Karbala - czy w Polsce można zrobić dobry film wojenny?


Ucieszyłem się, gdy usłyszałem, że Polacy przygotowują "Karbalę". Lubię od czasu do czasu obejrzeć dobry film wojenny, a o takie w naszym kraju niestety trudno. Na dodatek kolejnych produkcji o drugiej wojnie światowej mam już dość - ich natomiast jest ostatnio tworzonych u nas najwięcej. "Karbala" zapowiadała się z kolei na miłą odskocznię od naszych filmowych batalii z hitlerowcami, podążając tam, gdzie wskazało kino amerykańskie - do Iraku.

Film Krzysztofa Łukaszewicza opowiada o jednym z najważniejszych współczesnych wydarzeń, w których epicentrum znalazła się polska armia. W roku 2004 islamscy rebelianci podjęli próbę przejęcia City Hall (po naszemu - ratusza) w mieście Karbala. Zadanie obrony tego strategicznego punktu przypadło oddziałom polskim i bułgarskim. Przez trzy noce i dni islamiści szturmowali City Hall, próbując zwyciężyć wszelkimi możliwymi sposobami...


Muszę to z siebie wyrzucić już teraz - "Karbala" naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Na bardzo późny seans szedłem ziewając co chwilę z niewyspania i zmęczenia. Obawiałem się, że moja senność może negatywnie wpłynąć na ostateczną ocenę filmu i spowodować pastwienie się nad nim w recenzji, którą teraz czytacie. "Karbala" była jednak jak kilka liści w twarz, sprzedanych przez wytrwałego żołnierza - szybko pobudziła mnie tak, że ani mi się śniło ziewać na seansie.

Pierwsza porządna akcja w filmie pojawia się bardzo szybko, pokazując nam, jakie wątki będą ciągnąć "Karbalę" poza samą obroną City Hall. Okazuje się bowiem, że jedną z głównych ról w produkcji Łukaszewicza odgrywa sanitariusz oskarżony o niewykonanie rozkazu. Wprowadza to (razem z paroma wątkami pobocznymi) bardzo szybko powiew świeżości do tematyki i udowadnia, że "Karbala" nie będzie po prostu kolejną pustą strzelaniną w środku nieznanego kraju.

Gdy jednak już dochodzi do walk - jest dobrze. Tym bardziej biorąc pod uwagę, jak mały budżet miała "Karbala". Nie ma co kłamać i mówić, że jest to poziom największych amerykańskich hitów - czasem minimalizm i cięcie kosztów rzuca się w oczy. Zasadniczo jednak - jest naprawdę dobrze. Sceny walki zdecydowanie dają radę i przykuwają wzrok do ekranu. Ma się poczucie, że nie warto odwracać wzroku od filmu, bo możemy przez to stracić część funu płynącego z akcji w nim pokazanej.


Jedyne, na co mogę bardziej ponarzekać, to sposób przedstawienia w "Karbali" islamskich rebeliantów. Nie, nie chcę tu ich w żaden sposób bronić, ale zwyczajnie w filmie pokazano ich jako szarą masę, do której trzeba strzelać "bo tak". Brakuje tu jakiegoś lepszego tła dla tego konfliktu, a nie po prostu postawienia przed sobą "tych dobrych" i "tych złych". Czułem się trochę, jakbym oglądał gameplay z jakiejś bardzo typowej gry typu tower-defense, w której powiedziane jest po prostu "broń zamku przed zbliżającymi się do niego stworami". Nieważne dlaczego - po prostu to rób.

Oczywiście, pojawiają się tu pewne mankamenty typowe dla polskiej kinematografii, jak np. drewniane od czasu do czasu aktorstwo (Królikowski powinien mieć zakaz grania w filmach), ale nie przeszkadzają one przesadnie w czerpaniu frajdy z "Karbali". To naprawdę dobrze wykorzystana historia i porządny hołd dla polskiej armii, bez patetycznego patriotyzmu, znanego z amerykańskich produkcji. Nie jest to może nasz "Helikopter w ogniu" czy inny "Hurt Locker", ale obejrzeć naprawdę warto. Takie filmy i tacy twórcy powinni dostawać porządne dofinansowanie, a nie kolejne drugowojenne koszmarki.


Polecam i już teraz czekam na kolejną "Karbalę". To nie jest film, który w jakikolwiek sposób zachwyciłby Amerykanów, ale nam, Polakom, powinien sprawić radochę. Nie dlatego, że mamy mniejsze wymagania. Po prostu miło widzieć, że zaczynamy radzić sobie także z gatunkami filmowymi, które są dla nas dość nietypowe. I to nawet wtedy, gdy jesteśmy dość mocno ograniczeni finansowo.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

7 komentarzy:

  1. A według ciebie istnieje jakiś polski "Czas apokalipsy" czy "Full Metal Jacket"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kojarzę. Ale jeśli coś takiego jednak istnieje - obejrzę od razu, jak poznam tytuł.

      Usuń
  2. Myślę, że dopiero zaczynamy robić dobre filmy. Efektowne już mieliśmy jak Miasto44. A karbala pokazuję, że potrafimy zrobić wiarygodny film wojenny bez hamerykanskiego patosu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby jednak więcej było "Karbal" niż "Miast 44". Przynajmniej ja bym sobie tego zażyczył :)

      Usuń
  3. Zgadzam się z wami - oby więcej filmów takich jak Karbala w polskiej kinematografii

    OdpowiedzUsuń
  4. Karbala wiarygodna, bez zadęcia, skromnie budżetowo - bogato przekazowo (ciut się zrymowała) nie mniej jednak film bardzo dobry, też jestem zdania, że oby takich więcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo przyzwoity polski film z dobrą obsadą, efektami specjalnymi, niesamowitą fabułą. Ja jestem pełna podziwu dla twórców!

    OdpowiedzUsuń