Nasza matura była lepsza


Sorry dziewczęta, sorry chłopaki - wy, którzy zdawaliście maturę w tym roku i wy, którzy będziecie zdawać ją w latach następnych. Macie gorzej niż mój rocznik i te kilka przede mną. Zabrano Wam bowiem coś, co naprawdę potrafiło przynieść w związku z "najważniejszym egzaminem w życiu" choć trochę radości. Zmieniono Wam poprzedni system przeprowadzania matury ustnej z polskiego.

U nas też się bano tego konkretnego egzaminu. Trzeba było wyjść przed nieznaną komisję, wygłosić dwudziestominutowy referat i jeszcze odpowiedzieć na różne, często dość zaskakujące pytania. Trzeba było przygotowywać swoją pracę przez wiele dni, nie tylko pisząc ją, ale i czytając jak najwięcej mądrych książek czy artykułów. Niekoniecznie po to, by rzeczywiście w jakimś wielkim stopniu  je wykorzystać - czymś po prostu trzeba było zapełnić bibliografię.

Ja jednak bardzo dobrze wspominam ten egzamin. Wielu moich rówieśników może spojrzałoby na mnie dziwnie, przypominając sobie męczarnie z nim związane. Opisywanie lektur w kontekście jakichś często dziwnych, trochę przypadkowo wybranych tematów, wertowanie literatury z tym związanej. Mi było jednak lżej. Dlaczego? Bo pisałem (a potem mówiłem) o tym, co naprawdę mnie jarało.

Źródło: Flickr.com
Nazwa mojego tematu brzmiała: "Motywy literackie w grach wideo". Nie byłem pierwszym, który go wykorzystał na maturze. Jeszcze jakieś dwa lata przed moją maturą podobny temat trzeba było zgłosić odpowiednio wcześniej, by został on dopisany do listy. U mnie wisiał on już na oficjalnym rozporządzeniu Bardzo Mądrych Ludzi. Każdy mógł z niego skorzystać, jeśli tylko by sobie zamarzył. A za mną takie marzenie krążyło już od początku liceum.

W pisaniu samej pracy było tak naprawdę więcej radości niż trudu. Znając światek gier od podszewki, nie potrzebowałem zupełnie żadnej mądrej książki, żeby stworzyć pracę zgodną z tematem. Listę gier i motywów, które miałem wykorzystać na maturze, musiałem odpowiednio skrócić, bo wszystkie wymyślone przeze mnie rzeczy nie zmieściłby się w czasie egzaminu.

Wiedziałem, o czym będę mówił - od początku do końca. Byłem przygotowany zarówno na najbardziej błahe, jak i najtrudniejsze z możliwych pytań. Mogłem mówić o tym wszystkim godzinami. A jednak trochę się obawiałem. Że pokażę komisji zupełnie nieznany element kultury, który oni może uznają za... zbyt głupi? Bo przecież "gierki są dla dzieci", prawda?

Źródło: Flickr.com
Ale nie - okazało się wręcz, że wybrałem najlepszy ruch, jaki tylko mogłem zrobić. Do dziś pamiętam, jak przy ostatecznej ocenie komisja wprost nie mogła powstrzymać się od zachwytów nad moją pracą. Wiecie - między innymi - dlaczego? Bo mówiłem o czymś, co rzeczywiście mnie interesuje. I to było widać. A na tym podobno polegała ta matura - żeby mówić o własnych pasjach, a nie skrobać kolejne literki wałkowanych przez lata opowieści o utraconej miłości w literaturze i innych omówionych na wszystkie sposoby tematach.

Nie uważam jednak, że tylko fun z tworzenia i prezentowania tej pracy góruje nad obecnym systemem matury ustnej. Dziś macie konkretne zadania, tematy, które musicie w locie opracować. To też czegoś uczy - nie zaprzeczam. Ale my mogliśmy rzeczywiście mówić wyłącznie o tym, co nas interesowało.

I teraz - właśnie dzięki maturze - wiem, że to się opłaca. Że warto wychodzić poza takie sztywne ramy, których uczy się często na lekcjach języka polskiego. Że kultura to coś więcej niż Szekspir i ładne obrazki znanych malarzy. To także filmy, muzyka, gry. I jeśli tylko ma się na jakiś temat zajawkę - warto to wykorzystać.

Na studiach warto pisać eseje o Kanye Weście, warto przygotowywać prezentacje o niszowych filmach, warto nawet strzelić doktorat o grach. Bo dobra praca to taka, która potrafi zainteresować odbiorców. A czym zainteresować innych, jeśli nie pasją w głosie i poczuciem tego, że mówimy o naprawdę ważnych dla nas rzeczach?

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!
---
Grafika u góry postu powstała na bazie zdjęcia z serwisu Unsplash.com

4 komentarze:

  1. Postmodernizm jako klucz do powieści XX wieku - też udało mi się trafić na interesujący mnie temat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekstra! Chętnie bym posłuchał takiej pracy, bo temat naprawdę interesujący :)

      Usuń
  2. Mity i legendy jako tworzywo literatury fantasy... okazało się, że swoją prezentacje musiałem okroić o jakieś 70% bo bym się nie wyrobił ;) A pytanie nauczycielki "Po co jest Yennefer w sadze o wiedźminie" mnie zatkało ale jakoś wybrnąłem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest, jak się popłynie ze swoim idealnym tematem, no nie? :D Ja do samego końca miałem wątpliwości, czy jakiejś pozycji nie zamienić na inną, czekającą na liście rezerwowej...

      Usuń