Filozofia przypadku. Kosmiczna fuga z preludium i codą

Książką księdza Michała Hellera, jak i samą postacią duchownego, zainteresowałem się właściwie przez przypadek. Od czasu do czasu wykorzystuję bowiem swój wolny czas na poszukiwanie jak najbardziej nietypowych tworów literackich. Takich, które poruszają nietypowe tematy, których nie znajdziemy przy samym wejściu do Empików czy Matrasów. A że ostatnio jednym z moich najnowszych zainteresowań okazała się być filozofia, nie mogły przed oczami mi nie mignąć twory właśnie Michała Hellera, niewątpliwie jednego z najważniejszych współczesnych filozofów, teologów i kosmologów polskich.

"Filozofia przypadku. Kosmiczna fuga z preludium i codą" to tylko jedna z naprawdę ogromnej kolekcji dzieł jej autora. Wiele o jej zawartości mówi już samo zestawienie tytułu i okładki książki. W publikacji tej Heller podejmuje temat z kategorii swoich ulubionych, czyli relacji między wiarą a nauką. Konkretniej zaś - rozwodzi się na temat istoty zdarzeń "przypadkowych", próbując usytuować je w odpowiedniej zgodzie z wierzeniami chrześcijan.

Nie będę dłużej zwlekał z napisaniem tych słów - "Filozofia przypadku" to lektura trudna i wymagająca. Nie ma tu wręcz mowy o żadnej publikacji popularnonaukowej. Twór Hellera jest naukowy wręcz "do bólu", pełen profesjonalnego słownictwa oraz praktycznie samych konkretnych informacji. Wiele definicji jest tu opisanych, to prawda. Nie zmienia to jednak faktu, że opisy te mają raczej formę przypomnienia "o co chodzi" dla kogoś, kto z danymi informacjami się już kiedyś na swej naukowej drodze spotkał.

Spotkałem się w sieci z opinią, że sporo trudności mogą nastręczyć rozważania filozoficzne w tej książce. Nie potrafię się jednak z tym zgodzić. O wiele więcej problemów przynosiło mi nadążanie za wywodami matematycznymi i fizycznymi - z naciskiem na te pierwsze. Nigdy nie byłem słaby z przedmiotów ścisłych, ale w "Filozofii przypadku" pojawia się mnóstwo rzeczy obcych prawdopodobnie nawet i wielu studentom politechniki. Dla mnie konieczny podczas czytania tej książki był odpalony laptop z Wikipedią i Googlami, gdzie mogłem wyszukiwać sobie to, czego nie rozumiałem. Nawet jednak z takimi pomocami wiele rzeczy pozostało dla mnie zbyt skomplikowanymi, by zrozumieć je w pełni.

Książka podzielona została na trzy części nawiązujące do form muzycznych - mowa o tytułowych fudze, preludium i codzie. Mi najwięcej radości przyniosła ta ostatnia, będąca niewątpliwie bliższa humaniście niż pozostałe dwie. Byłem wniebowzięty już na samym początku tej literackiej cody, gdyż Heller rozpoczął ją od krótkiego wprowadzenia do amerykańskiego fundamentalizmu, który w dużej mierze wchodzi w skład moich naukowych zainteresowań.

Heller próbuje bowiem w swej książce przede wszystkim znaleźć swoistą "trzecią drogę" między ateistycznym podejściem do Wszechświata, jego powstania i przypadków w życiu człowieka, a teorią kreacjonistów, wykluczającą zasadniczo choćby darwinowską ewolucję. By dotrzeć do sedna, autor odnosi się najpierw do samej historii przypadku jako takiego - wykazuje jego początki, naukowe ujęcie w matematyce, ewolucję jego znaczenia. Wszystko to prowadzi ostatecznie do finału cody, czyli - jak sam autor pisze - "zakończenia tematu, ale nie całości". Coda, czyli "zapowiedź tego, co ma nastąpić, ale jeszcze jest niewiadomą".

Jestem zadowolony, że książkę Hellera przeczytałem, choć trudno mi ją polecić komuś, kto "nie siedzi w temacie". Każdemu bez wyjątku tytuł ten przyniesie niewątpliwie wiele ciekawych przemyśleń i informacji. Trzeba jednak zaznaczyć, że "Filozofia przypadku" to przede wszystkim lektura naukowa, a więc dla laików trudna, skomplikowana i wymagająca. Wielu przypadkowych czytelników może się poddać już po kilku stronach tej książki. Specjaliści będą natomiast najprawdopodobniej niesamowicie zachwyceni i pełni uznania dla Hellera. 

Ja - przez swoją częściową ignorancję w temacie - mieszczę się gdzieś pomiędzy tymi dwoma grupami. Na pewno jednak będę próbował jeszcze podejść do twórczości Hellera, tym razem szukając jednak czegoś łatwiejszego, bardziej przyjaznego dla laika, no i przede wszystkim - z mniejszą ilością matematycznych wzorów.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

0 komentarze: