest w tym przypadku po prostu fakt, iż zarówno kawa, jak i energetyki  mają mocny tzw. "efekt zejścia" (a przynajmniej ja tak to nazywam). Chodzi o to, że kofeina przestaje działać zupełnie nagle i powoduje wtedy jeszcze większą chęć spania niż przed jej spożyciem.

Nie mówię o całkowitej rezygnacji z energetyków czy kawy, ale warto je czasem czymś zastąpić. Co będzie w tej sytuacji dobre? Na pewno yerba mate, która ma zdecydowanie dłużej rozłożony "efekt zejścia". A jeśli nie macie ochoty inwestować w to dziwaczne zielsko, możecie spróbować też chociażby zielonej herbaty. Ostatnio zacząłem ją pić dość regularnie i mam wrażenie, że rzeczywiście ma ona jakieś przydatne właściwości pobudzające. "Efektu zejścia" natomiast w tym przypadku nie uświadczyłem w ogóle.

Źródło: Flickr.com
Błąd trzeci: niewychodzenie z domu

Budzisz się o ósmej, robisz sobie śniadanie i zaczynasz naukę. O czternastej robisz obiad i czytasz dalej te wymysły wielkich profesorów. O dziewiętnastej przegryzasz coś na kolację, oczywiście cały czas z podręcznikiem albo notatkami w ręku. O dwudziestej czwartej doładowujesz sobie moc energetykiem i kujesz dalej. O drugiej zasypiasz. Cały dzień przesiedziałeś w domu.

To nie jest dobre. Szczególnie wiedzą to Ci, którzy są uzależnieni od jakiejkolwiek aktywności fizycznej, np. biegania czy jazdy na rowerze. Paradoksalnie jednak, każdy z nas jest w jakimś stopniu ćpunem świata zewnętrznego. Codziennie wychodzisz do pracy, na uczelnię, do szkoły. Nawet jeśli nie zajmuje Ci to długo, trochę tych kroków dziennie musisz zrobić. Jeśli nagle zaburzysz swój rytuał, siedząc cały dzień w domu, może to się skończyć - po raz kolejny - zwyczajnym przymuleniem.

Więc wyjdź z domu. Chociaż na godzinkę. Najlepiej z jakimś zadaniem, które zajmie Ci głowę myśleniem o nauce. Skocz na zakupy, pobiegaj trochę, wpadnij po jakąś książkę potrzebną do egzaminu do biblioteki, choć możesz ją znaleźć w internecie. Przy okazji nawdychasz się trochę świeżego powietrza. Nie, przewietrzanie pokoju przez otwieranie okna nie wystarczy.

Błąd czwarty: odmawianie sobie rozrywki

Nie, uczenie się kompletnie cały dzień wcale nie jest takie fajne i efektywne, jak może się wydawać. Jacyś uczeni ponoć dowiedli kiedyś, że mózg człowieka rzeczywiście przyswaja sobie wiadomości jedynie przez około cztery godziny nauki dziennie. Nie wiem dokładnie ile w tym prawdy, jednak wydaje mi się, że coś w tym jest.

Dlatego czasem po prostu TRZEBA zrobić sobie przerwę. I to nie tylko na zamówienie pizzy czy pójście do ubikacji. Przede wszystkim, przerwa powinna Was rozerwać, oderwać od świata nauki, byście choć na chwilę o nim zapomnieli. Nie ma sensu całkowicie porzucać swojego hobby w zapełnionych przez podręczniki dniach. Nauka przez 10 godzin z rzędu i tak bowiem Wam po tych kilku godzinach prawie kompletnie nic nie da. 

Masz ochotę na film? Spoko, obejrzyj go - najlepiej przejdź się do kina, to przy okazji wyjdziesz z domu (patrz: błąd trzeci). Masz ochotę pograć w grę? Super, z doświadczenia wiem, że nawet totalna klęska w multiplayerze nowego "Call of Duty" wkurza mniej niż myślenie o nauce. A może masz ochotę na książkę? Okej, to możesz jednak ograniczyć, bo czytanie ma wiele wspólnego z nauką, przez co przerwa tego typu nie zawsze daje pożądane rezultaty.

Źródło: Gratisography.com
Błąd piąty: kompletne odpuszczanie muzyki

Wielu podczas nauki domaga się kompletnej ciszy, która ma im zapewnić totalne skupienie się na wytwornych sekwencjach, płynących z ich podręczników. Czy powiedzenie "nie" jakiejkolwiek muzyce jest jednak na pewno takie spoko? Nie do końca.

Gdy stawiasz na ciszę, musisz być przygotowanym na to, że każdy, nawet najcichszy odgłos, może Cię zwyczajnie rozproszyć. U sąsiada zadzwoni telefon i od razu odwracasz głowę w stronę jego mieszkania z zaciśniętymi zębami. Potem odwracasz wzrok na podręcznik i myślisz sobie: "cholera, gdzie to ja skończyłem?". Warto więc przyzwyczaić się do braku ciszy i włączyć jakąś muzykę.

Jaką? Instrumentalną, to na pewno. Jazz jest wyborem perfekcyjnym. Czasem można pokusić się o wokal, ale tylko ten naprawdę nierozpraszający uwagi. Poza tym, należy puścić muzykę cicho. Najlepiej włączyć ją już z samego rana, jeszcze przed rozpoczęciem nauki. Wtedy pokój "wypełni się" muzyką i będzie po prostu tłem dla wszystkiego. Jeśli szukasz dobrej muzyki do nauki, sprawdź moją serię wpisów, zatytułowaną: "5 płyt do słuchania podczas czytania/nauki". Jej dotychczasowe odcinki znajdziesz pod kolejnymi numerami: 1, 2, 3, 4, 5, 6.



Słowo na koniec. Pomysł na ten wpis pojawił się już u mnie jakiś czas temu, jednak nie zrealizowałbym go pewnie tak szybko, gdyby nie trochę podobny post na blogu Andrzeja Tucholskiego, jestKultura.pl, który mnie ostatecznie zainspirował do wzięcia się w garść. Tym samym, do tegoż właśnie postu odsyłam, gdybyście zechcieli jeszcze bardziej powiększyć swą wiedzę na temat efektywnej nauki: KLIK.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

22 komentarze:

  1. Biała herbata też ma właściwości pobudzające, no i jest zdrowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No co do piątki to zdecydowanie Texas in July - Repressed memories i kiedyś August Burns Red - Meridian, ale ostatni jakoś już nie pozwala mi się skupić na nauce, zbyt piękne to jest. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpisałem to pierwsze na YouTube i tylko covery wyskakują, to się nazywa hipsteriada! :D

      Usuń
    2. No właśnie wieem, chciałam na fejsika wrzucić dziś. A tu takie zaskoczenie. :D

      Usuń
  3. dzięki za link! - następny super blog do odwiedzania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JestKultura to jeden z najlepszych synonimów "dobrego bloga", serio :)

      Usuń
  4. Tylko Yerba mate, nic innego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię, ale czasem potrzebuję po prostu czegoś na szybko. Słyszałem o butelkowanej yerbie, ale jeszcze nie próbowałem niestety.

      Usuń
  5. Ja wytrzymuje bez wszelakich napojów (oprócz najzwyklejszego soku), na nogach trzymają mnie fajki, bo gdy wychodzę na jednego to mam ruch, swieze (względnie, bo z dymem) powietrze i lekkie orzeźwienie na zewnątrz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba uważać na obrońców zdrowia, ale to co mówisz, ma sens. Z dawnego doświadczenia wiem, że krótkie wyjście na fajkę na dwór może dać pobudzającego kopa. Szczególnie zimą.

      Usuń
  6. Miikii szuka usprawieeedliwieenia, czemu się nie uczy tiruriru hahahah :* Pozdrawiam Mistrzu, @mamariaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szukam usprawiedliwienia, bo się uczę, ot co!

      Usuń
  7. Dobre spostrzeżenia - potwierdzam z autopsji :-)
    Spodziewam się, że bardziej chodziło Ci o efektYwną niż efektOwną naukę (to oczywiście na marginesie... jak i większość rzeczy, które mówiłem spotykając się z Wami w CEN i w Żdżarach ;-))
    Pozdrowienia od byłego sąsiada szkoły +
    xgm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za spostrzeżenie, błąd już poprawiony :)
      Również pozdrawiam serdecznie i - mam nadzieję - do rychłego zobaczenia! :)

      Usuń
  8. bardzo ładnie napisane i w ogóle, ale niestety nie na każdych studiach się sprawdza. gdy nagle w ciągu tygodnia wszyscy prowadzący będą chcieli zrobić kolosa i zebrać projekt to niestety, ale tylko zarwanie nocki pozwala na przeżycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też zależy pewnie od tego, ile ma się czasu do nauki w czasie dnia i ile ktoś nauki potrzebuje, by cokolwiek zapamiętać.

      Usuń
  9. A w liceum sprawdza się idealnie. No, dobra, nie wszystko wypróbowane - ale od kiedy nie zarywam nocek, jakoś lepiej wchodzi mi do tego pustego łba biologia. Nawet nie muszę się specjalnie dużo uczyć, wystarczy, że na lekcji uważam. A energetyk to fajna sprawa, jeśli się wie, że już niewiele ma się do zrobienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, energetyk jest świetną sprawą właśnie wtedy, kiedy chciałbyś pouczyć się jeszcze mniej więcej 0,5-1h. Potem niestety "efekt zejścia" daje mocno popalić.

      Usuń
  10. Sesja bez kawy i zarwanych nocy? Jak na mój gust trochę to idealne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale możliwe, naprawdę! :)

      Usuń
    2. Wszystko zależy od Twojego podejścia do studiów i ogólnie nauki.

      Usuń