Moda na smutek

Nudny wykład, odpalam Facebooka na telefonie. Nie liczę na zbyt wiele nowości, bo przecież to samo robiłem dokładnie pięć minut temu. Ale oto przed oczami pojawia mi się profilówka którejś z nastoletnich znajomych. Wyobrazić sobie ją nietrudno, bo przecież ocieka ona nieoryginalnością: jest grzywka zarzucona na czoło, jest ręka we włosach. Jest również coś jeszcze: ociekający smutkiem opis do zdjęcia.

To taki standard totalny profilówek na Facebooku. Smutek zwykle wyrazić jest szalonym nastolatkom trudno, toteż posługują się oni zwykle cytatami. "Mody na rap" nietrudno podważać, dlatego to właśnie z raperów czerpie się w tym przypadku inspiracje. HuczuHucz, Pezet, Małpa i wielu innych - oto idole polskich nastolatków, szczególnie wtedy, gdy rapują o miłości, złamanych sercach i tonach wypalonych szlugów.

"Choroba wieku dziecięcego"? Nope. Oto bowiem wchodzę na profil dwudziestoparolatki i tam widzę dokładnie to samo. No, gdy mamy do czynienia ze studentką modnego uniwersytetu, to bywa, że gardzi ona rapem i posługuje się jakimiś "bardziej ambitnymi" autorami. Są więc tacy "współcześni poeci" jak Coma, Happysad i cała reszta. Co z Paulo Coelho? Parę lat temu pojawiał się równie często, dziś jest już niemodny, bo w internecie wyśmiewany.

Nie muszę chyba mówić, że sytuacja wygląda tak samo na Instagramie? No okej, tam są jeszcze hasztagi: #mam #pistolet #dwa #naboje #i #nas #dwoje. Poza tym różnic większych nie ma. A co stanie się, jeśli wejdziemy na strony pokroju Tumblr czy Soup? Tam zostaniemy zalani falami gifów z płaczącymi aktorkami, wypowiadającymi najsmutniejsze w swej karierze kwestie, a także zdjęciami pociętych rąk i rozmytego makijażu. 

Czyli mamy rzeczywiście swoistą modę na smutek. Sprzedaje się to - mam wrażenie - bardziej nawet niż radość. Jakie ma to skutki? W głównej mierze dwa, zupełnie od siebie różne.

Pierwsza rzecz to czysty fun dla wszystkich. Jedni, wrzucając pod swoją uśmiechniętą mordkę smutny cytat, będą czuli się modni, drugich natomiast będzie to albo śmieszyć, albo zwyczajnie w ogóle nie obchodzić. Jeśli kogoś to rusza dogłębnie tak mocno, że wieszczy przez takie głupoty koniec świata i zidiocenie społeczeństwa - smutne musi mieć on życie. 

Gorzej bywa, gdy ta moda istotnie zaczyna mocniej działać w myśleniu człowieka. Emo i cała reszta to idealny przykład takiego właśnie podejścia. Bo jeśli moda namawia kogoś do podcinania sobie żył czy wręcz popełniania samobójstw, to dzieje się bardzo źle. Oczywiście, na pewno są ludzie w depresji, których sytuacja nie jest wynikiem tego "trendu smutku". Trudno jednak nie mieć wrażenia, że część pociętych rąk jest zwyczajnie skutkiem pragnienia bycia modnym.

Chore? Smutne? Tragiczne? Chyba wszystko w jednym.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

Źródło: Flickr.com

6 komentarzy:

  1. Każda epoka ma swoje "Cierpienia młodego Wertera" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę tak, tylko że Werter był bardziej takim dawniejszym emo z powodu nieszczęśliwej miłości (o której zresztą też się niedługo na blogu powinno coś pojawić), a współcześnie - mam wrażenie - chodzi ogólnie o smutek, powód nie jest taki ważny.

      Usuń
  2. Co się na Tumblr wyprawia to ja nie mam pojęcia i to wypisują 14 letnie dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czternastolatki i tym podobne młodziaki to pewnie największy target tego typu obrazków, ale to nie jest tak, że one są jedynymi tworzącymi taki content. Na Tumblrze jest naprawdę sporo blogów już nawet nie licealistek, ale i dwudziestoparolatek, pełnych właśnie smutku, przygnębienia itp. itd.

      Usuń
  3. A jeśli ktoś cytuje optymistyczny bądź mądry wers jakiegoś rapera to jest z nim coś nie w porządku? :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygrywanie życia jest spoko! :) Chociaż przyznam szczerze, że niektóre (ba, nawet większość) z tego typu wersów mnie jednak bawią - są zwyczajnie bardzo banalne.

      Usuń