Przyznaję - jestem z tych, których zamieszanie wokół katastrofy smoleńskiej wkurza. Mam dość wrzucania tego typu rzeczy do politycznych debat, zamiast skupiania się na tym, co rzeczywiście jest ważne dla państwa. Tym bardziej, że większość tych rozmów wiąże się z krzykaczami od zamachu i całej reszty. A jeśli już miałbym mieć jakiś kontakt ze sprawą katastrofy, to chciałbym otrzymać materiał w miarę niestronniczy i skupiający się na faktach, a nie domysłach.
Dlatego też postanowiłem zainwestować w książkę "Anatomia katastrofy smoleńskiej. Ostatni lot PLF 101". No dobra, przyznaję - zrobiłem to w dużej mierze dlatego, że jej e-bookową wersję można kupić za... złotówkę! Tak, zgadza się, to oficjalna cena wydawcy (KLIK). A autorzy książki to nie byle kto: Jan Osiecki, dziennikarz i autor jednej z biografii Religii, Tomasz Białoszewski, także dziennikarz, ale znany szczególnie ze swego zainteresowania lotnictwem, oraz Mieczysław Prószyński, czyli wydawca i astrofizyk, od pięciu lat zaangażowany we własne śledztwo związane ze Smoleńskiem.
I od razu muszę zaznaczyć - to nie jest jakieś urealnione political fiction. "Anatomia" to dokładnie opisane śledztwo autorów, które trwa od samej katastrofy i zostało zwieńczone już paroma innymi publikacjami. "Ostatni lot PLF 101" to natomiast podsumowanie wszystkich dotychczasowych odkryć badaczy z okazji piątej rocznicy feralnego lotu.
Tu nie ma miejsca dla teorii spiskowych - słynne słowo "zamach" nie pada w książce ani razu. Śledztwo oparte zostało na własnych badaniach autorów, rozmowach z ludźmi powiązanymi z katastrofą, analizach transkrypcji z czarnych skrzynek i samego lotu, a także konsultacjami z ekspertami lotnictwa. Jeśli coś jest jedynie wnioskowaniem twórców książki, a nie suchym faktem, jest to wystarczająco wyraźnie zaznaczone. Reszta jest natomiast najprawdopodobniej po prostu prawdą.
Czytanie "Anatomii" jest natomiast dość dziwnym i trochę smutnym doświadczeniem. To przede wszystkim dogłębna analiza stanu polskiego lotnictwa, z którego wynika jasny wniosek - do jakiejś katastrofy prędzej czy później dojść musiało. Wina leży po tak dużej ilości stron, że kumulacja tego wszystkiego doprowadziła do strasznego w konsekwencjach wydarzenia. A autorzy "Anatomii" wskazują wprost błędy, nie bacząc na to, czy o czymś "wypada" mówić, czy też nie.
Na dodatek badania związane z dziesiątym kwietnia nie dotyczą wyłącznie słynnej katastrofy. Autorzy wspominają także inne problemy w polskim lotnictwie, jak również dokładnie analizują lot innego polskiego samolotu, który lądował w Smoleńsku niedługo przed rozbiciem się Tupolewa. A wszystko to podane, oczywiście, ze sporą dozą specjalistycznego słownictwa, wyjaśnionego jednak w wystarczający sposób, by książka stawała się spokojnie zrozumiała dla każdego laika.
"Anatomia" wyjaśnia, porządkuje, wywołuje emocje. Jeśli ktoś poszukuje dobrego podsumowania faktów dotyczących smoleńskiego lotu - ten tytuł zdecydowanie powinien go zainteresować. Jest najbardziej aktualny i zawiera wszystko to, co należy wiedzieć. No i kosztuje symboliczną złotówkę. Za taką cenę naprawdę żal nie brać.
0 komentarze: