KEBONAFAJDA na poważnie

Święta wielkanocne postanowiły przybyć do rapowego światka pod postacią najbardziej kultową - jaj. Bo niesamowicie jajcarski content dostarczył wczoraj "Teleexpress", a konkretniej pan Marek Sierocki, czyli człowiek, który co tydzień czyta muzyczne podsumowanie w weekendowym wydaniu tego dziennika. Czym udało mu się podbić serca fanów rapu?

Na tę chwilę czekało wielu. Ludzie pędzili jak najszybciej ze święconką do domu, byle tylko zasiąść przed telewizorem i wsłuchać się w "Teleexpress". Czekali na moment, który po prostu MUSIAŁ być bekowy. Quebonafide udało się bowiem sprzedać najwięcej płyt na polskim rynku muzycznym w ubiegłym tygodniu, co Pan Sierocki musiał w programie skrzętnie zaznaczyć. Pytanie brzmiało: jak też nasz kochany dziennikarz wymówi ksywkę popularnego rapera?

Cóż... jeśli jeszcze nie znacie odpowiedzi na to pytanie - posłuchajcie sami.


Posypały się więc w komentarzach wszelkie "xD", "beka" i tym podobne, wszystko mówiące teksty. Wszystkie ważne rapowe fanpejdże to odnotowały, Glamrap nie przeszedł obok całej sprawy obojętnie, a śmieszki toczyły się godzinami. Marek Sierocki mistrzem Polski. Zrobił dzień, zrobił weekend, zrobił święta. I przy okazji kolejny raz pokazał, że media mainstreamowe...

Nie - nie są głupie, przekłamane, lewackie, indoktrynujące, niewarte oglądania i <tu wpisz dowolne określenie, jakie codziennie przelatuje Ci na fejsie w kontekście polskiej telewizji>. Nie - one po prostu są zacofane. Stoją w jednym szeregu z Grażynkami o pierwszych siwych włosach, Januszami popijającymi piwo i pierdzącymi w sofę oraz babciami Gertrudami, dla których Pan Orłoś jest widokiem, na jaki codziennie wyczekują z największą niecierpliwością (poza tymi wszystkimi Ricardo i Juanami z latynoamerykańskich telenowel). 

Och, i jeszcze jedno - media mają to wszystko w dupie. Mają gdzieś to, co jara młodych, bo to wszystko tworzone jest przez takich samych ludzi, jak target "Teleexpressu". Tak, wiem - to nie jest nic odkrywczego. Ale tu nie chodzi o odnalezienie nowego sensu w życiu. Ja po prostu czuję, że poza tą bekowością, jak w każdej innej sytuacji, jest inne, drugie, o wiele smutniejsze, dno - media nie mają wobec ludzi szacunku.

"Kebonafajda" pewnie się po prostu z tego wszystkiego śmieje - i bardzo dobrze. Ale są tacy, co napisaliby do "Teleexpressu", wywołali wielką gównoburzę, po czym kazali przeprosić się na antenie i podać poprawną wersję swojej ksywki. To by było całkiem zabawne i... trochę żałosne, szczerze mówiąc. Bardziej żenujące jest jednak zachowanie samego Pana Sierockiego - for God's sake, gdzie tu jest to rzekome "profesjonalne dziennikarstwo"? Jakoś trudno mi je dostrzec w tym, że trudno jest poświęcić pięć minut przed programem na znalezienie informacji, jak czyta się ksywkę kolesia, którego płyta była najlepiej sprzedającym się krążkiem w Polsce.

Ale może ja za dużo wymagam od "profesjonalnych dziennikarzy". W końcu oni zdobyli sobie w swoim targecie status, który rzekomo pozwala im spoglądać na innych może nie tyle z pogardą, co na pewno z lekceważeniem. Więc "między nami spoko" Panie Sierocki. Ciągle jest Pan lepszy od organizatorów największych festiwali w Polsce, którzy nie potrafią poprawnie wymówić nazwy zespołów, jakie na ten festiwal zaprosili. 

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

Źródło: Flickr.com

0 komentarze: