Zauroczony grą wideo

Raczej rzadko zdarza mi się mówić o jakimkolwiek produkcie kultury, że w jakiś sposób mnie on "zauroczył". Większość czytanych przeze mnie książek, oglądanych filmów, słuchanych płyt i wreszcie testowanych gier jest zwyczajnie "dobra", czasem nawet "bardzo dobra". Ale nawet kiedy wykrzykuję, że coś jest naprawdę "świetne", nie znaczy to, że zostałem przez to coś "zauroczony". Mam wrażenie, że w przypadku gier w ogóle zdarza mi się to najrzadziej.

Staram się przypomnieć sobie wszystkie tytuły, jakie miałem okazję sprawdzić w tym roku i nie znajduję w nich niczego naprawdę nadzwyczajnego. Co najbardziej wryło mi się w pamięć? Ostatni "Assassin's Creed", który był fajny, pewnie, ale to wciąż tylko kolejna część wykorzystywanej do granic możliwości serii. Podobnie było też chociażby z najnowszym "Call of Duty". "Titanfall" był czymś świeżym, ale wciąż to "tylko" bardzo dobry tytuł.  Z "Bioshock: Infinite" miałem natomiast tak samo, jak w przypadku reszty gier z tej serii - klimat jest cudowny, ale sama rozgrywka mnie nie kręci. O innych przeze mnie testowanych produkcjach wspominać już jakoś przesadnie nie mam ochoty.

Wreszcie jednak natrafiłem na tytuł, który naprawdę do mnie trafił. Nie ma go co tu oceniać frazami "dobry" czy nawet "świetny". Bo gra, o której dziś będę opowiadał, szczerze mnie zauroczyła. To zaś oznacza, że zrobiła ona na mnie największe wrażenie, jakie tylko twór kultury może u swego odbiorcy wywołać.

Mowa o "Portal 2". Tytule, który nie wpisuje się raczej w szeroko pojęte miano gry mainstreamowej. To produkcja znana przez wszystkich graczy, niekojarzona natomiast zupełnie przez publikę nie związaną ze światkiem growym. A szkoda, bo to jeden z tych tytułów, który na tle całej branży wyróżnia się nie pojedynczymi elementami, a właściwie "całym sobą".

Choć dziś post raczej stricte właśnie dla graczy, tak możliwe, że zaplątała się tu jakaś duszyczka spoza tego światka, toteż czuję się zobowiązany opowiedzieć, o co w ogóle w "Portalu" chodzi. Jesteśmy niemą bohaterką, obiektem testowym w nietypowym ośrodku badawczym. Do rąk dostaje ona dziwaczną broń, której pociski nie ranią, a tworzą portale. W danym momencie można mieć wypuszczone dwa - wchodząc w jeden, wychodzimy drugim. Dzięki temu możemy dotrzeć do miejsc, które są celem naszych zadań.

I sama ta nietypowa rozgrywka jest rzeczą, która mnie zauroczyła. Już poprzedni "Portal", który tak naprawdę był jedynie przedsmakiem, wprowadzał w osłupienie swą pomysłowością. Sequel jest natomiast kilka(naście?) razy lepszy, bardziej wciągający i zaplanowany jeszcze bardziej fantastycznie. Gra logiczna? Platformówka? Trudno do końca powiedzieć. Ale to nieważne - ważne jest natomiast to całe świetne wrażenie, jakie produkt Valve dostarcza.

Poza tym jestem zauroczony jeszcze jedną istotną rzeczą - humorem. Humorem niesamowitym, spotykanym rzadko nie tylko w światku gier, ale i kultury w ogóle. Żarty występujące tu są nasączone inteligencją, sarkazmem i ironią, co powoduje nie głupkowaty rechot, a szczery śmiech i docenienie kunsztu twórców. To humor, którego opisać się tu nie da - to po prostu trzeba poczuć na własnej skórze.

Owszem, "Portal 2" zauroczył mnie "tylko" dwoma aspektami. Co jednak z tego, skoro są to dwie najważniejsze rzeczy tworzące całą otoczkę tej produkcji. Żałuję, że dopiero teraz przysiadłem do tej gry, choć przeleżała ona na mojej "kupce wstydu" jakieś pół roku. Nie spodziewałem się po prostu, że będzie ona nie tylko tak dobra, co wręcz oczarowująca. Jeśli tylko macie możliwość - sprawdźcie koniecznie ten tytuł. To już nie zwyczajna gra, a coś zdecydowanie więcej.

Źródło: Flickr.com

12 komentarzy:

  1. Machinarium lepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Machinarium jest trochę wkurzające i ciężko grać ciągiem więcej niż dwie godziny... Podobnie sprawa się ma z Botaliculą tych samych twórców

      Usuń
    2. Ja natomiast "Machinarium" odpaliłem kiedyś w krótkiej wolnej chwili na piętnaście minut i po tym sobie odpuściłem. Ciągle chcę wrócić, mam nadzieję, że się uda. Gdyby mi się rzeczywiście spodobało, to jednak chyba i tak nie porównywałbym tego do "Portala" w kategorii ogólnej "gorsze"/"lepsze".

      Usuń
  2. Nie grałam jeszcze niestety w Portala, za to Half-Life mam za sobą - cudo!
    Jeśli mowa o grach, które mnie zauroczyły to jest to zdecydowanie Assassin's Creed II i The Stanley Parable. Naprawdę polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeszedłem "Half-Life 2" ze wszystkimi dodatkami, ale - co ciekawe - jedynki wciąż nie miałem okazji przejść. Ciągle chcę to nadrobić, ale jakoś brakuje ku temu okazji :(
      Asasyn przyciągał mnie totalnie na samym początku tej serii, zanim Ubisoft zaczął doić tę złotą krowę do ostatków. Wciąż się w to fajnie gra, pewnie, ale jednak czuć, że to takie kolejne "Call of Duty".
      O "The Stanley Parable" natomiast nie słyszałem w ogóle! Będę musiał sprawdzić :)

      Usuń
    2. No tak, AC od Brotherhooda jest tylko coraz słabsze... O Black Flag nawet nie chcę się wypowiadać, bo latające oceany powinny mówić same za siebie ;c
      Stanley Parable jest dość niszowe, a koncept tej gry jest naprawdę świeży, cudowny, wciągający :D

      Usuń
  3. Fajna świnka morska :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No dobra, nie słyszałam o tej grze, tzn raczej nie wiedziałam o co tam w niej biega, bo tytuł znajomy, i wydaje się być ona co najmniej dziwna. ;D
    Ja tymczasem bardzo zajarałam się Spec Ops the line (lepiej późno..blabla). :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Spec Ops" to jedna z tych gier, o których wiem jedynie tyle, że się tam chodzi i strzela :D

      Usuń
    2. Oooo no to jak masz wolne 5 minut z hakiem to polecam!
      https://www.youtube.com/watch?v=y9GZ_H4MdWU

      Usuń
    3. Naprawdę oczekujesz ode mnie aż 5 minut wolnego w czasie sesji?! Ale nie no - zapoznam się wkrótce na pewno! :D

      Usuń