Wilk pomiędzy nami

Wyobraź sobie, że w Nowym Jorku, ukryci przed normalnym społeczeństwem, żyją bohaterowie Twoich ulubionych baśni. Jest Królewna Śnieżka, jest jedna z Trzech Małych Świnek, jest Piękna i Bestia. Baśniowe postaci ukrywają się przed mieszkańcami Wielkiego Jabłka pod postacią "glamours", zmieniających ich tradycyjny wygląd w bardziej ludzki. Żyją sobie na pozór spokojnie, normalnie, własnym rytmem.

Wszystko to jednak zostaje zburzone przez morderstwo. Rzecz, która nie miała miejsca w Fabletown od lat, teraz zwraca uwagę wszystkich jego mieszkańców. Sprawę otrzymuje tutejszy szeryf i postać najważniejsza dla całej historii - Bigby Wolf, czyli oryginalnie wilk z baśni o Czerwonym Kapturku. To on stoi tu na straży prawa i to jemu powierzono rozwiązanie makabrycznej zagadki.

Brzmi szalenie? Ale jednocześnie jakże fenomenalnie! Podstawą pod tę opowieść była seria komiksowa "Fables" (w polskim wydaniu tytuł przetłumaczono pieczołowicie jako "Baśnie"), od strony scenariusza stworzona przez Billa Willinghama. Opowieści zebrały sobie grupkę fanów, nie będąc jednak mimo wszystko komiksowym mainstreamem. Ktoś jednak postanowił pomysł podchwycić i rozpromować go szerzej.

Tym kimś okazała się firma Telltale, tworząca od wielu lat, po pierwsze, słynne gry platformowe spod znaku LEGO, po drugie zaś, zajmująca się licznymi przygodówkami. To z ich rąk wyszedł jeden z najbardziej nietypowych hitów growych ostatnich lat, czyli wirtualna wersja "The Walking Dead", którą zresztą sam na blogu zachwalałem. W podobnej konwencji, co ten słynny już tytuł, miała zostać przygotowana adaptacja "Baśni". Zachęcony tym argumentem, niechybnie zainwestowałem w pierwszy odcinek "The Wolf Among Us" oraz "season pass", który zapewnił mi otrzymanie pozostałych czterech epizodów gry. Gdy tylko ukazał się ostatni z nich, od razu zabrałem się do rozgrywki.


I muszę przyznać to już teraz - wsiąkłem. Ponownie ludzie z Telltale odwalili kapitalną robotę, przyciągając widza do ekranu i totalnie wiążąc go z bohaterami swej produkcji. Ostatnie dwa epizody skończyłem w jedną noc, po czym od razu zabrałem się za pisanie tego tekstu, by na świeżo móc przygotować odpowiednie wrażenia. Czy jestem zachwycony? Jak najbardziej!

Może ktoś będzie zniechęcony faktem, że "The Wolf Among Us" jest grą. Ale trzeba zaznaczyć ponownie, iż jest to produkcja nietypowa. Tak nietypowa, że niektórzy w ogóle nazwy "gra" nie chcą przy niej używać. Bo istotnie trzeba przyznać, że tytuł ten balansuje gdzieś właśnie na granicy gry, ale i filmu, czy może powinienem raczej rzec, kreskówki. To interaktywne doświadczenie, po które sięgnąć może każdy - niezależnie, czy światkiem growym się interesuje, czy jest on mu zupełnie obcy (lub też znany tylko dzięki Simsom).

Przez dużą część rozgrywki gracz jest tu bowiem jedynie obserwatorem. Czasem trzeba zrobić parę kroków i kliknąć coś, by załączyć kolejną scenkę. Innym razem należy przeszukać jakiś pokój w poszukiwaniu dowodów. Najwięcej jednak dzieje się tu podczas rozmów, w których to widz ma określony czas na udzielenie odpowiedzi swemu rozmówcy lub podjęcie konkretnej decyzji.

To wszystko zaś niesie za sobą konsekwencję. W tej grze może liczyć się każda odpowiedź, każdy brutalny czyn uczyniony wobec drugiej osoby, każda nutka agresji w głosie. A nawet jeśli po rozebraniu "The Wolf Among Us" na części składowe okazałoby się, że jednak tak nie jest, twórcy stworzyli zwyczajnie tak świetną machinę, że każdy od razu wierzy, iż rzeczywiście ma wpływ na losy Fabletown.

Komu przywalisz w twarz, a kogo pogłaskasz po głowie? Wobec kogo będziesz miły jak baranek, a wobec kogo okażesz się prawdziwym "Big Bad Wolf"? Czy będziesz działał w granicach prawa, czy też prawo to będziesz naginał do własnych reguł? Kogo obierzesz za sprzymierzeńca, a kogo odrzucisz na bok? Oto decyzje, przed którymi staniesz w "The Wolf Among Us".

Tytuł Telltale ma więc przemyślany mechanizm wciągania gracza w swą opowieść, dobrą historię oraz świetne uniwersum. To ostatnie zaznaczyć warto najbardziej. Ja sam już po pierwszym odcinku zacząłem szukać w sieci komiksów z serii "Fables". Tak - "The Wolf Among Us" jest aż tak fajne. Czy lepsze od growego "The Walking Dead"? Trudno mi powiedzieć. Jest na pewno inne i chyba klimatycznie jednak cięższe.

Ja jaram się strasznie i mam nadzieję, że jeszcze w świat "Baśni" się zagłębię. Przygody szeryfa Bigby'ego są zwyczajnie zbyt dobre, by przejść przez nie bez poruszenia, a potem odrzucić je na bok. Bardzo polecam.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

0 komentarze: