Cofamy się kilka lat wstecz i trafiamy do krainy, do której prowadzi brama z napisem: "#gimbynieznajo". Przechodzimy przez otwarte na oścież wrota, idziemy prosto, za sto metrów skręcamy w lewo, potem ostro w prawo, na rondzie w prawo, pierwszy wyjazd i jesteś u celu, prowadził Cię Krzysztof Hołowczyc. U progu kolorowego domu stoi z rozpostartymi ramionami Tadeusz Drozda.
Niektórzy Czytelnicy bloga mogą tego Pana nie kojarzyć, służę więc wyjaśnieniem. Pan Tadeusz jest polskim komikiem, który swego czasu prowadził w telewizji bijący rekordy popularności program "Śmiechu Warte". Pojawiały się w nim różnorodne filmiki (czasem autorstwa Amerykanów, czasem przesyłane przez Polaków), na którym ludziom zwykle przytrafiało się coś niezbyt miłego i często bolesnego.
A to młoda para wpadła podczas swojego wesela w wielki tort, a to jakiś facet podskoczył i upadł na krocze. Nie był to żaden wyszukany humor, ale trzeba przyznać, że niektóre z tych materiałów rzeczywiście mogły rozbawić. Śmiała się więc z tego cała Polska, a "Śmiechu Warte" zmieniał wszystkie Grażyny i Janusze w wesołe mordeczki, nieskore do żadnych agresywnych zachowań. I nikt nie miał do tego większych pretensji.
Będę pierwszym, który powie: "lubię się śmiać z ludzi". Ale nie tylko tych na filmikach w internecie. Śmieszą mnie grube baby w kolejce do McDonalda. Śmieszą mnie kolesie a la Trybson, którzy wyglądają, jakby chcieli skopać tyłek całemu światu. Śmieszą mnie blachary u boku takich facetów. Śmieszą mnie dziwnie ubrani ludzie na przystankach.
Czasem słyszę: "tak nie wypada". To hasło pada zwykle z ust ludzi, którzy jeszcze niezbyt dobrze mnie znają. Wielu moich znajomych wie bowiem, że dla mnie w humorze praktycznie zahamowań nie ma. Ale nie - sednem dzisiejszego postu nie jest śmianie się z czarnych żartów. Dziś chodzi po prostu o śmianie się z czegoś... co nas śmieszy.
"=3", czyli jeden z najsłynniejszych programów na YouTube. Ot, takie dzisiejsze "Śmiechu warte".
Zaśmiej się w duchu. Nie prosto w twarz, nie wytykając ją palcem i krzycząc jedno z magicznych haseł poniżenia. Ale nie sil się na powagę i nie myśl sobie: "z tego śmiać mi się nie wypada". Rany, jeśli Cię coś bawi, to dlaczego nie zrobić z tego powodu do poprawienia sobie nastroju? Nie - to nie jest żadne "śmianie się z nieszczęścia innych". Twojemu sąsiadowi nie umarł właśnie pies, a Ty nie pokazujesz mu swojego żywego i radosnego pupila.
Po prostu facet w krótkich spodenkach jechał w środku zimy na desce po oblodzonej trasie i efektownie się wywrócił. A jak wstał, to okazało się, że jest dziewczyną. Te wąsy potrafią zmylić.
Powiem kumplowi po cichu: "ej, spójrz na tego bekowego typa po prawo". Znajomej pokażę żeńskiego Hulka, który właśnie wyskoczył mi na Tinderze. Z inną poobrabiamy tyłki dziwnym ludziom siedzącym plecami do nas, bo przecież każdy tak robi. A na końcu ktoś pokaże mi zdjęcie, które zrobiono mi po pijaku. I wiecie co zrobię?
Zgadza się - zaśmieję się.
Zgadza się - zaśmieję się.
Dzieci nie boją się śmiechu - bierzmy z nich przykład. Źródło: Flickr.com |
0 komentarze: