Czego może Cię nauczyć aplikacja randkowa?

Eksperyment ze Snapchatem uznaję za udany. O tej ciągle popularnej aplikacji pisałem TUTAJ, w chyba dość nietypowy, jak na jej użytkownika, sposób. Minęło jakieś pół roku, a ja ciągle snapuję. Raz częściej, raz rzadziej - ale jednak. Snapuję między innymi z Wami, Drodzy Czytelnicy, bowiem część Was poszła moimi śladami i również zaczęła z tejże aplikacji korzystać.

Internet ma jednak swój nowy hit. Możliwe, że o Tinderze ciągle jeszcze nie słyszeliście. Dlatego przychodzę z odpowiedzią na Wasze pytanie: "a cóż to znowu za kolejne ustrojstwo?!". Przedstawiam Wam, Moi Drodzy, prawdopodobnie najlepszą aplikację randkową w historii. Serio - to musiał wymyślić geniusz.

Co w Tinderze jest takiego niezwykłego? Rejestrujesz się, apka pobiera z Facebooka te Twoje zdjęcia, które chcesz wykorzystać, a następnie wchodzisz do gry. Przed Tobą pojawiają się fotki dziewczyn/facetów z okolicy, przy których możesz kliknąć krzyżyk lub serce. To pierwsze delikwenta odrzuca, to drugie oznacza, że się nam osoba na zdjęciu podoba. Jeśli ona też pacnie w serce przy naszym foto, system łączy nas w parę i możemy rozmawiać. Yup - wreszcie koniec ze zmasowanym atakiem pasztetów, które Ci się nie podobają!

Ale okej - spoglądacie teraz pewnie niepewnie na tytuł dzisiejszego postu i zastanawiacie się, jakie wnioski można wyciągnąć z używania głupiej aplikacji randkowej? Będziecie zdziwieni, bo ja wypisałem sobie aż pięć niesamowitych rzeczy, jakich "nauczył mnie" Tinder. Gotowi na kolejną część odkrywania realnego świata dzięki głupim programom na telefon? No to do dzieła!

Większość dziewczyn jest brzydka

Zaczynamy z grubej rury, a co! Przechodząc miastem, ja zwracam uwagę tylko na te ładne niewiasty (lub ewentualnie te wyglądające jak potwór z bagien), przez co umyka mi czasem gdzieś fakt, że przecież większość dziewczyn nie może się poszczycić przesadną urodą. Ale Tinder wrył mi tę zasadę w pamięć na długi okres czasu.

Niejednokrotnie bowiem zdarzały się sytuacje, że z dziesięciu zdjęć, klikałem serce jedynie przy jednym z nich. Ba, miałem również okazję wciskać krzyżyk przez dobrą minutę. A to na ekranie pojawiał mi się Gargamel o krzywym nosie, a to jakaś tapeciara niczym laski z "Warsaw Shore", a to wieloryb, który wypłynął z oceanu. Uprzedzam głosy oburzenia w rodzaju "NIE LICZY SIĘ WYGLĄD, TYLKO WNĘTRZE" - hej, to aplikacja, której sednem jest ocena wyglądu. Jeśli Ci się to nie podoba, to zwyczajnie z niej nie korzystaj. 

Polki to najładniejsze kobiety na świecie

Niemiły pierwszy wniosek od razu chowamy pod łóżko i wracamy do rzeczy pozytywnych. Tinder uświadamia bowiem, że Polki to jednak ładne dziewczyny. Uśredniając - sporo ładniejsze od swoich zagranicznych koleżanek. Przy zdecydowanej większości Hiszpanek, Ukrainek czy Niemek (to ostatnie chyba nikogo nie dziwi) klikałem zdecydowanie krzyżyk. Skończyło się na tym, że dobrało mi parę z raptem jedną dziewczyną z zagranicy. 

Wniosek może być więc również wyłącznie jeden - Polki to najładniejsze kobiety na świecie. No dobra, jest też druga ewentualność - Kraków nie jest miejscem atrakcyjnym dla pięknych cudzoziemek. Ale, dla dobra narodu, trzymajmy się tej pierwszej wersji.

fot. Maciej Serafinowicz
Nie istnieje pełne równouprawnienie płci

Gdyby ktoś jeszcze w to wątpił, Tinder tylko potwierdza tę życiową prawdę. Feminizm feminizmem, ale gdy przychodzi co do czego, to zawsze facet musi być tym, który ma zagadać jako pierwszy. A ja lubię robić ludziom na złość - niejednokrotnie czekałem dzień czy dwa, by napisać do dziewczyny, z którą połączył mnie system (ależ to mało romantycznie brzmi). I co? I nic. Zdarzyło się raz albo dwa, że dziewczyna wreszcie sama napisała. Widzicie? Tak mało było tych sytuacji, że nawet nie pamiętam ich konkretnej liczby!

Zresztą, gdy dojdzie już do samej rozmowy, bywa wcale nie lepiej. Według wielu dziewczyn to zawsze facet musi nadawać temat konwersacji, to on musi mówić "ahoj, marynarzu!" jako pierwszy każdego dnia. Sorry, babe - nie ze mną te numery.

A tak swoją drogą, szerzej o tym dziewczęcym kompleksie pisze jeden z nielicznych blogerów, których czytam regularnie - Stay Fly. Jeśli więc macie chwilę, zobaczcie co on też naskrobał na ten intrygujący temat

Kobieca logika czasem poraża, ale tym razem niektóre przesadziły

Zawiło skonstruowałem ten wniosek, wiem. Ale serio nie wiedziałem, jak mam inaczej to ująć. Dzięki Tinderowi moje niezrozumienie kobiecej logiki wskoczyło na jeszcze wyższy poziom. Uwaga, będzie nieprawdopodobnie, absurdalnie oraz - a jakżeby inaczej - zabawnie.

Przypomnijmy więc fakty: cała logika Tindera opiera się zdjęciach, prawda? Bez choćby jednego z nich nic tu nie zdziałamy. Więc proszę o wyjaśnienie jednej kwestii - po jaką cholerę niektóre dziewczyny rejestrują się w tej aplikacji, po czym nie wrzucają ani jednego swojego zdjęcia?! To nie jest odosobniony przypadek - ludzik pokazujący brak profilówki na Facebooku zdarza się jakoś raz na dwadzieścia przypadków. 

I'm just going to leave this here.

Źródło: Gratisography.com
Poznawanie ludzi w internetach jest spoko

Tadam! Oto nie tylko wniosek pozytywny, ale jednocześnie prawdopodobnie najważniejszy ze wszystkich tu opisanych. Ja jakoś przesadnie nigdy nie przepadałem za poznawaniem ludzi przez sieć, ale - gdy się chwilę nad tym zastanowić - kilka naprawdę fajnych osób dane mi było spotkać po raz pierwszy właśnie w internecie. Niejednokrotnie zresztą te znajomości okazywały się przenosić także do świata realnego.

Ale Tinder ułatwia to wszystko dobre kilka lub kilkanaście razy. Przez raptem miesiąc korzystania z niego poznałem kilka naprawdę spoko osób, z którymi ciągle mam kontakt. Aż sam jestem zdziwiony, że wszystko to aż tak dobrze poszło! Bardzo fajna sprawa, bardzo fajne doświadczenie. Polecam każdemu sprawdzić na sobie, choćby z ciekawości. 

Natomiast tym, którzy lubują się w serialach, zalecam sprawdzić drugi odcinek najnowszego sezonu "New Girl". Moim zdaniem bardzo przyjemnie porusza on właśnie temat Tindera. Dla każdego użytkownika tej apki będzie to na pewno dwadzieścia minut przepełnione śmiechem!

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

7 komentarzy:

  1. Do całości odniosę się zwykłym : Fajnie napisane .

    "Nie istnieje pełne równouprawnienie płci " - to mega do mnie trafia , odnośnie tego że jestem za tym żeby laski tez pokazywały inicjatywę , sama jestem kobietą dość otwartą i bezpośrednią - więc tak lubię zagajać pierwsza ale nie zawsze facetom się to podoba więc zdania mamy podzielone ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że facetom nie podoba się to wtedy, gdy zagaduje do nich jakaś dziewczyna, która zwyczajnie ich nie kręci, a może nawet i odrzuca. Bywają też takie kobiety, co to okazują się w pewnym momencie zwyczajnie zbyt natarczywe, co z kolei potrafi nieźle zdenerwować. Ale próbować warto - to podstawowa rada zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn :)

      Usuń
  2. Kiedyś uczestniczyłam w rozmowach na czacie. Faceci od razu zadawali pytanie: "Skąd jesteś?" Odpowiadałam przez to ironicznie: "Z kosmosu". Pojawiał się komunikat: rozmówca zakończył rozmowę z Tobą. A zawsze wychodziłam z inicjatywą, wysyłałam np. uśmiech.
    Cóż... w ten sposób poznałam chłopaka, z którym zwiedziłam Kraków, a zawsze to było moim marzeniem.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jacyś strasznie drętwi kolesie musieli być! Przecież to "z kosmosu" otwiera tyle niesamowitych dróg na zabawną odpowiedź! :D

      Pozdrawiam również!

      Usuń
  3. Tak, Tinder spoko opcja, korzystam od dawna w sumie, ale tak naprawdę jest to aplikacja mająca w 90% podłoże seksualne. Takie są fakty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, choć to też zależy na pewno od człowieka. Są tacy kolesie, co napiszą od razu na początku: "e, Mała, chodź się ruchać do mnie", ale i tacy, którym jakoś przesadnie na takim szybkim numerku nie zależy.

      Usuń
  4. Jestem kobietą. Nawet nie wiesz, ile razy klinknęłam czerwony krzyżyk. Odnośnie wiadomości - zawsze piszę pierwsza, jeszcze żadnemu nie zdarzyło się mnie ubiec.

    OdpowiedzUsuń