Z moich obserwacji wynika, że w pewnym wieku zdecydowaną większość ludzi łapie potrzeba koniecznego znalezienia sobie życiowego partnera. Posiadania u boku dziewczyny czy chłopaka, możliwości chodzenia z kimś za rękę po mieście, wspólnego spędzania popołudni i nocy. Życia dla kogoś, bycia dla kogoś.
Pewnie, wynika to w sporej mierze z pobudek czysto egoistycznych - pragnienia spełnienia marzenia o posiadaniu drugiej połówki, tak jak reszta znajomych. Z miłością jest jednak trochę jak ze słynnymi w czasach mego dzieciństwa stworkami Tamagotchi. By wirtualne zwierzątka nam nie umarły, trzeba było się o nie troszczyć, sprawdzać co jaki czas co u nich, karmić dobrymi rzeczami, głaskać. To samo trzeba robić z drugą połówką, by ta nas nie opuściła.
Egoistyczna pobudka tworzy więc także umiejętność traktowania świata zdecydowanie mniej egoistycznie, uczy patrzenia na pewne rzeczy z perspektywy kogoś innego. Nie ustalamy już wszystkiego tak, jak wyłącznie nam się podoba. Druga połówka nie musi chcieć iść do kina na oscarowy hit, bo zamiast tego woli pędzić na koncert Comy. Niezależnie, czy jej ustąpimy, czy też nie, wiemy, że trafiliśmy do świata, w którym nie żyjemy już tylko dla siebie.
Odpowiedzialność i troska o innych to fajna rzecz. Potrafi dodać siły, pewności siebie, wiary we własne możliwości. Wielu czuje dumę, idąc u boku ze swym małym dzieckiem, będącym pod ich opieką. Że kogoś życie zależy właśnie od nich. Znam to z własnego doświadczenia, więc jak najbardziej rozumiem. Ale wiecie co? Życie dla siebie też jest fajne.
Absurdem jest dla mnie podejście wielu facetów, którzy gonią od jednej dziewczyny do drugiej. Ciągle muszą kogoś mieć, ciągle muszą żyć dla kogoś. Wizja bycia choćby na chwilę samemu jest dla nich jak odstawienie na bok narkotyku. Mam wrażenie, że oni już wręcz nie potrafiliby żyć po prostu dla siebie.
Nie mieć żadnych zobowiązań, żyć totalnie po swojemu, móc mieć wszystko w dupie albo wręcz wszystkim się przejmować. Móc iść wszędzie tam, gdzie się chce, cały czas wolny móc wykorzystać tylko na to, na co ma się ochotę, żyć w zgodzie z każdym lub z nikim. Pić wódkę i chodzić na imprezy tylko wtedy, gdy ma się na to ochotę. Pieprzyć kogo się da lub nie pieprzyć wcale. Wychodzić pogadać z innymi albo cały weekend przeleżeć przed komputerem z kartonami pizzy obok biurka.
Po prostu - żyć dokładnie tak, jak się tego chce. Być odpowiedzialnym wyłącznie za siebie, żyć wyłącznie dla siebie. Niekoniecznie przez całe życie, chociaż wiem, że są ludzie, którzy właśnie tego pragną. Ale chociaż na chwilę, pomiędzy tymi kolejnymi dziewczynami "z przymusu", zafundować sobie taką dłuższą przerwę, by zobaczyć, jak to jest - jak świat wygląda poza murami odpowiedzialności za innych.
Warto tego po prostu spróbować, żyć tym choćby przez chwilę. Nie, nie mówię: "idź teraz i rzuć swojego obecnego partnera". Ale ciągle wiele osób nie wie, że słynne "I need more space" rzucane na rozstanie znaczy dokładnie to, o czym dana osoba mówi. Potrzebuje więcej przestrzeni - potrzebuje pobyć z daleka od ludzi, którzy w jakiś sposób regulują jej życie. Potrzebuje żyć dla siebie.
I warto to zrobić chociaż przez chwilę swego życia. Bo jeśli popędzisz nagle do przodu, mając w wieku dwudziestu lat pierwszego dzieciaka, może się okazać, że pewnego dnia stwierdzisz: "zawsze żyłem dla kogoś - nigdy dla siebie". I - choć będziesz w tym widział plusy - mimo wszystko rozżalisz się nad sobą i cicho zapłaczesz.
Najgorzej jak długi czas żyjesz sam dla siebie. W życiu zawodowym tworzysz sobie coraz lepsze perspektywy, jesteś w trakcie wielkich projektów o jakich twoim rówieśnikom się nie śniło, poszerzasz wiedzę i po prostu nie myślisz o związku. Aż tu nagle spada na ciebie ktoś jak grom z nieba. Osoba która nagle zabiera ci połowę twoich myśli i nie możesz się skoncentrować. I z drugiej strony wiesz ze nie możesz nagle wszystkiego rzucić ani związać się na próbę i zabawić bo wiesz ze w rezultacie nie będziesz miał na to czasu :D tak, warto żyć dla siebie, ale pewnych momentów nie przewidzisz i będzie ciężko je przeskoczyć. Pozdrawiam Majku :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, trzeba być przygotowanym na taką opcję. A wydaje mi się, że im dłużej żyje się samemu dla siebie, tym większa jest możliwość wielu komplikacji w takiej sytuacji, tym łatwiej może ona nas zaskoczyć. Dlatego też czasem jednak warto podzielić się z kimś swą piękną egzystencją :)
UsuńRównież pozdrawiam!
podbijam prawda
UsuńLudzie, którzy potrafią żyć dla siebie mają większe szanse na znalezienie kogoś sensownego. Pociąga nas w innych niezależność i świadomość, że bez nas ich świat się nie zawali. A w związku im więcej dajemy komuś wolności, ten ktoś częściej chce spędzać czas właśnie z nami. Warto poczekać na kogoś wyjątkowego i nie zadowalać się byle czym.Albo wszystko alb nic.
OdpowiedzUsuń