Ex Machina

Kino od początku swego istnienia pokazywało w jakiś sposób nastroje społeczne - to, czego ludzkość pragnie. I przez to właśnie science fiction było zawsze rzeczą tak rozchwytywaną, oglądaną przez ludzi, którzy marzyli o świecie, jaki pozornie mają na wyciągnięcie ręki. Mam wrażenie, że w ostatnich latach zniknęło trochę z kina podróżowanie w kosmosie. Nie ma aż tak dużo dalekich planet, nie ma kinematograficznego wieszczenia, że za chwilę my również, w świecie rzeczywistym, wzniesiemy się w powietrze i spotkamy kosmitów.

I marzec podkreślił ideę, której tak bardzo teraz pragniemy - którą teraz (jak nam się wydaje) mamy na wyciągnięcie ręki. Zanim wyruszymy w kosmos, stworzymy sztuczną inteligencję. Damy maszynom uczucia, damy im szansę stania się kimś więcej niż ludzie. Po "Chappiem" (recenzja TUTAJ) wieszczem wymarzonej przyszłości okazuje się być "Ex Machina".


Programista amerykańskiej firmy informatycznej, Caleb (Domnhall Gleeson, "Frank") trafia do tajemniczego, schowanego w środku dziczy kompleksu, zajmowanego przez jego szefa (Oscar Isaac, "Inside Llewyn Davis"). Tam chłopak dowiaduje się, że budynek powstał z myślą o opracowaniu pierwszego w historii robota posiadającego sztuczną inteligencję. Androidem okazuje się być stylizowana na kobietę Ava (Alicia Vikander), zamknięta w ogrodzonym pancernymi szybami pomieszczeniu. Caleb zaczyna przeprowadzać z nią rozmowy, mające udowodnić, że android rzeczywiście posiada prawdziwą sztuczną inteligencję.

Science fiction w "Ex Machinie" to jednak coś innego niż to, do czego przyzwyczajony jest współczesny widz. To nie kosmiczne wojny ze "Star Wars", to nie robocie porachunki z "Chappiego", to wreszcie nie efektowny koniec ludzkości z "Interstellar". "Ex Machina" jest jakby przyszłością na wyciągnięcie ręki, filmem o rzeczach, które rzeczywiście mogą się teraz gdzieś dziać. Spokojnym, przemyślanym, przypominającym naszą rzeczywistość, do której dorzucono po prostu historię sztucznej inteligencji. W taki sposób, jakby to wszystko miało miejsce naprawdę. 

"Ex Machina" ukrywa "fiction" w określeniu "science fiction". Ale nie przytula się również przesadnie do pierwszej części nazwy gatunku. To nie jest filmowy esej dla naukowców, pełen naukowego żargonu i mówienia o nauce w ogóle. Więcej tu zdecydowanie pewnego rodzaju filozofowania, kilku różnych przesłań mających złapać widza za gardło. I to się "Ex Machinie" udaje - bez poetyzowania, bez tony metafor. Przykłada widzowi rozwiązania na wyciągnięcie ręki, robiąc to jednak w naprawdę mocny sposób. Po ostatniej scenie trudno tak po prostu wstać z kinowego fotela i ruszyć znów do rzeczywistości.

Futurystyczny minimalizm - to jeszcze jedna rzecz, która jest świetnym określeniem tego, co dzieje się w tym filmie. "Ex Machina" idealnie oddaje najbardziej współczesne przemyślenia na temat najbliższej przyszłości. Ascetyczne wyposażenie budynków, sporo przestrzeni, okna zamiast ścian. Miejscówka w filmie dobrana została naprawdę idealnie i będzie przesmacznym kąskiem dla fanów takich klimatów.

Podobnie jest z muzyką, która mi tak niesamowicie przypadła do gustu, że po wyjściu z kina od razu odpaliłem soundtrack z filmu. Basy, minimalizm linii melodycznej, nowoczesność (a może raczej "futuryzm"?). Ja tego typu soundtracki wręcz ubóstwiam, czuję więc, że OST z "Ex Machiny" na dłużej zagości w moich słuchawkach i nieraz będę przy jego dźwiękach zasypiał. 

Daleki jestem od uznania tego filmu za "geniusz", co już teraz z jakichś powodów robi całkiem spora część internautów. Ale "Ex Machina" ma w sobie "to coś" - jest takim filmem, który zrobi wrażenie chyba naprawdę na każdym. Nie jest idealny i miałem ze dwa czy trzy razy podczas seansu w głowie myśl, że coś mi tu nie do końca gra, coś nie jest zrobione tak, jak ja bym sobie tego życzył. Nie mogłem jednak dojść do tego, o co chodziło, bo patrzyłem cały czas w ekran i byłem wkręcony w scenariusz tak bardzo, iż nie miałem nawet kiedy spojrzeć na zegarek. A tu nagle: boom - koniec filmu. Naprawdę dobrego filmu.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

0 komentarze: