622 430 - gdy piszę te słowa, tyle wyświetleń na YouTube ma jeden z dwóch nowych kawałków niejakiego Fejza, "Na co liczę". Mnie te liczby przerażają, przeraża mnie również liczba plusów pod tym trackiem i liczba komentarzy propsujących to, co tworzy młody raper. Powiedzmy sobie szczerze - takiej popularności nie byłoby nigdy, gdyby nie fakt, że Fejz jest synem Piotra Łuszcza, czyli słynnego Magika z Kalibra 44 i Paktofoniki.
Już teraz w sieci pojawia się tona komentarzy, sugerujących, że ludzie minusują kawałki Fejza tylko z tego powodu, iż jest on synem Magika. Oczywiście - są na pewno i tacy, co robią to właśnie dlatego. Powiedzmy sobie jednak wprost - tu chodzi w większości o coś zupełnie innego. Twórczość nastolatka jest zwyczajnie tragiczna.
Nie wyobrażam sobie, że ktoś puszcza to w słuchawkach jak najbardziej na serio i z przejęciem. Kawałka "Na co liczę" słuchałem już zdecydowanie więcej razy niż powinienem. Próbowałem to zrobić także przed chwilą, by na świeżo przelać emocje na wirtualne skrawki papieru. I powiem wprost - ja przy tym tracku nie potrafię zrobić nic innego, jak po prostu się śmiać. Wybuchać śmiechem, patrzeć z politowaniem i zastanawiać się, jak to możliwe, że komukolwiek się to podoba.
To nie jest kopiowanie Magika, to nie jest naśladowanie go. "Na co liczę" brzmi raczej, jakby internetowy troll postanowił zrobić parodię "Plus i minus". Nawet, jeśli ten tekst zawiera w sobie cokolwiek sensownego, to przysłuchać się mu nie da. Bo gdy wjeżdża refren, brzmiący jak zawodzenie Tarzana w dżungli, ja już leżę na ziemi, tarzając się ze śmiechu.
Bardzo nie lubię, gdy ludzie wmawiają młodym ludziom "nie przejmuj się negatywnymi komentarzami, rób dalej swoje". Hejty to największy problem internetu, ale nawet z takiej bezproduktywnej krytyki można wyciągnąć pewien sygnał. Wśród tony żartów w rodzaju "FEJZ SKOCZ PO PIWO XDDD" można bowiem znaleźć po prostu teksty mówiące: "to jest słabe".
Gdyby wyrzucić wszelkie komentarze nawiązujące do Magika, może Fejz zorientowałby się, że to, co robi, stoi na niesamowicie niskim poziomie. Wywalić nie tylko te negatywne komentarze, ale też idiotyczne poklepywanie po plecach, w którym nieustannie przewija się temat ojca nastolatka. Wytyka się komentatorom klipu, że hejtują go tylko z zasady, tylko dlatego, że jest synem Piotra Łuszcza. Ale dokładnie tak samo jest z propsami - w każdym z nich przewija się nawiązanie do Magika.
Fejzowi prawdopodobnie nigdy nie uda się odciąć od tych porównań, co zdecydowanie nie jest dobrą rzeczą. Artystę (czy w ogóle jakiegokolwiek człowieka) powinno oceniać się nie po tym, co robili jego rodzice, a po tym, co sam tworzy. Usuwając więc temat Magika, twórczość Fejza pozostaje mi jeszcze raz skomentować jednym, prostym słowem: tragedia. Sorry, chłopaku.
Przede wszystkim on nie daje się odciąć od tych porównań naśladując ojca na siłę.
OdpowiedzUsuńJowito wydaje mi się, że on zwyczajnie nie chcę się odciąć, ba! Trzymanie się rekami i nogami wspomnień o Magiku to dla niego jedyna szansa zaistnienia.
UsuńDokładnie to miałam na myśli. Po co się wybijać na swojej oryginalności skoro mój ojciec tak naprawdę był z jednych którzy wprowadzili rap do polski?
UsuńDokładnie, najmniejsza linia oporu ;)
UsuńZgadzam się i myślę, że to nie jest tak, jak wiele osób sugeruje, iż w Fejzie "tkwi talent i duch muzyki Magika". Moim zdaniem to po prostu mniej lub bardziej przemyślane rozwiązanie promocyjne. Wystarczy spojrzeć na drugi kawałek chłopaka, który utrzymany jest w już zupełnie innych klimatach.
UsuńMnie się podoba jego rap. Nie wyprze się tego, że jego ojcem jest Piotr Łuszcz - tak samo, gdy robicie coś, to też kierujecie się tym, co nauczyli was rodzice, nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy do nich podobni. Nie raz słyszę, że mam charakter taty w mniejszym lub większym stopniu, a z wyglądu przypominam mamę albo, ze tembr głosu jest podobny do kogoś tam z rodziny.
OdpowiedzUsuńMy tego nie wiemy, ale możemy sobie wyobrazić poprzez obserwację, że ktoś, kto miał lub ma w rodzinie kogoś znanego i ta osoba postanowi wyjść z cienia i zaczyna działać na własną rękę, to czy chce czy nie, zawsze będzie porównywana do sławniejszego członka rodziny oraz będą gadać/pisać, że się na niej wzoruje i bezczelnie kopiuje.
Do rzeczy - Fejz dopiero zaczyna przygodę z rapem. Nie było, nie ma i nie będzie osoby, która biorąc się za coś pierwszy raz wykona to w 100%. Potrzeba czasu, żeby się rozwinąć, gdzie się próbuje wszystkiego, aby dość do punktu, gdzie się powie, że to jest to.
Oczywiście, że nie ma osoby, która biorąc się za coś od razu będzie mistrzem. Ale w tym wypadku pojawia się jakaś chora otoczka, wywyższająca Fejza do miana dobrego rapera i artysty. A tak na pewno określić się go nie da. To po prostu muzyczny chłam najniższych lotów.
UsuńChciałabym się zająć tym temat poważniej... Może kiedyś mi się uda. Nie chcę teraz pisać długich komentarzy, w skrócie: w dzisiejszych czasach sztuki (jakiejkolwiek, niech będzie to i kawałek hip-hopowy) się nie tworzy. Ją się produkuje.
OdpowiedzUsuńTo mi przyszło na myśl, słuchając tego młodzieńca, ach, jakże odmiennego od ojca, który nawet nie zrozumiał jego nieco filozoficznej konkluzji "jesteś Bogiem"... ;)
Na koniec, refleksyjnie radzę spojrzeć na historię córki Whitney Houston. Jest tragiczna...
Czytając (wieki temu, przed boomem) wnikliwie książkę poświęconą Magikowi i Paktofonice - nie sądziłam, że jego syn zrobi coś takiego.
Pozdrawiam, Mikołaju! :)
Pewnie, "sztukę" się dziś w sporej mierze produkuję, ale ja tego bym aż tak nie uogólniał. Wiele rzeczy robi się pod publikę, pewnie, jednak artyzm też można znaleźć i wcale daleko nie trzeba go szukać. I może nawet przez Fejza w jakiś sposób przemawia właśnie chęć tworzenia sztuki, ale cóż - zwyczajnie mu to nie wychodzi...
UsuńW sumie powiem 'pas', bo nie dałam rady przesłuchać do końca. Tekst jest dziwnie nie wyraźny, koleś zdobywa się na coś, na co nie ma przystosowanej przepony. Może niech poćwiczy i znajdzie swój styl. Może będzie jakąś nieodkrytą gwiazdą jak Piasek. Może jak przestanie się wygłupiać i wyginać to coś z tego będzie. Na tę chwilę 3xNIE. I Magik nie ma nic do tego :)
OdpowiedzUsuń