Miły, młody człowiek - czyli rap bardzo alternatywny


Przez większość mojego dotychczasowego życia słowo "Nivea" kojarzyło mi się jedynie z kultowym kremem, używanym tak naprawdę do wszystkiego. Gdy byłem małym brzdącem, mama wsmarowywała mi go w twarz podczas zimy, choć ja wzbraniałem się przed tym wszelkimi siłami. Potem używałem go już sam, z własnej woli - choćby po moim pierwszym w życiu goleniu. Kilka lat temu w moim życiu pojawiła się jednak jeszcze jedna "Nivea" - tym razem nie przez "v", a "w".

Wojciech Bąkowski i Dawid Szczęsny - oto duet, który swego czasu w światku polskiej muzyki alternatywnej wywołał spory szum. Wszystko związane z tym zespołem można było zasadniczo określić jednym słowem: nietypowe. Od nazwy, przez teksty i sposób ich podania, na muzyce kończąc. Wojtek pisał i "śpiewał", Dawid produkował podkłady.

Nazwałem twórczość Niwei w tytule wpisu "rapem bardzo alternatywnym". I choć wiele osób wytknęłoby pewnie, że to z hip hopem nie ma zupełnie nic wspólnego, tak moim zdaniem, jakiś związek tu na pewno istnieje. No bo jak nazwać inaczej wyrzucanie z siebie słów przez Bąkowskiego, które w dużej mierze jest zwyczajnie lekko melodycznym mówieniem? Melorecytacja? Poezja śpiewana? Spoken word? A może właśnie "rap bardzo alternatywny" - post-rap?

Odpuśćmy sobie jednak to głębsze wnikanie w gatunkowe zagwozdki. Zajmijmy się tym, co jest w tym przypadku najważniejsze, czyli zwyczajnie słuchaniem muzyki. W roku 2010 wydany został pierwszy album duetu Niwea, zatytułowany po prostu "01". Dziesięć kawałków - nie za długich, a jednocześnie nie za krótkich. Dla mnie opcja idealna. A wśród tego zestawu prawdopodobnie największy hit zespołu - "Miły, młody człowiek".



Przyznam szczerze, że gdy pierwszy raz usłyszałem ten kawałek, byłem niesamowicie zaskoczony. To nawet i dziś brzmi bardzo nietypowo i oryginalnie. Początkowo nie wiedziałem, co o tym konkretnie sądzić. Czy bliżej temu do pseudosztuki czy sztuki prawdziwej? Szybko jednak złapałem rytm i urzekła mnie prostota tego kawałka. 

Przez pewien czas krążek "01" był jednym z najchętniej odpalanych przeze mnie albumów muzycznych. Szybko okazało się bowiem, że Niwea nie są artystami jednego hitu. "01" zawierało tak świetnie brzmiące kawałki, jak "Łaskoczące rzeczy" czy uwielbiany przeze mnie "Generał Hermaszewski". Cała płyta była wręcz idealnym połączeniem tych prostych, ale jakże wżynających się w mózg tekstów, z równie nieskomplikowanymi, ale i jednocześnie równie genialnymi podkładami. 

Nie ma co zaprzeczać, że jest to muzyka w jakiś sposób "hipsterska". Alternatywa uderza od duetu Bączyński-Szczęsny z pełną siłą, będąc w totalnej opozycji do mainstreamowych dźwięków. Takiego czegoś nie puszcza się w radiu, takiego czegoś nie gra się na imprezach. To muzyka, której słuchasz samotnie w ciemności albo spotykasz się z równie alternatywnymi co Ty znajomymi, bierzecie mnóstwo narkotyków, popijacie je alkoholem, a potem wszyscy siedzicie z wielkimi oczami wpatrzonymi z lękiem w przestrzeń i wsłuchujecie się w sztukę od zespołu Niwea.

Z drugim albumem duetu, zatytułowanym - cóż za zaskoczenie - "02", nie było już mi jednak tak po drodze. Jeśli dobrze pamiętam, w okolicach premiery był on bardzo trudno dostępny i nikt z nas, kaliskich fanów zespołu, nie miał do niego dojścia. Daliśmy więc za wygraną, ruszyliśmy w inne rejony muzyki i tylko od czasu do czasu przypominaliśmy sobie przy kieliszku o "Miłym, młodym człowieku" i recytowaliśmy całość od początku do końca.

Ostatnio jednak znów mi się zespół Niwea przypomniał. Jakoś tak zupełnie przypadkiem w głowie zagrały mi kultowe dla mnie rytmy. I postanowiłem - napiszę o nich na blogu. Zawsze wydawało mi się, że duet ten zna mnóstwo ludzi w Polsce, bo przecież wśród moich znajomych "Miły, młody człowiek" był trackiem rozsławionym po wsze czasy. A tu, w ramach szybkiego researchu, okazuje się, że "ten kawałek, którego nazwę wymieniłem już tu milion razy" ma raptem około stu pięćdziesięciu tysięcy wyświetleń. To zdecydowanie zbyt mało.

Zróbcie więc coś z tym, moi Drodzy Czytelnicy. Oczywiście - wiem, że nie każdemu z Was Niwea przypadnie do gustu. Ale jestem pewien, iż znajdzie się wśród tego tłumu Czytelników ktoś, kto tę totalnie alternatywną muzykę doceni równie mocno, co ja. Więc odpalajcie, słuchajcie, bierzcie z tego wszyscy.

No.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

2 komentarze:

  1. Kiedyś kolega puścił mi ten numer na imprezie podobnej do tej przytoczonej przez Ciebie, przedstawił go raczej jako ciekawostkę, ale u mnie Nivea zagościła na dłużej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My kiedyś puściliśmy Niweę na imprezie szkolnej - wychowawczyni autentycznie się spodobało :D

      Usuń