Jak nauczyć się podstaw obcego języka przez wakacje?


W ciągu zakończonych przed chwilą wakacji miałem zamiar dokonać dwóch wielkich dla siebie czynów. Po pierwsze, chciałem rozpocząć naukę kolejnego języka obcego, tym razem na własną rękę. Podczas mojej szkolnej edukacji próbowano mnie nauczyć francuskiego oraz niemieckiego, i chociaż miałem z tych zajęć zwykle dobre czy nawet bardzo dobre oceny, dziś nie pamiętam z nich praktycznie nic. Chciałem więc wziąć wreszcie sprawy we własne ręce i samemu zmotywować się do nauki. 

Moim drugim zadaniem było natomiast nauczenie się języka programowania. Ot tak, bez konkretnego powodu, żeby w przyszłości, gdy dzieciaki na całym świecie będą się uczyć tworzyć własne apki już w podstawówkach, nie poczuć się starym prykiem. Niestety, podobnie jak dobre parę lat temu - ta część mojego planu nie wypaliła. Z motywacją było trudno, nie potrafiłem się wkręcić we wklepywanie kolejnych linijek kodu.

Nie przejmuję się tym jednak przesadnie. Jestem bowiem wyjątkowo dumny z siebie, że udało mi się wcielić w życie pierwszą część mojego planu. Tak, Moi Drodzy - przez całe dwa miesiące wytrwałem w uczeniu się języka hiszpańskiego! I mogę się mylić, ale mam wrażenie, że w tym czasie zaliczyłem taką ilość materiału, iż w szkole omówienie jej przez nauczyciela zajęłoby przynajmniej jeden semestr.

Pora więc podpowiedzieć Wam, Drodzy Czytelnicy, jak i Wy możecie nauczyć się podstaw języka obcego w dwa miesiące.

Źródło: Flickr.com
Z pomocą przybywa nam, jak zwykle, nasz dobry kumpel, zwany Internetem. To tu znajdziemy bowiem serwis, który podbił serce niejednego amatora dalekich kultur. Duolingo, bo o nim mowa, to portal ułatwiający naukę języków obcych, tworzony przez samych użytkowników. To oni bowiem, zbierając się w kilkunastoosobowe grupki, zajmują się wspólnie przygotowywaniem kolejnych kursów.

Nauka czerpie ze wszystkich największych dobroci współczesnych internetów oraz paru klasycznych wzorców nauki języków. Każdy kurs zabiera nas w podróż od samych podstaw do najbardziej skomplikowanych czasów i innych natręctw obcej mowy. Choćby jednak nie wiem jak bardzo wkurzające byłyby zasady językowe panujące w którejś z kultur, Duolingo sprawia, że nauka staje się w zasadzie rozrywką, a może nawet... grą!


Kolejne "tematy zajęć" składają się z paru pojedynczych "lekcji", wprowadzających nowe słówka, zasady gramatyczne i tym podobne sprawy. By dotrwać do końca danej "lekcji", musimy zaliczyć odpowiednią ilość ćwiczeń, czyli pojedynczych zdań/słówek do przetłumaczenia czy wpisania w puste miejsce. Zaliczenie każdej "lekcji" daje nam dziesięć punktów doświadczenia. Trochę mniej ich zdobywamy, gdy odpalamy powtórkowe ćwiczenia z jakichś tematów czy nawet całego dotychczas zrobionego przez nas materiału.

Punkty doświadczenia są o tyle istotne, że na samym początku Duolingo proponuje nam ustawienie sobie codziennej granicy punktów, jaką chcemy przekroczyć, by portal zaliczył nam ukończenie codziennej nauki. Osobiście polecam nie patyczkować się i od razu odpalić opcję "najbardziej hardkorową", czyli konieczność zdobycia 50 XP dziennie. Serio - to wyłącznie dla Waszego dobra.

Ustawienie sobie tej maksymalnej granicy jest bowiem wystarczające, by czegoś rzeczywiście się nauczyć, a jednocześnie nie utrudnia nam to zbytnio codziennego życia. Na ukończenie dziennej dawki językowych ćwiczeń potrzeba maksymalnie pół godziny, co jest naprawdę małym wysiłkiem, biorąc pod uwagę, jakie efekty można osiągnąć przy dobrych chęciach w naprawdę krótkim czasie. Oczywiście nie spodziewajcie się, że zaczniecie w dwa miesiące być gotowymi do zdawania najtrudniejszych egzaminów językowych, ale - tak jak wspomniałem - podstawy powinniście mieć w małym palcu.


Ja sam po okresie wakacyjnym jestem obecnie w połowie całego kursu języka hiszpańskiego. Jeśli ktoś się skusi, może oczywiście łyknąć i całość w tak krótkim czasie. Według mnie jednak nie ma to sensu. Przede wszystkim nie należy szarżować i codziennie robić kolejnych, nowych tematów. Oczywiście, początkowo nie ma z tym problemu, ale po jakimś czasie poziom wzrasta i zwyczajnie pewnych rzeczy nie da się zapamiętać w jedno czy dwa podejścia. Moja rada brzmi więc - po każdym ukończonym temacie poświęćcie parę dni wyłącznie na powtórki, nie tylko z tego konkretnego działu, ale także tych poprzednich, które ciągle Wam sprawiają kłopot. Do kolejnego pakietu nowych lekcji zajrzyjcie dopiero wtedy, gdy poczujecie, że dotychczasowy materiał ogarniacie bez problemu.

Mam tylko jedno duże zastrzeżenie do Duolingo. Nie wiem, może w innych kursach wygląda to inaczej, ale w przypadku hiszpańskiego zbyt rzadko pojawiają się zadania z cyklu "przetłumacz coś z własnego języka na obcy". Wiecie, chodzi o sytuację, gdy ma się napisane "Jabłko jest niebieskie", a Ty musisz wpisać "The apple is blue". Jakieś 90% wszystkich zadań polega na tłumaczeniu czegoś z języka obcego na własny, co jest ogromnym ułatwieniem i - moim zdaniem - w sporym stopniu spowalnia proces nauczania.


Jest to jednak minus, który umyka przy funie i motywacyjnym kopie, jakie daje Duolingo. Oczywiście, nie spodziewajcie się, że tego typu serwis nauczy Was w pełni jakiegoś języka. Jednak, według mnie, Duolingo jest naprawdę świetnym wprowadzeniem, zachęcającym do brnięcia w temat bardziej niż niejeden nauczyciel, z jakim miałem do czynienia. Mam nadzieję, że tego typu serwisy zostaną kiedyś wprowadzone jako element nauczania w szkołach, bo jest to naprawdę idealne wykorzystanie zasady "nauki przez zabawę" dla dojrzałego człowieka.

Na koniec jeszcze jedna kwestia. Po polsku możemy uczyć się na Duolingo w tej chwili jedynie języka angielskiego. Jeśli jednak czujecie, że ten ostatni znacie w miarę dobrze, możecie spokojnie pokusić się o wybranie opcji "I speak English". Wtedy pojawi się bowiem przed Wami cała gama opcji języków do nauki: od hiszpańskiego i włoskiego, przez norweski, turecki czy esperanto, kończąc na paru projektach będących dopiero w fazie powstawania. Ta ostatnia kategoria jest najciekawsza, bowiem podpowiada, czego będziemy się mogli się nauczyć dzięki Duolingu już wkrótce. A będą to nie tylko polski, węgierski czy hebrajski, ale i choćby... klingoński, czyli język występujący wyłącznie w "Star Treku". Niesamowite, prawda?

Krótko więc - uczcie się i dajcie się zmotywować do nauki na własną rękę. Spróbujcie tego, a może okaże się, że opcja ta wyda Wam się równie fantastyczna, co mi. Ja tymczasem pędzę zaliczać swoją dzisiejszą wirtualną lekcję hiszpańskiego i spędząć kolejny dzień w wyczekiwaniu na news o rozpoczęciu przez użytkowników Duolingu przygotowań do stworzenia kursu języka islandzkiego.

PS. Na Duolingo istnieje także system dodawania innych użytkowników do znajomych. Mnie znajdziecie tam pod nickiem "majkonmajk".

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!
---
Grafika u góry postu powstała na bazie zdjęcia z serwisu Flickr.com

5 komentarzy:

  1. Jest podobna aplikacja "busuu" i po polsku można z niej korzystać z wielu języków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, po angielsku chyba lepiej, bo i się w tym języku można douczyć. Fajnie, że jest duński, w "busuu" nie widzę ;)

      Usuń
    2. @Anonimowy: Dzięki, sprawdzę!
      @Marcin: No właśnie, zapomniałem chyba o tym wspomnieć w poście - nauka po angielsku działa korzystnie na naszą znajomość także tego języka :)

      Usuń
  2. To jest akurat prościzna, w sensie podstawy obcego języka. Prawdziwym problemem jest wykroczenie z tych podstaw i przejście na używanie w stopniu choćby średniozaawansowanym, gdzie nie ma już tego funu z odkrywania i robienia postępów (bo postępy nie są widoczne na co dzień, a po miesiącu czy dwóch) i masa ludzi się na tym etapie zraża. Ja na przykład się zawsze na tym etapie zrażam xDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to kwestia podejścia i motywacji po prostu. Nie spodziewam się, bym teraz nagle odpuścił sobie naukę, skoro tyle już na nią poświęciłem.

      Usuń