W tym roku postanowiłem rzucić sobie nietypowe wyzwanie - udokumentować wszystkie 365 dni Anno Domini 2015 za pomocą dokładnie 365 fotografii. Choć myślałem o tym już w ubiegłym roku, nie brałem tego do końca na serio. Podjąłem się tego wyzwania zupełnie spontanicznie, co u mnie ostatecznie zawsze wiąże się z robieniem czegoś naprawdę fajnego. Tym samym pierwszego stycznia na moim Instagramie pojawiło się zdjęcie opisane po prostu: "1/365".
Od jakiegoś już czasu chciałem zacząć naprawdę porządnie wykorzystywać Instagrama i ta akcja zdecydowanie temu pomogła. Postuję tam jedno zdjęcie dziennie, wychodzi więc na to, że stało się to wszystko czymś w rodzaju mojego fotobloga. Ja mam swoje zdjęciowe podsumowanie miesiąca, Wy, Drodzy Czytelnicy, możecie śledzić natomiast w trochę bliższy sposób mój żywot człowieka poczciwego.
Wszystkie zdjęcia to bowiem zasadniczo jakiś urywek chwili, często popierdółkowate rzeczy, które jednak w jakiś sposób wyryły się w danym dniu. Jeśli chcecie wiedzieć, co w danej chwili czytam, co oglądam, gdzie przebywam, jakiej muzyki słucham i tym podobne rzeczy - warto śledzić mój profil na Insta. To w jakiś sposób uzupełnienie bloga, czasem wręcz spoilerujące posty, które pojawią się na MajkOnMajk. Przypominam, że jestem również na Snapchacie: majkonmajk.
Teraz czas natomiast na fotograficzne podsumowanie stycznia. To wszystkie zdjęcia z Insta zebrane w jednym poście i opisane obszerniej niż tylko jednym zdanie czy określeniem "x/365". "Co to? Po co to? Dlaczego?" - odpowiedzi znajdziecie właśnie w tej serii postów.
Enjoy & get inspired.
1/365
Rok i całą akcję instagramową zacząłem cytatem z czytanych wówczas przeze mnie "Głosów Pamano". Gdyby wierzyć we wróżby czy jakiekolwiek interpretacje różnych zjawisk przez dziwnych szamanów, wyszłoby zapewne, że zapowiada to w jakiś sposób, iż rok 2015 będzie dla mnie rokiem mocno ukulturalnionym. I coś w tym jest, bo już teraz czuję, że kręcę się wokół wszelakiej maści filmów, książek i muzyki jeszcze bardziej niż w Anno Domini 2014. Fajno.
2/365
W sam raz na rozpoczęcie roku nowy kawałek wypuścił duet Kanye West x Paul McCartney. Wiem, że wielu się on nie podoba, wiem, że dla wielu to jedna wielka pomyłka. Ale ja się jaram. Bardzo przyjemna ballada, wkręcająca się niesamowicie w głowę. Najczęściej słuchany przeze mnie kawałek w styczniu według Last.fm.
3/365
Idealne ujęcie do kwestii. Tak naprawdę trochę oszukałem, bo te konkretne słowa słowa padają w filmie parę sekund przed najazdem kamery na buty. Ale oj tam, oj tam - czego się nie robi dla sztuki!
4/365
Noc, bardzo słabo oświetlona droga wiejska, aparat jedynie w telefonie. W takich warunkach jest niesamowicie trudno zrobić zdjęcie, na którym widać byłoby cokolwiek, choć widoki potrafią być naprawdę piękne. Dla mnie esencją całego tematu jest więc właśnie wrzucone na Insta zdjęcie i opis do niego. "Opuszczam cywilizację", trafiam do krainy, której piękna nie mam jak pokazać innym ludziom. To trzeba po prostu przeżyć.
5/365
Lubię Poznań. To fajne miasto z paroma niezłymi miejscówkami, których nie poznasz jako przypadkowy turysta skupiający się na zabytkach. Tam trzeba po prostu przyjechać czasem w odwiedziny - na wódkę. A potem trafiasz w jakieś dziwne miejsce, gdzie widzisz miasto z góry. Na przykład na tajemniczy balkon Galerii MM.
6/365
Jeszcze jedno zdjęcie z Poznania, chociaż szóstego stycznia już mnie tam nie było. Centrum tego miasta jednak tak mi się spodobało, że musiałem je jakoś również uwiecznić. Całkiem ładna ta Wielkopolska.
7/365
Boisko przy mojej podstawówce. Nic się tam nie zmieniło. Ale jak dziwnie było tam wrócić tyle lat później, pobiegać w formie, o której dawniej można było jedynie pomarzyć. Świat się zatrzymał w miejscu - ale nie ja.
8/365
Zawsze chciałem wrzucić to zdjęcie. Pochodzi sprzed mniej więcej dwóch lat i przedstawia mnie jako katarskiego szejka w wersji hand-made. Dobrze, że ktoś wpadł na taką akcję jak #tbt (#ThrowbackThursday, polega na wrzucaniu zdjęć z dawnych lat w czwartki). Dzięki temu wreszcie mogłem podzielić się z całym światem tym kultowym wręcz foto!
9/365
Jeśli gdzieś chować się przed deszczem, to w Novej Krovie. Tak - to ta knajpa z pysznymi wegeburgerami. Też kiedyś nie mogłem pojąć, że coś takiego istnieje. A jednak!
Krovę recenzowałem TUTAJ.
Krovę recenzowałem TUTAJ.
10/365
Filmy od Disneya na Blu-rayu za dwie dychy to dla mnie zdecydowanie najlepsza promocja miesiąca. Chwilę po zakupie popsuł mi się Xbox One (będący moim odtwarzaczem Blu-rayów), a gdy wrócił, targała mną już sesja. Ale w lutym obejrzę i "Toy Story 3", i "Ralpha". Tego drugiego jeszcze nigdy nie widziałem, a wiele dobrego się o nim swego czasu mówiło.
11/365
Przefajne hasło z przefajnej krakowskiej miejscówki. Hex to ta słynna już knajpa z toną planszówek i dobrym piwem. Pomysłowa ekipa otwiera wkrótce drugi lokal, tym razem we Wrocławiu. Cieszę się, że tak fajna inicjatywa rozwija się w tak szybkim tempie.
O Heksie więcej pisałem TUTAJ.
12/365
Był akurat finał WOŚP, to sobie przykleiłem kultowe serce do kostiumu biegacza. Haters gonna hate, helpers gonna help.
13/365
Dobrze mieć znajomych, którzy dokładnie wiedzą, jakiej informacji będziesz potrzebował z samego rana. Portale informacyjne nie są mi potrzebne - mam dostawę najważniejszych niusów na wyciągnięcie ręki!
14/365
Strzeliłem sobie selfie. Czasem to robię, gdy akurat nie wyglądam jak człowiek, który przez kilka dni błądził po dżungli. Rzadko się to zdarza, dlatego każdy taki moment warto udokumentować.
15/365
O, i znów książka. Tym razem "Gra o tron" i cytat z najfajniejszego bohatera, jaki wyszedł spod pióra Georga R. R. Martina.
16/365
Potrafię znaleźć plusy we wszystkich możliwych okolicznościach. Nawet wtedy, gdy muszę wyjść z mieszkania o siódmej rano. Było ładne niebo - strzeliłem fotkę. Jest kawałek bloku, jakieś drzewa w tle. Że niby artystycznie, you know.
17/365
Fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta - fani Harry'ego Pottera dobrze wiedzą, o co chodzi. Na początku myślałem, że te opisy smaków z tyłu opakowania to po prostu żart. A potem okazało się, że jedna fasolka rzeczywiście smakuje jak wymiociny, inna jak ziemia, a jeszcze inna jak mydło. Chociaż ta ostatnia to akurat nie była najgorsza. Niezła jest zresztą fasolka o smaku trawy. Mówię jak najbardziej serio. Omijać należy natomiast również między innymi kiełbasę oraz... miód z uszu. Yummy.
18/365
Płyta "A. wraca późno" tak mi się spodobała, że nawet dostała swoje własne zdjęcie. Ta ładnie zapakowana rzecz u dołu to wersja limitowana, którą niedawno wygrał jeden z Czytelników w konkursie. A po lewej kubek. Z zieloną herbatą. Po prostu.
Recenzja TUTAJ.
19/365
Okej, to prawdopodobnie najdziwniejsze zdjęcie miesiąca. Tłumaczę więc, o co chodzi. Kiedyś z nudów totalnych zrobiłem sobie bardzo podobne zdjęcie, po czym wrzuciłem je gdzieś do sieci. Podpisałem je po prostu "SPONTANICZNOŚĆ". Wśród części znajomych się hasło przyjęło i przez jakiś czas krążyło gdzieś w naszych rozmowach. Styczniowe foto to swoisty tribute dla całej tej akcji z zamierzchłych czasów.
20/365
Mam w szafce ciągle kilka śmiesznych koszulek, które kupiłem, gdy miałem totalną fazę na tego typu rzeczy. Przez moje schudnięcie są jednak one na mnie za duże, więc śmigam w nich tylko po domu. Oto jedna z nich. Jeśli ktoś zna komiksy z serii "Życie i śmierć", to na pewno kojarzy i ten motyw.
21/365
Czasem do standardowych rzeczy w zakupowym koszyku dorzucam też coś strasznie dziwnego i ekstrawaganckiego. Ot, taki kaprys. Kiedyś była kultowa woda Fiji, teraz postanowiłem spróbować Vody. Smaczne to całkiem, choć butelka i tak najfajniejsza w tym wszystkim - świetny design i wykonanie, które pewnie kosztuje więcej niż wyprodukowanie samego napoju.
22/365
Jeśli czegoś możecie mi zazdrościć w studenckim życiu, to na pewno widoku z uczelni. Móc patrzeć podczas zajęć na krakowski Rynek jest rzeczą megahiperświetną! To miejsce nawet w najbardziej pochmurny dzień ma w sobie "to coś".
23/365
Z cyklu: "zwiedzamy Kraków". Jakbym był starszą panią, która musi kupić nowy moherowy beret, to poszedłbym na zakupy do szykowni "U Grażyny". Swojski klimat uderza już z samej nazwy!
24/365
Oto jak w niesamowity sposób pobawić się filtrami Instagrama tak, by zamienić małą ilość śniegu za oknem w... większą ilość śniegu. Jest też trochę takie hipsterskie ujęcie, więc już w ogóle miód malina.
25/365
Tego zdjęcia tu nie ma. Nic nie widzicie, okej? Jak będzie recenzja na blogu, to wtedy możecie tu wrócić i patrzeć do woli. A na razie zamknijcie oczy i przeskoczcie do zdjęcia "26/365"!
26/365
Tu w instagramowym opisie wyszła ze mnie bestia sucharów. "Książka dla wszystkich i dla Nietzschego", hehe. Właściwie na to też nie powinniście patrzeć, bo recenzji jeszcze na blogu nie było, ale oj tam, oj tam. Będzie niedługo, już leży napisana na dysku.
27/365
Żebracy w Krakowie okazują się być geniuszami marketingu i ich zbieranie pieniędzy na wódkę wkroczyło tej zimy na jeszcze wyższy level! Stał chyba ten bałwan ze dwa dni, a potem znikł. Widocznie zebrał wystarczająco na wódkę.
28/365
Jeśli wpadniecie kiedyś na genialny pomysł studiowania amerykanistyki, to tę książkę możecie spokojnie zgarnąć jako podręcznik do historii. Dwukrotnie już uratowała mi tyłek podczas sesji, trudno więc byłoby mi jej nie zarekomendować. Rekomenduję więc. Maldwyn A. Jones - "Historia USA".
29/365
Jeszcze jedno selfie w tym miesiącu. Z dwóch powodów. Pierwszy to sesja, czyli moment w życou studenta, w którym robi się wszystko, byle się tylko nie uczyć. Dlatego więc sesję większość osób kończy z pięknie wysprzątanymi pokojami, nie natomiast z równie pięknymi ocenami. Ja natomiast postanowiłem zabić sobie czas poświęcony na nieuczenie się robieniem sobie selfie.
Ach, no i jest jeszcze ten drugi powód - wyszedłem właśnie od barbera, czyli fryzjera, na którego nie powinniście mówić "fryzjer", bo Wam da w mordę. Więcej o krakowskich mistrzach nożyczek i brzytwy poczytacie TUTAJ.
30/365
Jak świętować zdanie dwóch egzaminów jednego dnia? W towarzystwie soczystego burgera (tym razem już mięsnego!) i najbardziej hipsterkiego napoju w Polsce - Fritz-Koli. A wszystko to w niezawodnym Bobby Burgerze na ulicy świętego Tomasza, o którym pisałem TU.
Pozdrawiam przy okazji pracującą tam przemiłą blondynkę! #anonse #spottedkraków #panpoznapanią
Pozdrawiam przy okazji pracującą tam przemiłą blondynkę! #anonse #spottedkraków #panpoznapanią
31/365
Miesiąc kończymy prawdziwym pierdolnięciem. Jeśli jeszcze nie czytaliście tekstu o najdziwniejszym gatunku muzycznym, czyli gumobalonowym basie - nadróbcie to czym prędzej. Post ten znajdziecie o TUTAJ.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o styczeń! Jeśli chcecie być na bieżąco z kolejnym słitfociami, pamiętajcie o śledzeniu mojego Instagrama - KLIK. Dzięki za uwagę!
Wow, fasolki!!! *.* Skąd masz, skąd, skąd?
OdpowiedzUsuńDostałem w prezencie, ale z tego, co ogarnąłem, można je dostać w jakimś polskim sklepie internetowym :)
UsuńJakoś mnie to nie dziwi, że odpowiada Ci smak trawy, przypomniało mi się jak kiedyś u naszej wspólnej znajomej (właściwie twojej cioci :P ) jadłeś liście kwiatów o jakże wdzięcznej nazwie turki :D
OdpowiedzUsuńP.S. Tak wiem, że usuniesz ten komentarz, bo odkrywa niewygodne fakty z twojego życia...
Toż to było dawno temu i nieprawda! :D
UsuńA na serio - fasolki trawowe akurat nie tylko mi zasmakowały, więc to chyba jednak nie jest kwestia mego upodobania do próbowania fauny i flory wszelakiej :P