Na 99,99% nie jesteś nikim wyjątkowym


Tak - to będzie totalne przeciwieństwo tego, co próbuje wmówić swoim słuchaczom niejeden coach. Gadają: "Spójrz wgłąb siebie! Jesteś wyjątkowy, możesz wszystko! Patrz, gdzie są Ten, Ten i Tamten - Ty też tam możesz się znaleźć!". Owszem, możesz. Ale jest bardzo mała szansa, że tak się stanie.

Przeciętny czytelnik MajkOnMajk ma od kilkunastu do dwudziestu paru lat. Im młodszy jesteś, tym lepiej dla Ciebie. Dziś bowiem poznasz prawdę, która nie dla wszystkich w tym wieku może być tak oczywista. Przygotuj się więc psychiczne, złap mocno za fotel i wstrzymaj oddech. To może być wyjątkowo bolesna przejażdżka.

Na 99,99% nie zostaniesz gwiazdą muzyki. I nie mówimy tu nawet o byciu jakąś ikoną popkultury pokroju Taylor Swift czy Kanye Westa. Wystarczy nam dla przykładu nasze polskie podwórko. Na 99,99% nie będziesz kolejną Sarsą (czego Ci niesamowicie życzę, w trosce o gust muzyczny Polaków), nie będziesz "gonić, biec, latać ponad", a tym bardziej nie stworzysz kolejnego legendarnego polskiego zespołu, który będzie przez kilkadziesiąt lat nieustannie grał na dożynkach/Lecie z Radiem/innych imprezach o targecie Januszowo-Grażynowym. Nie zaśpiewasz nam, że "każde pokolenie ma własny czas", nie wykrzykniesz "zostawcie Titanica!". 

Na 99,99% nie zostaniesz gwiazdą filmową. Nie zdobędziesz Oskara, nie będziesz widział swojej twarzy na plakatach w Twoim ulubionym kinie. Nie wygrasz kolejnego takiego samego talentszoł w telewizji, nie staniesz się idolem nastolatków. O wystąpieniu w polskiej reprezentacji jakiegokolwiek sportu chyba też już pora zapomnieć, hm?

Sorry - najprawdopodobniej nigdy nie będziesz człowiekiem wyjątkowym.

Źródło: Flickr.com
Oczywiście, należałoby jeszcze wyjaśnić: "kim jest człowiek wyjątkowy?". W tym przypadku chodzi o postać z naszych najskrytszych marzeń. Możemy nie zwierzać się naszym przyjaciołom z naszych myśli o graniu koncertów na największych festiwalach świata, ale dobrze pamiętamy nasze dziecięce: "w przyszłości będę śpiewać i występować w telewizji!". 

Nie mówimy tu o zarabianiu więcej niż średnia krajowa, byciu jakimś doktorem, prawnikiem czy pracowania w innym uznanym zawodzie. To nie jest ten poziom "wyjątkowości". Mówimy tu o wyjściu ponad tłum, byciu urzeczywistnioną wersją naszych dziecięcych marzeń. Bo często nawet, gdy chodziło w nich o bycie w przyszłości strażakiem i policjantem, mało kiedy to był zwyczajny, szary reprezentant tego typu zawodów. Chodziło o bycie kimś na miarę superbohatera, broniącego ludzi, zdobywającego ich ogromne uznanie. Ponownie więc - sorry. Szanse na bycie kimś szczególnym w takiej wersji są niesamowicie nikłe.

Czy chcę tu kogoś dobijać i psuć Wam tydzień? Nie. Warto po prostu chociaż wrzucić sobie do głowy myśl, że nie znajdziemy się w tej jednej setnej procenta, jeśli jeszcze nie mniejszym gronie osób wyjątkowych. To czysta statystyka. Zawsze powtarzam sobie: "nic nie jest pewne na 100%". Korzystam z tej zasady jednak wyłącznie wtedy, gdy to 0,01% ma być wynikiem negatywnym. Dlatego też nie ma co wybierać tych najbardziej fantastycznych marzeń jako drogowskazu do przyszłości.

Tym bardziej, że takie coś może okazać się być wręcz tragiczne dla ludzkiej psychiki. Swego czasu pisałem o "kryzysie dwudziestolatków" (KLIK). Problem opisany dziś w dużej mierze może wiązać się właśnie z czymś takim. Z załamaniem psychicznym z powodu tego, że te fantastyczne marzenia się nie spełniają.

Źródło: Flickr.com
Pora więc sobie to powiedzieć wprost: najprawdopodobniej nie jesteś i nie będziesz nikim wyjątkowym. Nie będziesz Rihanną, Kanye, Angeliną Jolie, Bradem Pittem, papieżem, prezydentem, mistrzem olimpijskim, Kim Kardashian, Cezarym Pazurą, Mariuszem Pudzianowskim, Adamem Małyszem.

Jeśli w tej chwili w głowie zaświtało Ci: "cholera, on ma rację...", zdrowy rozsądek właśnie wygrał w Twoim przypadku i te wypowiedziane w myślach słowa stały się właściwie faktem. Nie będzie Ci dane być nikim wyjątkowym.

A co z tymi, którzy uparcie trzymają się tego, że jednak czeka ich dołączenie do tej niesamowicie elitarnej grupy? Cóż - w pełni Was rozumiem i trzymam za Was kciuki. Może kiedyś spotkamy się na jakiejś wytwornej gali i wzniesiemy toast za to, że nam się udało. A może po prostu przepadniemy w wielkim tłumie - albo wreszcie akceptując prawdę, albo do końca życia nie mogąc się z nią pogodzić.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

5 komentarzy:

  1. https://www.youtube.com/watch?v=PjdAzfDWeL4

    Nie będę kimś takim?

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko! A jak już się całkiem pogodzimy z byciem przeciętniakami, to spłodzimy dzieci i będziemy trzymać kciuki, żeby chociaż im się udało... mieć dobry zawód i perspektywiczne latorośle :v

    Btw. Społeczeństwa feudalne i tak miały bardziej przeje*ane bariery migracji społecznej ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, rzeczywiście, jest coś takiego w dzieciakach, że to w nich pokładamy nadzieję. Problem w tym, że... i 99,99% z nich nie będzie wyjątkowymi :D

      Usuń
  3. A moim zdaniem fajnie jest mieć takie wyimaginowane marzenia, może szansa ich spełnienia jest niewielka, a nawet to jest zupełnie nierealne, to dobrze je mieć, i wierzyć w to, ale oczywiście z pewnym rozsąskiem.
    Nie wyobrażam sobie, aby ktoregoś dnia taka totalna przeciętność o jakiej wyżej jest wspomniane odpowiadałaby mi w zupełności. Przeraża mnie to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się - fajnie jest mieć takie marzenia. Ja też czasem sobie jeszcze leżę na łóżku i rozmyślam o różnych życiowych alternatywach. Ale warto mimo wszystko patrzeć na to trochę z dystansem niż brać to za plany, które rzeczywiście mają sporą szansę spełnienia się :)

      Usuń