Ciary na plecach, zaciśnięte zęby

Niełatwo poddaję się emocjom. Nie dlatego, że nie chcę - zwyczajnie ciężko u mnie jakieś porządne emocje wywołać. Lęk, współczucie, smutek, płacz - nie poddaję się im często, bo jestem na nie bardzo oporny. Nie pamiętam, jak dawno temu jakikolwiek film spowodował u mnie uronienie choćby jednej łzy z powodu wzruszenia. Rozśmieszyć i wywołać uśmiech na mej twarzy ludziom jest łatwiej. Ale gdzie miejsce na pozostałe emocje?

Jedna z najsłynniejszych fotografii autorstwa Beksińskiego.
Byłem w ubiegły piątek na wernisażu prac Zdzisława Beksińskiego. Ten post nie jest relacją z tego wydarzenia - spokojnie. Nie chcę się tu rozpisywać ani na temat mów otwierających wystawę, ani koncertu wernisaż ten umilającego, ani też nie mam ochoty opisywać, ile darmowego wina wypiłem. Będzie natomiast o emocjach, jaka ta wystawa we mnie wzbudziła. Emocjach rzadkich w mym życiu i niebywałych.

Beksiński tworzył sztukę kontrowersyjną. Nie ukrywajmy tego, nie mówmy, że było inaczej. Rozkładające się ciała na tle gnijącego świata, pełnego leżących na ziemi krzyży nie brzmi jak typowy przykład sztuki, prawda? Nie brzmi również jak rzecz, która dla każdego wydawałaby się "smaczna" czy w ogóle godna uwagi. Ale sztuka Beksińskiego ma dzięki temu jedną istotną cechę - porusza człowieka.

Może Cię odrzucić na kilometr, odpychać każdym swoim elementem. Możesz chcieć wyśmiać, że ktoś potrafi zachwycać się takim czymś. Możesz z przerażaniem patrzeć na twórczość Beksińskiego, przeżegnać się i zmówić zdrowaśkę na jej widok. Możesz też się nią zwyczajnie zachwycać i niebywale doceniać. Obok tworów Beksińskiego nie przejdziesz obojętnie.

I ja przyznaję szczerze - miałem ciary na plecach i zaciśnięte zęby, gdy przechadzałem się po tej wystawie. Zebrane na tę okazję dzieła wywołały u mnie emocje, których dawno nie odczuwałem. Że się zamyśliłem i pochyliłem nad nimi, to jedna sprawa. Ale ja autentycznie byłem przerażony i poruszony tym wszystkim.

Krzyże są chyba jednym z najczęściej powtarzających się elementów w twórczości Beksińskiego.
Oglądałem te same obrazy i zdjęcia autorstwa Beksińskiego po kilkanaście razy. Spoglądałem na nie z różnych perspektyw, przybliżałem się do nich, by zobaczyć każdy możliwy szczegół. Potrafił mnie poruszyć choćby najmniejszy element tej oryginalnej układanki. Wyszedłem z sali jako jeden z ostatnich, choć na początku była tu minimum setka osób. 

Czym jest w ogóle "sztuka"? Mnóstwo definicji ma to słowo, zarówno tych krótkich, słownikowych, jak i tych będących wynikami wielominutowych monologów czy debat wśród ludzi. A ja mam odpowiedź na to pytanie łatwą. Sztuka to taki twór, który Cię uderzy. Obcując z nią, nie poczujesz emocji jak na rybach, a prawdziwe uderzenie, zapierające dech w piersiach, wywołujące ciary na plecach, zmuszające do zaciśnięcia zębów. Oto jest właśnie podstawowa sztuka prawdziwej sztuki.

Tak na koniec jeszcze, słowem formalności - sztuka Beksińskiego (szczególnie malarstwo) uderza człowieka najmocniej na żywo. Jasne, oglądanie reprodukcji w sieci to też rzecz efektowna, ale dla mnie nieporównywalnie mocniejszym przeżyciem było realne obcowanie z tą sztuką. Jeśli więc macie okazje - sprawdźcie koniecznie, co też Beksiński ma na żywo do zaprezentowania. 

Najlepiej w Muzeum Historycznym w Sanoku, do którego ja mam plan się wybrać, bo znajduje się w nim największa kolekcja dzieł wspomnianego artysty na świecie. Ale można też odwiedzić w najbliższym czasie krakowskie Nowohuckie Centrum Kultury. Są obrazy, są zdjęcia, są szkice - są emocje. Emocje, jakich dawno nie odczuwałem.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

4 komentarze:

  1. Do Sanoka wybieram się również, już od dłuższego czasu, chociaż jest to jeden z moich podróżniczych priorytetów. Nie miałam jeszcze styczności z twórczością Beksińskiego "oko w oko"...

    Czytałeś "Beksińscy. Portret podwójny" być może?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również mam plan wybrać się do Sanoka. Zobaczymy, czy uda mi się to jakoś w czasie ulokować.
      Co do książki natomiast - nie czytałem, ale leży już na półce, domagając się mojej uwagi :)

      Usuń
  2. Leży...? Już?! Szkoda, w takim razie, że książki nie potrafią mówić. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale spokojnie, jest następna w kolejce do przeczytania :)

      Usuń