Trzeci sezon "House of Cards" - to byłby prawdopodobnie największy hit ubiegłego weekendu w internecie, gdyby nie pewna magiczna, zmieniająca kolor sukienka. Ale niewątpliwie to właśnie przygody Franka Underwooda były rzeczą najbardziej oczekiwaną w ostatni #piąteczek. Nawet jeden z moich profesorów na uczelni zażartował, że pewnie piątkowa noc upłynie nam wszystkim przy oglądaniu tego świetnego serialu.
Cóż - trochę się pomylił. Niewątpliwie spora część osób czekała bowiem na pewne istotne zbawienie - polskie napisy do tego serialu. Trudno się dziwić nawet tym, którzy angielski znają całkiem dobrze. "House of Cards" to bowiem w sporej części porcja słówek nieużywanych w codziennym, typowym amerykańskim języku. A przecież radość z oglądania ukochanego serialu może się zmniejszyć nawet wtedy, gdy nie rozumiemy raptem dziesięciu procent padających na ekranie słów.
Jest taka magiczna ekipa ludzi, których zna chyba każdy Polak zakochany w telewizyjnych show. Grupa Hatak - bo o nich mowa - ponownie zebrała wszystkie swoje siły i przekierowała cały swój weekend na tłumaczenie kolejnych epizodów "House of Cards". Pierwszy plik z napisami pojawił się w sobotę wieczorem, co jest naprawdę świetnym wynikiem, biorąc pod uwagę złożoność tekstu w przygodach Franka Underwooda. Nie wszyscy jednak byli wystarczająco wyrozumiali.
Premiera trzeciego sezonu HoC jedynie utwierdziła mnie w przekonaniu, że ludzie to w sporej mierze gatunek ogromnie niewdzięczny i zwyczajnie głupi. Choć społeczność zebrana na fanpage'u Grupy Hatak i tak reprezentuje ogromny szacunek dla tłumaczy, tak ciągle pojawiają się tu pojedyncze jednostki, które non stop plują jadem. Przeglądając komentarze da się zauważyć czasem teksty, gdzie zdecydowanie więcej jest domagania napisów się niż uprzejmej prośby onie.
Tak jak wspomniałem, Hatak ma - jak mi się wydaje - i tak trochę lżej niż przed paroma laty, ale ciągle na ich Facebooku pojawiają się głosy, po których pozostaje jedynie niesmak. I to niekoniecznie w kontekście "House of Cards", choć ten serial przyniósł jeszcze jedno zło - opóźnienia w tłumaczeniach innych telewizyjnych hitów. Teraz ich fani przybywają, by obrażać się na cały świat i - a jakżeby inaczej - grupę tłumaczy.
Tłumaczy robiących to wszystko za free, hobbystycznie, mogących równie dobrze tego dnia po prostu upić się i obejrzeć sobie "House of Cards" od razu po premierze - bo oni polskich napisów nie potrzebują. Ale nie, ludzie ci postanowili zrobić coś, by uszczęśliwić innych. Przygotowali świetne, profesjonalne napisy. Ich problem polega na jednej rzeczy - spóźnili się. Bo przecież takie rzeczy powinny być zrobione od razu na premierę serialu! Chociaż pewnie i wtedy znaleźliby się malkontenci ze swoimi komentarzami, na których widok można się jedynie załamać.
Jeszcze w ramach ciekawostki - w weekend miało miejsce także inne, bardzo ważne wydarzenie w polskim światku translatorskim. Po wielu miesiącach pracy, pojawiło się spolszczenie do pecetowej wersji gry "L.A. Noire". To jedna z najbardziej wymagających pod względem użytego języka produkcji growych ostatnich lat. Zgadza się - również ta ekipa tłumacząca spotkała się z bezsensownym hejtem podczas swej pracy. Nawet jeśli nie skorzystacie z ich tłumaczenia, warto przybić im piątkę i pogratulować tony wolnego czasu, jaki włożyli w przygotowanie tego wielkiego projektu. Poczytacie o nim TUTAJ.
Źródło: Flickr.com |
jedna z rzeczy, które przy całym dystansie do internetowych trolli i zawistnych hejterków doprowadza mnie po prostu do pasji. TRAGEDIA.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam. To jest po prostu nieszanowanie czyjejś pracy i dobrowolnej chęci pomagania innym.
Usuń