Moja jedyna O.S.T.R.-a płyta

Jeśli pod uwagę weźmiemy opinie na temat Adama Ostrowskiego, słuchaczy polskiego rapu możemy zasadniczo podzielić na dwa obozy. Jedni z nich to ci, którzy nie wchodzą zbytnio w światek hip-hopowy i jarają się po prostu tym, co mają podane na samej górze menu. Tam spotykają właśnie Ostrego, który jest dla nich wielkim mentorem, najlepszym artystą na świecie i bogiem muzyki.

Drugi rodzaj słuchaczy to ci, którzy do Ostrego podchodzą z większym dystansem. Często z niego wręcz szydzą, nazywając jego muzykę "gównianą", zapominając, że jarali się nią jeszcze parę lat temu, gdy polski hip-hop nie był tak różnorodny jak obecnie. Których słuchaczy jest więcej? Trudno mi powiedzieć. Czasem, serfując po internecie, mam wrażenie, że to te hejterskie komentarze przeważają. Potem jednak okazuje się, że O.S.T.R. każdą swoją kolejną płytą osiąga naprawdę spory sukces sprzedażowy.

Szczerze jednak przyznam, że mi bliżej jest trochę tej drugiej grupie słuchaczy. Co ciekawe - to właściwie dzięki Ostremu zacząłem słuchać rapu. Pozostaje więc u mnie na pewno sentyment i wdzięczność dla niego, że pozwolił mi się zaczepić w ten światek. Mam jednak wrażenie, iż z muzyki Ostrego się wyrasta. To fajne wprowadzenie do hip-hopu, które zachęca do drążenia w muzyce coraz głębiej. Potem jednak okazuje się, że pozycje z góry menu wcale nie są najlepsze, a jedynie najbardziej popularne.

Sprawdzam od czasu do czasu, co tam Adam ma nowego do zaoferowania swoim słuchaczom. I to już mnie ani trochę nie jara. Promowanie grupy Tabasko (w której skład wchodził sam Ostry, wraz z trójką kumpli) jako twórców świetnej muzyki, gdy w istocie był to w dużej mierze poziom początkujących raperów, mnie szczerze odrzucił. Dalej nie było lepiej, bo muzyka Adama zapętliła się, tworząc tak naprawdę jedną, zbitą papkę, z której trudno wyróżnić pojedyncze utwory.

Po zafascynowaniu muzyką Ostrego pozostał mi więc jedynie sentyment. Kiedyś mi się to podobało - dziś, odkrywając coraz to lepszą, ciekawszą muzykę, nie znajduję już miejsca dla Adama na mojej playliście. Liczne odtworzenia na Last.fm i parę płyt na półce jest jedynie znakiem zamierzchłych czasów, pamiątkowym, czarno-białym zdjęciem, do którego można się uśmiechnąć, wspominając stare lata. Tak jest u mnie ze wszystkimi albumami Adama. Poza jednym.


"Jazzurekcja" - to jedyna płyta od Ostrego, do której dość regularnie wracam. To pierwsza jego płyta, którą usłyszałem. To w ogóle chyba pierwsza płyta hip-hopowa, którą przesłuchałem od początku do końca. Można więc postawić "diagnozę", że w tym przypadku trwa u mnie po prostu ten sentyment. Ale nie - ja do dziś uznaję ten krążek za bardzo dobry.

Przy pierwszych odsłuchach byłem tą płytą niezmiernie zaskoczony, bo było to coś zupełnie innego od tego, co wyobrażasz sobie pod słowem "rap", gdy nie siedzisz jeszcze w tej muzyce. Kawałek otwierający, "Dym", tworzył tak niesamowity klimat, że dla mnie, osoby słuchającej wówczas szczególnie rocka i metalu, była to rzecz kompletnie z innego świata. Polska jesień, dym płynący z kominów, przytłoczone szarością miasto - ta płyta trafiła do mnie naprawdę w idealnym momencie. "Hymn Jazzurekcji" stał się moim hymnem.


Tekstowo w kilku miejscach można wyhaczyć już ten drobny populizm, który dziś wytykany jest Ostremu. Zasadniczo jednak teksty na "Jazzurekcji" są odmienne od pozostałych płyt Adama. Kolejne wersy brzmią bardziej jak strumień świadomości niż zaplanowany od początku do końca kawałek. Zapamiętanie wszystkiego od początku do końca byłoby naprawdę trudne, bo na pozór wiele rzeczy się ze sobą w ogóle w tych tekstach nie wiąże.

Dopiero kilka lat po pierwszym odsłuchu dowiedziałem się, dlaczego tak jest. Byłem na dwóch koncertach Ostrego i po drugim z nich podbiłem do niego pogadać. Miałem tylko jedno pytanie: "stary, dlaczego nie grasz kawałków z <<Jazzurekcji>> na koncertach? Przecież ten album jest świetny!". Adam ze śmiechem odparł, że nie potrafi się ich nauczyć na pamięć, bo podczas tworzenia płyty był praktycznie na ciągłym haju. Ot, anegdotka. 

Ale w słuchaniu "Jazzurekcji" nigdy nie chodziło mi o teksty. Najważniejszy był klimat i podkłady. Na tych ostatnich O.S.T.R. swymi tekstami w przyjemny, hipnotyzujący wręcz sposób "coś" opowiadał. Co to jednak konkretnego było? Często w to nie wnikałem. Muzyka, te wszystkie sample i ich wykorzystanie było czymś, co najbardziej mnie jarało. "Jazzurekcja" nie była jedynie moim wprowadzeniem do rapu. Płyta ta popchnęła mnie bowiem także ku amerykańskiemu jazzowi. A ten ciągle uznaję za najlepszą rzecz, jaką człowiek wymyślił w historii muzyki.


"Jazzurekcja" wraca więc do mnie regularnie nie tylko z sentymentu, z chęci przypomnienia sobie starych czasów, ale i dlatego, że ja po prostu ciągle uważam ten krążek za niesamowicie dobry. To także bezsprzecznie dla mnie najlepsza płyta Ostrego - kolesia, z którego dziś trochę można się pod nosem śmiać, ale o jego dobrych momentach ciągle warto pamiętać. W tym między innymi o "Jazzurekcji".

To - według mnie - naprawdę piękna płyta. Jeśli nie mieliście jej okazji jeszcze nigdy przesłuchać - zdecydowanie zachęcam Was do naprawienia tego błędu.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

4 komentarze:

  1. Polecisz jakieś dobre płyty na początek słuchania jazzu? Btw ostrego darzę pogardą od zawsze,
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotify -> radio -> jazz. Najlepsze wyjście, serio :) Ewentualnie płyta "100 Cool Jazz Classics".
      Natomiast co do pogardy - nie przesadzajmy. Można się pośmiać z kilku jego zagrań, można nie lubić jego muzyki, ale żeby od razu pogardzać?

      Usuń
    2. ANONIMOWY. Jeżeli gardzisz kimkolwiek to pracował całe życie, żeby promować Jazz, skończył Akademie Muzyczną w tym kierunku to może sobie odpuść. Jazz to wzajemny szacunek.

      Usuń
  2. W 93 procentach się nie zgadzam :) Choć trochę to prawda! Album z Tabasko był mierny i wydany siłe. 'KARTAGINA' też mi nie spasowała klimatycznie i tekstowo. Muzyka na 'Jazzurekcji' jest wybitnie dobra, ale teksty stoją na najniższym chyba poziomie patrząc na cały dorobek Adama. A co z albumami typu 'Ja tu tylko sprzątam' (ten jest jest jakimś kosmicznym arcydziełem muzycznym)?? Ostatni album wydany w marcu też jest wg. mnie b. dobry.

    OdpowiedzUsuń