Olewaj bliźniego swego, jak kochasz siebie samego


W ubiegły weekend papież Franciszek zaapelował, by katolickie parafie, klasztory i sanktuaria przyjęły pod opiekę rodziny uchodźców. Oczywiście, nie obyło się w związku tym bez kontrowersji. Niejeden wierzący podszedł do tego z bardzo dużym dystansem, czasem nawet wręcz wrogością.

Wiele osób to dziwi. Bo jak to tak - być chrześcijaninem, a jednocześnie nie stosować się do przykazania miłości, "kochaj bliźniego swego, jak siebie samego"? Gdzie to wielkie jezusowe miłosierdzie, gdzie pozbawione jakiegokolwiek egoizmu podejście do świata?

Imam Anjem Choudary, fundamentalista islamski, powiedział ostatnio: "Islam nie jest taki jak chrześcijaństwo, jeśli mnie uderzysz, nadstawię drugi policzek. Nie, tacy nie jesteśmy". Również i w nim - jak widać - istnieje przekonanie, że całe chrześcijaństwo tkwi w swoich romantycznych korzeniach, nieosiągalnych ideałach. Otóż, Moi Drodzy - (nie)stety tak nie jest.


Może i istnieją "święci za życia", którzy zawsze nadstawią drugi policzek, którzy pomogą każdemu, bez myślenia nad skutkami takich działań. Może i są tacy, którzy z powodu swojej wiary i nauczań Jezusa wzięliby pod dom każdego islamskiego uchodźcę, nawet tego z nożem w ręku i rządzą zabijania w oczach. Ale to nie oni stanowią większość Kościoła.

Romantyczne chrześcijaństwo, pełne wspaniałych ideałów i nadstawiania policzka, nie zniknęło jednak dopiero teraz. Zrzucanie winy obdarcia wiary z jej najlepszych rzeczy na współczesną polityczną prawicę jest kolejnym głupim błędem. Bo gdzie była chrześcijańska bezwarunkowa miłość, gdy "w imię wiary" mordowano i wskazywano, kto jest człowiekiem, a kto na to miano nie zasługuje?

Nadstawianie drugiego policzka oraz bezwarunkowa miłość może i nie brzmią racjonalnie. Ale czy wiara w ogóle jest racjonalna? Przecież zakłada ona właśnie WIARĘ, a nie opieranie swych przekonań na jakichś empirycznych doświadczeniach. Niewielu chrześcijan potrafi jednak w pełni oddać się temu totalnemu oddaniu słowom swojego Mesjasza, mieszając wiarę z racjonalnością.

Jezus (zakładając, że istniał w takiej formie, jakie przedstawia Biblia), zdawał się mieć wiarę w to, że ludzkość jest już w jakimś stopniu gotowa na przyjęcie jego nauk. Na nadstawianie drugiego policzka, przykazanie miłości i całą resztę. Pomimo upływu 2000 lat, ciągle jednak ludzkość nie ruszyła żwawszym krokiem w stronę nauk Nowego Testamentu. Ciągle kalkulujemy, co nam się opłaca, a co nie. Nawet wtedy, gdy uznajemy się za głęboko wierzących.


Może to wina Boga starotestamentowego? Bardziej ludzkiego niż Jezus, choć to ten drugi stąpał jako człowiek po ziemskim padole. Bardziej ludzkiego, bo - tak jak my - kalkującego, domagającego się ofiar, karzącego złe postępowanie.

Jezus był fajniejszy. Tylko bycie tak fajnym nie leży, niestety, w ludzkiej naturze. Pogódźmy się więc z tym, że idealni chrześcijanie, kochający bezwarunkowo wszystkich swoich bliźnich, prawdopodobnie nigdy nie będą stanowić większości Kościoła.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!
---
Nagłówek postu powstał na bazie grafiki z serwisu Flickr.com

6 komentarzy:

  1. Bardziej podążam za Franciszkiem z Asyżu (mam nawet swoje wyznanie, franciszkaLizm, gdzie fajne rzeczy od niego łączą się z narkotykami i alkoholem) niż Chrystusem, ale drugi policzek oczywiście nadstawiam. Choć z powodu megapragmatycznego - jestem najbardziej pizdowatym człowiekiem na świecie, a więc skoro miałbym tak czy siak przejebane w jakiejkolwiek walce, czy to wręcz, czy to na słowa, wolę nadstawić ten drugi policzek w nadziei, że może coś się wydarzy nieoczekiwanego, dla mnie łaskawego xDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Franciszkalizm mi się podoba, załóż na podstawie tego nowy odłam chrześcijaństwa :D

      Usuń
    2. To Franciszek walił dinx i prond?

      Usuń
    3. Mikołaj: No założyłem, jestem nawet jego papieżem xDDD
      Anonimowy: Chyba nie. A powinien.

      Usuń
  2. Powinno być raczej "kalkulując" ;)

    Według mje te parafie powinny się zgodzić na przyjęcie po jednej rodzinki, w końcu opiekę podejmą nad nimi duchowni, a do tego nie będą mieli kontaktu z wieloma innymi islamistami bo w końcu parafia jest oddalona o jakiś dystans od drugiej. A może miało by to wpływ na obie strony? My nauczylibyśmy się, że nie taki diabeł straszny, a oni że różnice religijne nic nie znaczą jeśli w grę wchodzi pomoc i miłość do bliźniego. Oto słowo na niedzielę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kalkulujemy" - chyba że jeszcze inny błąd do poprawki jest.

      Co do rodzinek - zgadzam się. Fajnie by było, jakby Kościół pokazał wreszcie ogólnie tą swoją ludzką twarz.

      Usuń