Ziarno prawdy

Czy można w Polsce zrobić dobry film kryminalny? Zagwozdka - trzeba przyznać. Wielu próbowało, wielu poległo, wielu trafiło tylko do konkretnych, niekoniecznie zbyt wiele wymagających targetów. Przebłysków nadziei było sporo, ale zawsze czegoś do okrzyku uznania brakowało. Ostatnio jednak kino polskie pokazuje, że potrafi sprawdzić się w naprawdę różnorodnej tematyce i zaczyna wychodzić poza żmudny kanon komedii romantycznych i filmów wojennych. Dlaczego by więc ponownie nie spróbować zrobić dobrego, mainstreamowego kryminału? 

Zygmunt Miłoszewski to pisarz, który mniej więcej miesiąc temu otrzymał Paszport Polityki za swoją ostatnią powieść, "Gniew", będącą trzecią częścią trylogii kryminalnej o prokuratorze Teodorze Szackim. Borys Lankosz to natomiast uznany już polski reżyser, najbardziej rozsławiony chyba dzięki swojemu "Rewersowi" z roku 2009. "Ziarno prawdy" to z kolei wspólny projekt tej dwójki panów, a zarazem ekranizacja drugiej części trylogii Miłoszewskiego. 

Rzeczywiście pojawiła się nadzieja na to, że może wyjść z tego coś dobrego. Dobra baza do całości była, a nad scenariuszem pracował sam autor książkowego oryginału. Zawalić mogło natomiast wszystko inne. Ja jednak mocno trzymałem kciuki za ten projekt - chociażby ze względu na grającego tu główną rolę Więckiewicza, którego wcale nie lubię tylko za podobieństwo naszych nazwisk. To po prostu dobry aktor na dobrym miejscu. Czy jednak aby na pewno udało się spełnić marzenia o porządnym, polskim kryminale?

W Sandomierzu zostaje znalezione ciało zabitej w dziwny sposób kobiety. Jak szybko się okazuje - zabójca nawiązywał podczas dokonywania czynu do żydowskiego uboju rytualnego. Zagadka ma zostać rozwiązana przez prokuratora Szackiego (Więckiewicz), który borykać musi się z różnymi, mylnymi tropami. Z każdą kolejną minutą historia staje się coraz bardziej tajemnicza i dotykająca tematów, które powodują różnorodne teorie spiskowe wśród sandomierskiej społeczności.


Każdy dobrze wie, jak wygląda zbudowanie dobrego, nieskandynawskiego kryminału. Musi być charakterystyczny bohater, odwołania do osnutej tajemnicą i zapomnieniem historii, podziemne tunele, szyfry i tym podobne sprawy. Mocno rozsławił to podejście Dan Brown i nie ma niczego złego w tym, że wielu idzie teraz podobną drogą. Tym bardziej, jeśli robi się to dobrze. A Miłoszewski zdecydowanie potrafi odnaleźć się w formie współczesnego kryminału. Ja odkryłem już to podczas czytania jego naprawdę dobrego "Bezcennego" (recenzja TUTAJ), a teraz zostałem jedynie utwierdzony w swoich przekonaniach co do umiejętności tego pisarza.

Dziwnym jest jedynie wrzucenie Widza na głęboką wodę. Ot tak, zupełnie nagle, pojawia się na scenie Szacki ze wszystkimi swymi kontaktami i życiowymi historiami. Dla przypomnienia - "Ziarno prawdy" to druga część trylogii Miłoszewskiego, a ekranizacja pierwszej, czyli "Uwikłania", pojawiła się w roku 2011 i odepchnęła od siebie nie tylko fanów książkowego oryginału, ale i krytyków w ogóle. Film Lankosza jest więc czymś zupełnie odrębnym od produkcji sprzed paru lat, a mimo tego, jeśli jesteś przypadkowym Widzem bez znajomości trylogii o Szackim, czujesz się początkowo trochę zagubiony i jakby nie na miejscu.

Trzeba to odnotować, ale jednocześnie należy wspomnieć, iż uczucie to dość szybko mija. Podstawowe kwestie co do Szackiego zostają rychło wystarczająco wyjaśnione, a sam główny bohater jest trochę takim typem spod ciemnej gwiazdy, do którego jednak czuje się sympatię. Na dodatek historia zaczyna przyśpieszać, pojawiają się coraz to nowe motywy, Widz jest zaskakiwany i obsypywany kolejnymi elementami układanki. Od pewnego momentu "Ziarno prawdy" ogląda się już w skupieniu totalnym, z myślą: "co się teraz stanie?! POKAZUJCIE - SZYBKO!".

Nie mógłbym jednak wspomnieć również i o tym, że film ten sprawdza się również w... rozbawianiu Widza! Trudno mi byłoby zliczyć, ile razy widownia podczas seansu zaśmiewała się z rzucanych co chwilę przez bohaterów haseł i dobrze rozpisanych dialogów. Rządzi oczywiście Szacki, ale i inne postaci mają kilka niezłych tekstów w rękawie. "Ziarno prawdy" to również przemyślana karykatura stereotypu "prawdziwego Polaka". Trzeba jednak mieć dystans do świata, by czerpać z tego fun - niektórym osobom na pewno się takie "obrażanie" naszego narodu nie spodoba i uznają to za "lewactwo", "antypolskość" czy jak modnie teraz się na to mówi. Ja na szczęście nie mam z takimi rzeczami problemu i mogę szczerze powiedzieć: uśmiałem się na kryminale. W pozytywnym sensie.


Na dodatek Lankosz i reszta twórców odwaliła kawał dobrej roboty i przenosiny fabuły na ekran wydają się być zrobione naprawdę dobrze. Czuć, że to polski film, obarczony tym naszym kiepskawym trochę stylem, ale reżyser umiejętnie się z niego wygrzebuje. Jest parę ładnych scenek, kilka fajnych, zapadających w pamięć ujęć. No i ta muzyka! Nie jest jej tu przesadnie dużo, ale jak się już pojawia, to zawsze strasznie się wkręca i świetnie pasuje do klimatu. Rzuca się zresztą w oczy (w uszy?) w ogóle całe udźwiękowienie, które zostało naprawdę bardzo dobrze ogarnięte.

Cóż jeszcze? Aktorzy. Wiem, że fanom książki z jakichś powodów do gustu nie przypada obsadzenie w roli głównej Więckiewicza, ale ja akurat z tym problemu nie mam. Facet gra - jak zwykle - bardzo dobrze i świetnie wpasowuje się w swą rolę. Co ciekawe, nie zawodzi także reszta ekipy aktorskiej. Naprawdę rzadko zdarza się tak równa obsada w polskim filmie. Jerzy Trela, Magdalena Walach, Krzysztof Pieczyński czy nawet młoda Aleksandra Hamkało spisują się znakomicie i pokazują klasę. 

Zbierając to wszystko do kupy, trzeba ostatecznie przyznać - udało się Lankoszowi zrobić to wszystko tak, jak należy. "Ziarno prawdy" to mocny, niepoprawny politycznie, trzymający w napięciu kryminał, który zadowoli wielu. Nie jest pozbawiony wad, ale okazuje się być lepszym od naprawdę wielu tego typu filmów ze Stanów czy zagranicy w ogóle. Wyszedłem z kina naprawdę zadowolony. Polecam.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

Świetną rolę dostał znów Arkadiusz Jakubik - szkoda tylko, że tak go tu mało.

0 komentarze: