Kubuś Fatalista i jego pan - 200-letnia książka, która ciągle jest nowatorska


Nałogowe czytanie bardzo zmienia punkt widzenia na literaturę. Do dziś pamiętam, jaką miałem kiedyś awersję przed czytaniem czegokolwiek innego niż powieści. I to powieści konkretnych, bo najlepiej osadzonych w choćby trochę nierealnym świecie, opowiadających historie, które nie mogły zdarzyć się ludziom naszych czasów. 

Im więcej czytałem, tym szybciej zaczęło się to wszystko zmieniać. Najpierw zacząłem łykać książki, które można by właściwie nazwać "obyczajowymi". Sięgnięcie po biografie szybko wrzuciło mnie w nurt wszelkiej literatury faktu. Wreszcie wleciałem w świat książek popularnonaukowych, a nawet naukowych. To jednak nie był dla mnie koniec dziwów. Ostatnio bowiem załapałem (WRESZCIE!) fazę na... klasykę. Coś, czego nie mogłem zdzierżyć przez cały etap szkolny stało się dla mnie towarem praktycznie najbardziej pożądanym. Tym bardziej, gdy zacząłem przeglądać na poważnie bibliotekę plików na WolneLektury.pl, gdzie znajduje się całe mnóstwo darmowych e-booków w wolnej domenie.

Na pierwszy ogień poszła książka, o której parę razy usłyszałem w liceum, aczkolwiek nigdy nie dostałem do przeczytania choćby jej fragmentu. Za "Kubusiem Fatalistą i jego panem" stoi bowiem Denis Diderot, człowiek odpowiedzialny za słynną francuską "Encyklopedię", czyli ogromne kompendium wiedzy jego czasów. Jeśli znaleźć odpowiednik "człowieka renesansu" dla okresu oświecenia - Diderot był niewątpliwie kimś tego rodzaju.


Opowieść w najsłynniejszym dziele francuskiego twórcy ciągnie historia zakochania się Kubusia Fatalisty w pewnej kobiecie. Brzmi słabo, prawda? Historia zalotów jest tu jednak rzeczywiście tylko takim punktem zaczepiania, dzięki któremu Diderot może złapać Kubusia i jego pana w trasie, po czym rozpocząć opowieść o nich.

Trudno opisać to, jak Francuz bawi się czytelnikiem. Co chwilę zatrzymuje rzekomy główny wątek, by rozpocząć jakąś dygresję. Niektóre z nich ciągnie, niektóre pozostawia ucięte, "słysząc" czytelnika domagającego się dalszej części amorów Kubusia. Przez to książka staje się w rzeczywistości zbiorem tego typu dygresji, które ogromnie przytłaczają wspomniany już wątek miłosny, sprowadzając go do roli swoistego łącznika pomiędzy kolejnymi, często zupełnie ze sobą niezwiązanymi opowieściami.

Nie myślcie jednak, że to koniec mieszania w głowie czytelnikowi. Oto bowiem jednocześnie Diderot często wyśmiewa pisarzy, którzy stosują dygresje, wprowadzają dodatkowe, niepotrzebne wątki! Zakrzykuje coś w rodzaju: "Ach! Mógłbym rzucić tutaj jakąś kłodę pod nogi naszym bohaterom, ale to przecież nie jest jakaś kiepska powiastka awanturnicza!" (to nie cytat, Diderot pisze lepiej ode mnie). Co dzieje się natomiast chwilę później? A jakże - pod nogi podróżników zostaje rzucona kolejna kłoda.

Źródło: site-magister.com
Do tego dorzućcie jeszcze całą masę elementów, których łączenie nie do końca wydaje się normalne. Jest filozofowanie na temat tego, czy życie jest odgórnie zaplanowane, czy też nie. Są historie o przyjaźni, miłości i przebiegłości. Wreszcie - jest humor. I to nie żaden zrozumiały tylko dla wybitnych ludzi. Żarty są swawolne, luźne i zmuszające częściej nie tyle nawet do uśmiechu, co do wręcz parsknięcia pod nosem.

Dla mnie jednak zdecydowanie najciekawszym elementem "Kubusia..." jest to, że... jest on ciągle niesamowicie nowatorski i inspirujący! Nie znam się co prawda na klasyce literatury, ale nie spotkałem się z żadną książką współczesną, która wykorzystywałaby w taki sposób dygresje i bardzo, ale to bardzo wyjątkową narrację. Całą historię bowiem opowiada sam Diderot, będący niczym dziecko ustawiające ołowiane żołnierzyki na makiecie imitującej okopy. 

Tak jak wspomniałem - trudno jest opisać dokładnie to, czym jest "Kubuś Fatalista i jego pan". To jeden z tych tytułów, które trzeba przeczytać samemu, by dowiedzieć się, nad czym tyle osób się zachwyca. Ja do wielkich fanów tej powiastki co prawda nigdy raczej nie będę się zaliczał, ale na pewno na długo zapamiętam to wyjątkowe podejście do narracji i to, jak bardzo mnie ten element zainspirował.

Jeśli - tak jak ja - macie ochotę sprawdzić się w literackich klasykach, "Kubuś..." będzie bardzo dobrym wyborem na początek. To książka, która udowadnia, że opowieści sprzed setek lat potrafią być ciągle niesamowitymi rzeczami. Polecam i pędzę szukać kolejnych perełek na Wolnych Lekturach.

Darmowy e-book "Kubuś Fatalista i jego pan" do pobrania STĄD.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

6 komentarzy:

  1. No, no! Zaintrygowałeś recenzją, nie powiem, że nie ;)
    Szkoda, że nie rzuciłeś na zachętę fragmentem jakiejś ciekawej dygresji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są raczej takie dłuższe dygresje, swego rodzaju oddzielne historyjki, dlatego nie chciałem tutaj tego typu tekstów wrzucać. Ale wygooglałem właśnie jeden przyjemny cytat z "Kubusia", toteż podrzucam :)
      "I oto zapuścili się w nieskończoną dyskusję o kobietach. Jeden twierdził, że są dobre, drugi, że złe: i obaj mieli słuszność; jeden, że głupie, drugi, że pełne sprytu: i obaj mieli słuszność; jeden, że fałszywe, drugi, że szczere: i obaj mieli słuszność; jeden, że skąpe, drugi, że rozrzutne: i obaj mieli słuszność; jeden, że ładne, drugi, że szpetne: i obaj mieli słuszność; jeden, że gadatliwe, drugi, że skryte; jeden, że szczere, drugi, że obłudne; jeden, że ciemne, drugi, że rozumne; jeden, że stateczne, drugi, że wyuzdane; jeden, że postrzelone, drugi, że roztropne; jeden, że duże, drugi, że małe: i obaj mieli słuszność."

      Usuń
  2. Nikt tak pięknie nie pisze o wszystkim i niczym, jak autor tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecisz coś jeszcze od Diderota? :)

      Usuń
    2. Tak pięknie o wszystkim i niczym pisze jeszcze Proust.

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że znajdę kiedyś czas na przeczytanie całego "W poszukiwaniu straconego czasu".

      Usuń