Kubeł pełen radości


Wczoraj na blogu mieliśmy dywagacje na temat "Kołczanu prawilności" i licznych jego następców. Dziś parę akapitów poświęcę natomiast innemu internetowemu hitowi ostatnich tygodni. Tym razem jednak nie dość, że słowa te będą miały bardziej pozytywny wydźwięk, to na dodatek projekt ten ma charakter nie ogólnopolski, a wręcz ogólnoświatowy. Na pewno wiecie już o czym mowa - o ALS Ice Bucket Challenge!

Zapewne każdy z Was widział chociaż jeden filmik z tej serii. W takich materiałach występujący tam ludzie zwykle oblewają się kubłem zimnej wody, do czego zostali nominowani przez kogoś innego. To w dużej mierze zabawa celebrytów - tych mniejszych, jak i większych. W akcji wzięli już udział takie tuzy showbiznesu jak Eminem, Rihanna czy Britney Spears.

Dobrze pamiętam, że parę miesięcy temu naśmiewałem się z - na pierwszy rzut oka - podobnej akcji. Wówczas to internauci chętnie wypijali butelkę piwa za jednym zamachem, udowodniając rzekomo, jacy to oni świetni i odważni nie są. Dlaczego więc do ALS Ice Bucket Challenge mam już podejście zupełnie inne? Bo tym razem nie jest to tylko głupia zabawa.

Jeśli ciągle nie wiecie, o co w tym wszystkim naprawdę chodzi, radzę spojrzeć na pierwszy człon nazwy tego wyzwania - ALS. ALS to stwardnienie zanikowe boczne, zdecydowanie nieprzyjemna choroba, niestety nieuleczalna. Nie chcę bawić się w pseudolekarza, więc jeśli ktoś chce dowiedzieć się trochę więcej na ten temat, powinien standardowo sięgnąć do encyklopedii lub poprosić o pomoc Wujka Google.

Cały Ice Bucket Challenge ma za zadanie mówić właśnie o tej chorobie. Ma pomóc dotkniętym przez nią, promować fundację, która bierze ich pod ochronę. I wiecie, co w tym wszystkim jest najlepsze? Że to autentycznie daje efekty.

Jeden już poznaliście na sobie. Wiedzieliście wcześniej, że coś takiego jak ALS w ogóle istnieje? Bo ja przyznam szczerze - nigdy o tym nie słyszałem. Poprzez "głupie" oblewanie się wodą przez celebrytów, nagle dowiedział się o tej chorobie cały świat. Bo nawet, jeśli celebryta nie powie w swoim filmiku, że chodzi tu najbardziej właśnie o walkę ze stwardnieniem zanikowym bocznym, to serwisy newsowe i tak wrzucą jego materiał podpisany "ALS Ice Bucket Challenge". I to już samo w sobie jest ważne.

Pod wieloma filmikami dodatkowo pojawiają się wprost dane fundacji, na której konto powinno się wpłacić pieniądze. Zasady w tym wypadku są bardzo różnorodne - jedni wysyłają kasę nawet po oblaniu się wodą, inni natomiast uznają regułę, że wpłata to "kara" za niezamoczenie się w określonym czasie. Mnóstwo jest również ludzi, którzy zwyczajnie ślą pieniądze, nie będąc w ogóle nominowanym do ALS Ice Bucket Challenge. Dzięki temu, fundacja w jeden miesiąc zdobyła parędziesiąt milionów dolarów na pomoc chorym.

Trudno więc dalej kłócić się ze stwierdzeniem, że Ice Bucket Challenge głupotą nie jest. Jak to jednak zwykle bywa, pomimo mnóstwa plusów, i tak znajdują się ludzie, którzy patrzą krzywo na całą akcję. A przecież ona daje nie tylko radość celebrytom i ich fanom, ale - przede wszystkim - autentycznie pomaga ludziom chorym. To naprawdę jedna z najfajniejszych akcji charytatywnych, o jakich kiedykolwiek słyszałem.

Na koniec zaś pozwolę sobie wrzucić moje trzy ulubione - do tej pory - filmiki z serii ALS Ice Bucket Challenge. Na sam początek polski smaczek, pod postacią Yuriego Drabenta i skoku spadochronowego.



Numer dwa? Charlie Sheen, oblewający się kubłem zawierającym nie lodowatą wodę, a dziesięć tysięcy dolarów, które przelał na konto fundacji.


Na koniec natomiast prawdopodobnie najbardziej eleganckie wykonanie ALS Ice Bucket Challenge. Przed Wami Patrick Stewart, czyli kapitan Pickard ze "Star Treka"!


Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)
Zdjęcie wykorzystane w dzisiejszym poście pochodzi z serwisu Flickr.com.

3 komentarze:

  1. załamuje mnie ilość hejtów skierowanych w stronę tak pozytywnej akcji. jeszcze jak ktoś nie zauważy, że tym razem chodzi o słuszny cel, i sprowadza to do fejsbukowych wyzwań typu picie piwa, to rozumiem, choć brak spostrzegawczości spory, biorąc pod uwagę, ile informacji jest o tym dostępnych :D spotkałem jednak również mnóstwo komentarzy typu: można by pomagać bez tego popisywania się i rozgłosu (zbiórka na pewno byłaby równie udana, haha), albo, że to marnowanie wody (w gigantycznych ilościach! gdyby nie ta akcja, na pewno trafiła by tam, gdzie jej brakuje. przy czym założę się, że połowa oburzonych nie zakręca kurka przy kąpieli czy zmywaniu, bo po co). ludzie naprawdę potrafią przypierdolić się do wszystkiego, zwłaszcza w internetach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gadanie o marnowaniu wody jest ewidentnie jednym z najgłupszych argumentów, jakie używają hejterzy tej akcji, totally! :D

      Usuń
  2. Na razie to tylko plotki, więc ja bym tak tego na poważnie nie brał. A nawet jeśli, to - z tego co tam doczytuję - wyzwanie samo w sobie nie ma nic wspólnego ze śmiercią, a raczej problemem było utonięcie po skoku do zalanego kamieniołomu.

    OdpowiedzUsuń