Ludzie bez zajawki

Zastanawiam się czasem, jak będzie wyglądała moja pamięć do ludzi za kilkanaście czy nawet i kilkadziesiąt lat. Już teraz trudno mi wymienić wszystkie osoby, z którymi chodziłem np. do podstawówki, o takim przedszkolu już nie wspominając. Z bardziej randomowymi osobami, zapoznanymi nie w szkołach, a poza nimi, jest jeszcze gorzej. Co więc stanie się za wiele lat?

Chyba powoli zaczynam to wiedzieć. Zaczynam to rozumieć po tym, że czasem w pamięć zapadają mi ludzie, z którymi miałem do czynienia raptem przez chwilę. Inni natomiast, ci, z którymi miałem okazję uczestniczyć wspólnie w paru rozmowach, powoli zaczynają być spychani na jakieś odległe rejony mej pamięci. Dlaczego tak jest?

Bo zapadają mi w pamięć ludzie pełni zajawki. Nieważne do czego konkretnie. Chodzi o sam fakt posiadania ustalonej rzeczy, której osoby takie oddają się w pełni. O których przypominasz sobie po latach i automatycznie pojawiają ci się oni w głowie wspólnie ze swoją zajawką. Gdy reszta jest łącznym, szarym tłumem, oni wyróżniają się na tyle mocno, że są dla Ciebie pojedynczymi osobami, a nie częścią reszty.

Z myślą o tym poście zacząłem sobie przypominać różnych starych znajomych - tych bliższych mi, jak i o wiele dalszych. Skojarzyłem jedną znajomą, obok której od razu pojawił mi się taniec. Pamiętam, że w pewnym okresie była ona strasznie zajawiona tym tematem i w jakiś sposób przez to się wyróżniała. Nie wiem, jak jest teraz, ale ja zapamiętałem ją właśnie w ten sposób.

Kojarzę sporo ludzi z branży gier wideo, z racji tego, że przez długi pisywałem w tej sferze mediów. Części z tych osób w ogóle nie poznałem osobiście, bo nasz kontakt trwał jedynie przez maile, redakcyjne fora czy komunikatory. Ale część z nich zapamiętałem bardziej niż ludzi, których widziałem w życiu nie raz i nie dwa. Dlaczego? Bo miałem styczność z ich totalną zajawką, jaką niewątpliwie były właśnie gry.

Ja z kolei pewnie zostanę w równie sposób zapamiętany przez nich. Bo istotnie w moim życiu miałem spory etap, gdzie ogromną rolę stanowiła moja zajawka do gier. Ciorałem w nie całe dnie, a czasem i całe noce. I pewnie wielu osobom właśnie z tego powodu wówczas się kojarzyłem. Ale - niczym na łazarskim rejonie - nie zawsze było tak kolorowo.

Miałem czas w życiu, w którym - patrząc obecnie - nie widzę siebie jako zajawkowicza. Straciłem swój poprzedni wyznacznik, fanatyzm growy i zacząłem być "normalnym człowiekiem". Może i śmieszkiem oraz bardziej szaloną duszą towarzystwa, ale brakowało mi wówczas konkretnego hobby. Dzień za dniem mijało mi wszystko gdzieś obok.

Ogarnąłem się w sposób łatwy - założyłem bloga. To zaś odpaliło prawdziwą bombę. Blog jest bowiem nie tylko moim miejscem do zbierania i pokazywania swoich wszystkich zajawek, od czytania książek, oglądania filmów, grania, słuchania muzyki po bardziej lifestylowe rzeczy, ale też sam w sobie stał się zajawką. Możliwe nawet, że i największą ze wszystkich.

Za każdym razem, jak o tym myślę, zaczynam się w duchu śmiać, ale istotnie zaczęło być tak, że ludzie zaczynają mnie postrzegać często jako blogera. Ci bliżsi znajomi, ci dalsi, ale też - co chyba najbardziej mnie jarające - zupełnie obcy mi do tej pory ludzi, którzy w jakiś sposób mnie skojarzyli. Za każdym razem mnie to dziwi, ale jednocześnie cholernie cieszy.

Bo pewnie, mógłbym być po prostu Mikołajem - człowiekiem takim jak inni. W podobny sposób po prostu żyjącym, ale niewyróżniającym się czymś konkretnym. Naprawdę, znam sporo osób, które są lub były mi w jakiś sposób bliskie, ale nie potrafiłbym ich przypadkowemu człekowi określić bardzo zwięźle ich wyróżnika. Bo w dużej mierze go nie mają. Nie mają naprawdę konkretnych zajawek, którymi mogą się pokazać w świecie. Określenia takie jak "miły", "przyjacielski" i cała reszta, to zwyczajnie kamuflaż dla jednego faktu - mamy przed sobą osobę fajną, ale zupełnie bez zajawki.

Dlatego warto pomyśleć, jak sprawa wygląda u Ciebie. Czy naprawdę masz się czym wyróżnić wśród tłumu innych ludzi? Czy wiesz, że ludzie potrafią Cię opisać inaczej niż przez puste "miły", "koleżeński", "spoko ziomek"? Wszyscy fotografowie, tancerze, sportowcy, fanatycy growi/książkowi/muzyczni/filmowi, blogerzy i inni tego typu ludzie właśnie uśmiechają się do siebie z pewnego rodzaju dumą.

Reszta zaś siedzi, wpatrując się w ekran i zastanawia się, cóż też jest ich wyznacznikiem. Możecie sobie odpuścić - nie macie naprawdę konkretnej zajawki. Ale wciąż możecie ku niej dążyć. Praca domowa na dziś: zastanów się, co uwielbiasz robić najbardziej i zacznij to robić nałogowo. Jakkolwiek banalnie to brzmi, przyniesie masę radości i spełnienia. I myślę, że potwierdzę to nie tylko ja.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

Źródło: Unsplash.com

6 komentarzy:

  1. Dziękuje za odrodzenie wiary w to co robię i pokazanie,że jednak jest z czego być dumnym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daaamn, Twój komentarz właśnie zrobił mi dzień! Cholernie mi miło, że moje posty tak działają na ludzi. Od razu przyjemniej wyrusza się na poranny egzamin :)

      Usuń
  2. podwójna korzyść,bo mi cholernie miło sie czyta Twoje posty i dają mi tyle energii nawet gdy wszystko nie idzie po mojej myśli. Powodzenia na egzaminie!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny blog i naprawdę ciekawe wpisy :) przyjemnie sie czyta :))

    OdpowiedzUsuń